Poznałem trzech
uczestników Powstania przeciwko komunistom w Polsce. Czotowego, striłca i
kuriera do Prowydnyka. Usłyszałem
opowiadania o walkach w rejonie Chryszczatej, Cisnej, od bezpośrednich twórców
legendy Sotni Chrina.
Łemkowie niechętnie szli
do sotni. Pamiętali o 1915 roku. A Powstanie z 1945 roku było Powstaniem Ukraińskim. Łemków do walki zmusili sami komuniści przez swoje zbrodnie. Łemkowie to spokojna radosna nacja.
Bo nie naród. Łemkowie nie przystali jednoznacznie do żadnego z narodów sąsiednich, ani nie wyodrębnili się jako naród.
Są nadal "zawieszeni" w przestrzeni międzynarodowej.
Jednak dzięki swoim
nadzwyczajnym zdolnościom, Chrin potrafił
zjednać nielicznych Łemków. Darzył striłców
szacunkiem, oni odpłacali się tym samym. Był jak ojciec. Po drugie, za Chrinem stała już legenda opiewająca
jego zwycięstwa.
Powstanie w Bieszczadach
przebiegało tak samo, jak Powstanie Warszawskie.
Niemcy z Feuerkommando
palili Warszawę, inni Niemcy zabijali cywilów, zabijali powstańców w szpitalach
i wysadzali domy. A potem wyrzucili z miasta wszystkich.
W Warszawie w styczniu 1946 r. było tysiąc
mieszkańców.
W Bieszczadach to samo
robili komuniści. Nieudolni „polscy” dowódcy
wysyłali tysiące młodych chłopaków na rzeź.
Statystyka
strat według najbardziej miarodajnego źródła, czyli Chrina wynosiła 20 do jednego. Te liczby dotyczą tylko jego sotni. Dlatego
jest otoczony legendą. W momencie kulminacyjnym, tuż przed podziałem, oddział Chrina liczył 306 ludzi.
Dodatkowo komuniści niszczyli
cmentarze.
Ale tu na Watrze są tylko wspomnienia, nie ma
nienawiści. Bo nie ma już komunistów. Żal jest, bo stało się i kropka.
Teraz Łemkowie mówią:
Polacy! Dostaliście w prezencie od Trudnej Historii przepiękny kawał ziemi –
szanujcie tę ziemię.
Rozmawiam z ludźmi, spotykam się z wielką serdecznością na każdym kroku. Wielu zaprasza mnie do siebie.
No to idę pojeść teraz do
stoiska Nowy Sącz. Kto nie spróbował, ten sobie nie wyobrazi smaku.
Jem i słucham, co mówią
niektórzy ludzie przy stoisku:
- Tego nie mogę jeść, mam za wysoki poziom
cukru.
- tamtego nie mogę, bo potem wątroba mnie
boli.
- a
tego nie mogę, bo potem to mi bokiem wychodzi.
- tego też nie mogę, bo dupa mnie rozboli.
- i wszystko
takie drogie ( znaczy: - mam za mało pieniędzy )
Chcę pokazać pewną
prawidłowość.
Osho - „Jeśli
narzekasz, jesteś nieszczęśliwy, czyli taki, jak wszyscy, stajesz się jednością
z tłumem. Wszyscy ci współczują, nikt nie krzywdzi.
Bo jak? Nieszczęśliwego jeszcze dodatkowo
skrzywdzić?
Nieszczęście
to swoista inwestycja. Ludzie uwielbiają czuć się źle. Są wręcz szczęśliwi, że
są nieszczęśliwi. Widocznie lubią mieć w głowie masakrę.
Uważasz, że
to inni sprawiają, że czujesz się nieszczęśliwy. Ludzie nie dopuszczają do
siebie myśli, że mogą z tą swoją nieszczęśliwością zrobić coś, i to
natychmiast.
To jest jednak niebezpieczne, bo wtedy
trzeba inaczej żyć.
A ty czujesz
się bezpieczny w tłumie nieszczęśliwców.
Lepiej
zrzucać odpowiedzialność na żonę, męża, rodzinę, dzieciństwo, chorobę - zawsze
znajdzie się coś lub ktoś. Zmieniają się tylko nazwy, ale sztuczka pozostaje ta
sama.
Jestem ofiarą. Jestem bezsilny! Nie mogę niczego
zrobić, bo moce silniejsze ode mnie miotają mną na wszystkie strony. Jedyne, co
mogę zrobić, to płakać i stawać się jeszcze bardziej nieszczęśliwym"
Jeśli tak robisz -
wszystko się potęguje. Zapadasz się coraz głębiej.
- Najpierw budzi się lęk - niedługo umrę,
teraz będę walczył o zdrowie.
Osho powtarza: Nie walcz o
pokój, walcz z wojną!
Idziesz do lekarza. Dobry
lekarz....
Spotykają się dwie
celebrytki. Jedna, blondynka, mówi do drugiej (nie blondynki) :
-
Zmieniłam lekarza, mam teraz bardzo dobrego lekarza. Powinnaś do niego pójść.
- Po co mam pójść - mówi druga - skoro nic
mi nie jest?
- Pierwsza: - ale to jest naprawdę dobry
lekarz, on na pewno u ciebie coś znajdzie!
Kasa jest z leczenia, a nie
z wyleczenia.
Bardzo dużo chorób ma
przyczynę w chorym myśleniu. A to chore myślenie przechodzi na ciało.
Czy nie mówi się: - W
zdrowym ciele zdrowy duch? To działa w obie strony.
Pytam brzucha: - on mi
mówi - jedz wszystko, na co masz ochotę, nie słuchaj gadania tłumu o cholesterolu,
i innych strachach, tylko jak najmniej trupów jedz…..
Najmądrzejszym guru dla siebie jesteś
ty sam.
Jeśli szukasz guru na
zewnątrz - jesteś głupcem (Osho)
A ja mam prawo pisać tylko
o sobie.
Wiem, że wysiłek fizyczny
zastępuje wiele lekarstw, a żadne lekarstwo nie zastąpi wysiłku fizycznego.
I tyle.
Nie chcę, i nie mam prawa
nikomu prostować jego "gzygzakowatej ścieżki życia".
Podsumowanie: - Nie ma
lepszego lekarza, niż lekarz wewnętrzny. Tego lekarza wewnętrznego trzeba tylko
poruszyć do działania. Można zrobić to z zewnątrz, lecz tylko nieliczni mają
ten dar.
Może samemu to potrafisz?
Sam obudzisz w sobie wewnętrznego lekarza?
Ten twój wewnętrzny lekarz
ma w sobie wszystkie specjalności – jest także psychiatrą.
Potrafi więc wypisać
również receptę na szczęście….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz