Chociaż spałem od drugiej do
szóstej, czuję się wypoczęty.
Raniutko poszedłem na spacer ze dwa
kilometry w górę, ponad Watrę. Objęła mnie cisza kompletna. Napiłem się ze
źródełka, spotkałem salamandrę, pobrodziłem w potoku.
Potem popisałem i śniadanie
w stoisku Nowy Sącz.
W Tu i Teraz leżę na dowolnie wybranym boku ponad estradą. Jestem na
luziczku i to jest chwalebne....Noc była chłodna, teraz już jest wręcz gorąco.
A czarna koszula ma jeszcze dodatkowe działanie.
Powtórzę: - Łemkowie i Ukraina potrafią się bawić. Znają multum
piosenek, są zwartą grupą. Potrafią bawić się i śpiewać właściwie bez alkoholu.
Atmosfera jest braterska.
Polacy nie potrafią się tak bawić.
W nocy na zboczu Łemków i
Ukrainy ogniska, ogniska, a w nich kociołki! Śpiewy, radość. Grają harmonie,
gdzie niegdzie skrzypce.
Patrzyłem na to "moje"
zbocze z oddali na dole: - Taki widok musiał być w nocy z wież zamku
otoczonego przez wrogie wojska. Morze ognisk wokół. Sama Groza. W obrońcach cierpła
skóra.
Tu jest także morze ognisk, ale niosących
przesłanie miłości.
Roman dziś wieczorem
odjeżdża, pyta, czy mnie podwieźć. A mnie się tak bardzo tu podoba, że wyruszę
stąd w poniedziałek. I to wyruszę niespiesznie. Lato trwa, za mną półmetek
wakacji dopiero.
Sam decyduję o sobie i
każdego dnia, w każdej chwili doceniam dar wolności.
A wokół dalej niedziela!
Ciepło rozleniwia. Obsługa techniczna ustawia mikrofony.
Ciepło mnie rozkłada.
Obserwuję pięć bocianów, jak szybują z rozpostartymi skrzydłami kręcąc koła we
wznoszącym ciągu powietrza. Zupełnie jak orły.
W Bieszczadach tak mało bocianów w tym
roku. Podobno Arabowie w Libanie strzelają z broni maszynowej, dla zabawy, do
bocianów, gdy te siadają na odpoczynek w przelocie.
Ciepło mnie rozmarza, luzik mam taki, że
nawet po piwo nie chce mi się zejść.
Na razie mi się nie chce,
zejdę wtedy, gdy mi się zachce.
Bo głodny absolutnie nie
jestem. Jest miło, coraz milej, oraz bardzo przyjemnie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz