sobota, 18 stycznia 2014

Coraz bliżej Żdyni



Zbliżam się do oazy!
Oazą ma być Żdynia, ale jest jeszcze kilka kilometrów do przejścia, na razie jest inna oaza - sklep  z piwem, na zakręcie jest ten sklep. Nad sklepem góruje kiedyś cerkiew – dziś zmieniona w kościół. Murowany kościół.
Odnowiony ładnie, otoczenie bardzo zadbane - fakt. Ale przecież co ma ksiądz do roboty?
Poza tym to nie on pracuje, tylko ludzie.
        Jestem w zachwycie - jaki cudny marsz, cudna noc ze świetlikami, cudne pierwsze ( albo drugie ) dziesięć kilometrów z haczykiem i cudne pierwsze piwo się szykuje.
        Przed sklepem stoi samochód policyjny.
Pan policjant czai się za samochodem z radarem......
To wierszyk dla pana policjanta: -
     

        Latał sobie z radarem pewien gacek młody
        I po drodze omijał przeróżne przeszkody,
        Lecz właśnie gdy się cieszył, że je tak omija,
        Wpadłszy na jedną z przeszkód rozbił sobie ryja.


 
Pani sklepowa mówi: - za sklepem jest takie miejsce.....idę tam. Ławeczka – młoda wierzba płacząca otula to miejsce. Na ziemi…..albo inaczej: - ziemia w tym miejscu była wybrukowana - naszpikowana kapslami od piwa różnych marek, wciśniętych tyle w ziemię, ile potrzeba żeby wystawały!
       Kapsle od piwa wciśnięte w ziemię. Czy to ważne? A co jest w życiu ważne? Wszystko i nic. Nie ma rzeczy błahych.
Momentami wygląda, jakbym się wygłupiał. Owszem, lubię żartować, lecz chodzi o to, że każda konwencja jest dobra, gdy pokazuje to "coś".

Jakiś drobny szczegół.
Błahostkę.
Moment.
Nastrój.
Chwilę.
Ulotność.
Boskość Niczego.
To jest właśnie to sławne Tu i Teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz