poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jedność kolorowych ludzi w Żdyni.



Występują kolejne kolorowe zespoły, aż się w oczach mieni.
   


Idę się przejść na górę nad estradę, do polskich namiotów.
Przepiękna panorama stąd.
    


   


Teraz dopiero widzę ile tu sznurków – odciągów przy namiotach. Cała plątanina. Nic dziwnego, że w nocy tyle osób się tu przewracało.
    


Zaszedłem do namiotu piwnego. Olbrzymi namiot, na kilkaset osób. Piwo jest tu dostępne w wielu stoiskach wokół namiotu, i w samym namiocie. Cena równa na wszystkie gatunki - 5 zł. Piwo leje się, jak to mówią: - strumieniami.
    W ciągu tych trzech dni nie widziałem jednego pijanego człowieka.
Atmosfera jest niepowtarzalna - grają harmonie - dwie, trzy, i wszyscy w namiocie piwnym śpiewają tę samą piosenkę! Ukraińską, albo łemkowską, tego nie wiem.    
Zazdroszczę tym ludziom Jedności, Zwartości W Grupie.
       Omijam słowo "solidarność", bo polskie przemiany odebrały temu słowu godność.
Wokół radość, radość i jeszcze raz radość!
       I śpiewy na wiele głosów. Postałem tu nieco chłonąc tę radość.

Od rana nie byłem przy namiocie, idę tam. Zmierzcha się.
Z dołu dochodzą śpiewy z namiotu piwnego, i muzyka od estrady. Wśród namiotów na zboczu cisza i spokój, bo jak ma być? Płoną ogniska i stoją w nich, w samym żarze tylko, kociołki żeliwne, już napakowane do pełna i pozakręcane.
    

 Moi znajomi z Przemyśla właśnie uszykowali nowy kociołek na kolację: - posmarowali ścianki kociołka smalcem i ułożyli warstwami jarzyny, cebulę, kartofle, kiełbasę drobno pokrojoną, na to następne warstwy. Po napełnieniu, pokrywę kociołka zakręca się śrubami i kociołek wstawia do żaru. Ognisko już wtedy nie płonie, tylko kociołek stoi w żarze. Tylko stoi w żarze, a jego nóżki żeliwne robią się czerwone! Dla mnie to nowość.
      Od momentu, gdy pokazuje się para, to gotowanie - pieczenie trwa godzinę.
Kociołki parują, a w najbliższym namiocie, gdzie mieszka Lwów - młodziutka dziewczyna zaczyna grać na skrzypcach, dołącza do niej chłopak i gra na harmonii. Pięknie grają!
       Ktoś zaczyna śpiewać......Dołączają inni i po KILKUNASTU SEKUNDACH śpiewa już całe zbocze!!!!!

Akurat jest przerwa w koncertach na estradzie i słychać tylko tę jedną wspólną pieśń. Namiot piwny dołączył! W życiu czegoś takiego nie słyszałem!
Jedna pieśń, jedna wspólna radość. Jedno serce!
To jest Potęga Jedności.
      To poczucie Radości i Jedności, jest tak wielkie!............ Stoję oniemniały i chłonę to sercem, słuchem, wzrokiem i węchem.
Skończyła się jedna melodia, chwila ciszy i gdzieś z dołu tym razem, słychać śpiew.
Moi sąsiedzi podchwytują i cała dolina znowu śpiewa wspólnie inną piosenkę.
     TO JEST WSPANIAŁE!
Co za atmosfera! Braterstwa, Wspólnoty, miłości dosłownie.
     I mam nie podziękować mojemu Aniołowi Opiekuńczemu, że mnie tu przyprowadził?
Znowu pomodlę się do Anioła, podziękuję za prowadzenie: - Hej!

 Za krótko się modlę? – Nie wiem. Może i za krótko. Ale robię to po swojemu. I jeśli taki krótki przekaz działa, to po co dłuższy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz