Zbliżam się do oazy!
Oazą ma być Żdynia, ale jest
jeszcze kilka kilometrów do przejścia, na razie jest inna oaza - sklep z piwem, na zakręcie jest ten sklep. Nad
sklepem góruje kiedyś cerkiew – dziś zmieniona w kościół. Murowany kościół.
Odnowiony ładnie,
otoczenie bardzo zadbane - fakt. Ale przecież co ma ksiądz do roboty?
Poza tym to nie on pracuje, tylko ludzie.
Jestem w zachwycie - jaki cudny marsz, cudna noc ze
świetlikami, cudne pierwsze ( albo drugie ) dziesięć kilometrów z haczykiem i
cudne pierwsze piwo się szykuje.
Przed
sklepem stoi samochód policyjny.
Pan policjant czai się za samochodem z radarem......
To wierszyk dla pana policjanta: -
Latał sobie z radarem pewien gacek
młody
I
po drodze omijał przeróżne przeszkody,
Lecz właśnie gdy się cieszył, że je tak
omija,
Wpadłszy na jedną z przeszkód rozbił
sobie ryja.
Pani sklepowa mówi: - za sklepem
jest takie miejsce.....idę tam. Ławeczka – młoda wierzba płacząca otula to
miejsce. Na ziemi…..albo inaczej: - ziemia w tym miejscu była wybrukowana -
naszpikowana kapslami od piwa różnych marek, wciśniętych tyle w ziemię, ile
potrzeba żeby wystawały!
Kapsle
od piwa wciśnięte w ziemię. Czy to ważne? A co jest w życiu ważne? Wszystko i
nic. Nie ma rzeczy błahych.
Momentami wygląda, jakbym
się wygłupiał. Owszem, lubię żartować, lecz chodzi o to, że każda konwencja
jest dobra, gdy pokazuje to "coś".
Jakiś drobny szczegół.
Błahostkę.
Moment.
Nastrój.
Chwilę.
Ulotność.
Boskość Niczego.
To jest właśnie to sławne Tu
i Teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz