Świerk czyli drzewo. I co z tego, że drzewo? Dla mnie to człowiek.
Bądź nieprzewidywalny,
spontaniczny!
Lubię pisać…..więc piszę.
Gdy przyjdzie moment – przestanę na jakiś czas.
Bo gdy coś lubisz, nie katuj się – rób
to!
O ile oczywiście nie
sprzeniewierzasz się jedynemu przykazaniu wolnego człowieka: - Nie krzywdzić!
Nikogo nie krzywdzić, ale i siebie nie dać krzywdzić!
Gdy chce ci się pisać –
pisz.
Gdy chce ci się jeść – jedz.
Gdy chce ci się spać – śpij………
Zbliżam się do strażnicy,
i widzę zaawansowane przygotowania do ścięcia uschniętego świerka.
Ten jeden Świerk, to 50 %
zasobów strażnicy, bo są tu dwa świerki, jeden jeszcze żyje. widać go w całej krasie. Tamtego, umarłego,
nie znałem.
Znam tego, rozmawiam z
tym, który żyje. Pozdrawiamy się co rano. To drzewo jest piękne. Tak bardzo
uważałem, żeby przy koszeniu trawy, nie zajechać mu po korzeniach, które są na
wierzchu. To by go bolało. Lubię kosić, lubię Świerki….
Jeden Świerk usechł, drugi
żyje.
I powinni się zjechać dziennikarze na
briefing i pytać tego Świerka: - jak pan żył, panie Świerku, że pan dożył tak
sędziwego wieku w tych bieszczadzkich warunkach niesprzyjających panu?
Co pan jadł?
My nic nie podpowiadamy,
ale może solił pan swoje posiłki solą himalajską?
Dziennikarze są różni. To też ludzie.
„Są
ludzie i ludziska, oraz kurwy i kurwiska – zauważyła kiedyś celnie hrabina
Nierajska z Niepiekieł”.
Posłuchaj anegdoty:
Facet dożył
100 lat. Jak na faceta, to dużo. I dożył w sprawności fizycznej i psychicznej.
Nie chodzi jeszcze o lasce, ma pamięć i czasami mówi do rzeczy.
Dziennikarze
pytają: - jak pan to zrobił? Jak pan żył? Co pan jadł?
Czytelnicy czekają…
Facet
ogłasza:
- Piłem własny mocz.
- Stroniłem od kobiet – moja pierwsza i
jedyna żona zmarła 50 lat temu.
- Stroniłem od alkoholu.
Dziennikarze
notują.
W tym momencie otwierają się drzwi z hukiem
i wpada jakiś facet z krzykiem, przebiegł przez pomieszczenie z dziennikarzami
aż do kuchni, potem z wyraźnie radosnym krzykiem przebiegł z powrotem. W tym
jego krzyku dało się wyraźnie rozróżnić słowa: hoopa hej!
Ogólna konsternacja.
Po sekundzie
dziennikarze ochłonęli. ( Oni robią to szybko )
Pytają: -
Panie! Kto to był?!!! Przecież jest ważny moment, ukończył pan 100 lat – może się pan przestraszyć i zemrzeć w każdej
chwili – takie zachowanie w domu jubilata jest niedopuszczalne!
Jubilat: - Proszę się nie przejmować.
To był mój ojciec. Pokojówka zawróciła mu w głowie, jest pijany od tygodnia!
OSHO
Świerk jest już ogolony do
połowy z gałęzi, ostatnia przymiarka ekipy ścinającej, gdzie ma spaść spadające
drzewo, bo przecież nie na budynek.
Piła w ruch. Z jednej strony podcięte. Teraz
z drugiej...I świerk leci w wyznaczone miejsce.
Idealnie upadł! Upadł i leży. Był trupem, ale stał, teraz leży. Podwójny trup.
Jeszcze Krysia zarządza
ścięcie 20 cm
plastra. Plaster się toczy...
W moją stronę się toczy!
Ten plaster przez jakiś
czas służył mi za stół.
Coś tam ze studiowania w SGGW pamiętam. Ale
uczyłem się na Sosnach. Wydawało mi się, że Świerk ma z 80 lat. Taki gruby jest.
Policzyłem dokładnie słoje, plus siedem lat dodałem do wysokości cięcia. Wynik
: 50 lat.
Czyli świerk był posadzony
w 1963 roku.
To podobno jakaś odmiana
nie pasująca do Bieszczadów, po pierwsze primo. Po drugie, Świerki były sadzone
jako przedplon i miały być po trzydziestu latach wycinane. Niestety, leśnicy o
tym zapomnieli.
Gdy zarządzasz kradzionym
– nie dbasz o to?
W rezultacie po pięćdziesięciu latach Świerki same się wycinają - usychają na POTĘGĘ.
A więc piosenka dla
Potęgowej.
Gdzie nas powiedzie
skrajem dróg
Gzygzakowaty życia
sznur...
Do wsi Zagubin, na
Kujawy Białe,
Gdzie ziemia licha,
piachy niebywałe,
Kozy, dziewanna,
sosny i rozstaje
I Potęgowa samotna
jak palec.
U Potęgowej zatem
zagościlim;
Kwaterę tam czasowo
ustalilim;
W polu robilim, z
boru drwa nosilim;
Jak stara matka i
dwóch synów żylim.
Blade słoneczko
grzało nas z ukosa,
Bo jesień późna była
- rano rosa;
Mgła zaś wieczorem:
zjawa białowłosa
Przyszłego losu
mąciła nam postać.
Jak stara matka i
dwóch synów żylim;
My z Potęgową tak
się polubilim!
Wisiał na ścianie we
pstre wzory kilim
I nikt nie zgadnie,
czemu w dal ruszylim.
Gdzie nas powiedzie
skrajem dróg
Gzygzakowaty życia
sznur...
Tam nas powiedzie,
gdy nadejdzie czas,
Gdzie Potęgowa teraz
jest - to raj!
Tam urządzimy wtedy
wielki bal.
Hej, Potęgowa! Hej
Witek i ja!
I inni, co pomarli i
co zginą z nami;
Bracia, kamraci,
kumple i kompani,
Spotka tam w raju
nas się kupa luda!
Hej, od tupania
zadudni niebieska tancbuda!
Edward Stachura
Lubię grabić.
Pomogłem więc Krysi grabić
trawnik po nieboszczyku Świerku. Panowie pilarze w ramach zapłaconej pracy
zaciągnęli na tyły strażnicy wszystkie większe gałęzie. Została tylko drobnica.
Pograbione, zaniesione, a więc pora na ognisko. Nastąpiła zabawa ogniem.
Taniec ognia według Indian z Ameryki Północnej.
Ogień wystrzelił tak
wysoko, że sięgnął niemal przewodów elektrycznych.
Dość!
Resztę spalimy wieczorem w
ognisku....
Przyjechało kilkanaście osób.
To jeszcze nie koniec tego
dnia wycieczkowego. Jeszcze będzie się działo!
Dzieje się? Codziennie się dzieje, tylko Ty tego nie zauważasz!
Dokąd nie zakotwiczysz się w Tu i Teraz wiele spraw ci umknie….
Na razie pobiegłem na
górę, żeby z odległości kilkuset metrów zrobić zdjęcie dymiącego ogniska. Jest
upalnie, patyki suche, jak pieprz, nie ma prawie dymu, tylko cienką strużkę widać.
Jest bosko!
Szykuje się zabawa. Lubię się bawić. Teraz pod prysznic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz