sobota, 11 stycznia 2014

Świerk i Taniec Ognia



Świerk czyli drzewo. I co z tego, że drzewo? Dla mnie to człowiek. 

Bądź nieprzewidywalny, spontaniczny!
Lubię pisać…..więc piszę. Gdy przyjdzie moment – przestanę na jakiś czas.
         Bo gdy coś lubisz, nie katuj się – rób to!
O ile oczywiście nie sprzeniewierzasz się jedynemu przykazaniu wolnego człowieka: - Nie krzywdzić! Nikogo nie krzywdzić, ale i siebie nie dać krzywdzić!

        Gdy chce ci się pisać – pisz.
        Gdy chce ci się jeść   – jedz.
        Gdy chce ci się spać  – śpij………

Zbliżam się do strażnicy, i widzę zaawansowane przygotowania do ścięcia uschniętego świerka.
    


Ten jeden Świerk, to 50 % zasobów strażnicy, bo są tu dwa świerki, jeden jeszcze żyje. widać go w całej krasie. Tamtego, umarłego, nie znałem.
Znam tego, rozmawiam z tym, który żyje. Pozdrawiamy się co rano. To drzewo jest piękne. Tak bardzo uważałem, żeby przy koszeniu trawy, nie zajechać mu po korzeniach, które są na wierzchu. To by go bolało. Lubię kosić, lubię Świerki….

Jeden Świerk usechł, drugi żyje.
       I powinni się zjechać dziennikarze na briefing i pytać tego Świerka: - jak pan żył, panie Świerku, że pan dożył tak sędziwego wieku w tych bieszczadzkich warunkach niesprzyjających panu?
Co pan jadł?
My nic nie podpowiadamy, ale może solił pan swoje posiłki solą himalajską?
       Dziennikarze są różni. To też ludzie.

 Są ludzie i ludziska, oraz kurwy i kurwiska – zauważyła kiedyś celnie hrabina Nierajska z Niepiekieł”.

Posłuchaj anegdoty:

Facet dożył 100 lat. Jak na faceta, to dużo. I dożył w sprawności fizycznej i psychicznej. Nie chodzi jeszcze o lasce, ma pamięć i czasami mówi do rzeczy.
Dziennikarze pytają: - jak pan to zrobił? Jak pan żył? Co pan jadł?
 Czytelnicy czekają…
Facet ogłasza:
       - Piłem własny mocz.
       - Stroniłem od kobiet – moja pierwsza i jedyna żona zmarła 50 lat temu.
       - Stroniłem od alkoholu.
Dziennikarze notują.
    W tym momencie otwierają się drzwi z hukiem i wpada jakiś facet z krzykiem, przebiegł przez pomieszczenie z dziennikarzami aż do kuchni, potem z wyraźnie radosnym krzykiem przebiegł z powrotem. W tym jego krzyku dało się wyraźnie rozróżnić słowa: hoopa hej!
    Ogólna konsternacja.
Po sekundzie dziennikarze ochłonęli. ( Oni robią to szybko )
Pytają: - Panie! Kto to był?!!! Przecież jest ważny moment, ukończył pan 100 lat –  może się pan przestraszyć i zemrzeć w każdej chwili – takie zachowanie w domu jubilata jest niedopuszczalne!

        Jubilat: - Proszę się nie przejmować. To był mój ojciec. Pokojówka zawróciła mu w głowie, jest pijany od tygodnia!
            
                                                             OSHO
    

Świerk jest już ogolony do połowy z gałęzi, ostatnia przymiarka ekipy ścinającej, gdzie ma spaść spadające drzewo, bo przecież nie na budynek.
    


   Piła w ruch. Z jednej strony podcięte. Teraz z drugiej...I świerk leci w wyznaczone miejsce.

        Idealnie upadł! Upadł i leży. Był trupem, ale stał, teraz leży. Podwójny trup.
      


Jeszcze Krysia zarządza ścięcie 20 cm plastra. Plaster się toczy...
W moją stronę się toczy!
    



Ten plaster przez jakiś czas służył mi za stół.

       Coś tam ze studiowania w SGGW pamiętam. Ale uczyłem się na Sosnach. Wydawało mi się, że Świerk ma z 80 lat. Taki gruby jest. Policzyłem dokładnie słoje, plus siedem lat dodałem do wysokości cięcia. Wynik : 50 lat.
Czyli świerk był posadzony w 1963 roku.
To podobno jakaś odmiana nie pasująca do Bieszczadów, po pierwsze primo. Po drugie, Świerki były sadzone jako przedplon i miały być po trzydziestu latach wycinane. Niestety, leśnicy o tym zapomnieli.
Gdy zarządzasz kradzionym – nie dbasz o to?

W rezultacie po pięćdziesięciu latach Świerki same się wycinają - usychają na POTĘGĘ.


A więc piosenka dla Potęgowej.


Gdzie nas powiedzie skrajem dróg
Gzygzakowaty życia sznur...

Do wsi Zagubin, na Kujawy Białe,
Gdzie ziemia licha, piachy niebywałe,
Kozy, dziewanna, sosny i rozstaje
I Potęgowa samotna jak palec.

U Potęgowej zatem zagościlim;
Kwaterę tam czasowo ustalilim;
W polu robilim, z boru drwa nosilim;
Jak stara matka i dwóch synów żylim.

Blade słoneczko grzało nas z ukosa,
Bo jesień późna była - rano rosa;
Mgła zaś wieczorem: zjawa białowłosa
Przyszłego losu mąciła nam postać.

Jak stara matka i dwóch synów żylim;
My z Potęgową tak się polubilim!
Wisiał na ścianie we pstre wzory kilim
I nikt nie zgadnie, czemu w dal ruszylim.

Gdzie nas powiedzie skrajem dróg
Gzygzakowaty życia sznur...

Tam nas powiedzie, gdy nadejdzie czas,
Gdzie Potęgowa teraz jest - to raj!
Tam urządzimy wtedy wielki bal.
Hej, Potęgowa! Hej Witek i ja!

I inni, co pomarli i co zginą z nami;
Bracia, kamraci, kumple i kompani,
Spotka tam w raju nas się kupa luda!
Hej, od tupania zadudni niebieska tancbuda!

Edward Stachura


Lubię grabić.
Pomogłem więc Krysi grabić trawnik po nieboszczyku Świerku. Panowie pilarze w ramach zapłaconej pracy zaciągnęli na tyły strażnicy wszystkie większe gałęzie. Została tylko drobnica. Pograbione, zaniesione, a więc pora na ognisko. Nastąpiła zabawa ogniem.

Taniec ognia według Indian z Ameryki Północnej.
    


Ogień wystrzelił tak wysoko, że sięgnął niemal przewodów elektrycznych. 
    


Dość!
Resztę spalimy wieczorem w ognisku.... 
     
Przyjechało kilkanaście osób.
To jeszcze nie koniec tego dnia wycieczkowego. Jeszcze będzie się działo!
Dzieje się? Codziennie się dzieje, tylko Ty tego nie zauważasz! Dokąd nie zakotwiczysz się w Tu i Teraz wiele spraw ci umknie….

Na razie pobiegłem na górę, żeby z odległości kilkuset metrów zrobić zdjęcie dymiącego ogniska. Jest upalnie, patyki suche, jak pieprz, nie ma prawie dymu, tylko cienką strużkę widać.
    

Jest bosko!
Szykuje się zabawa. Lubię się bawić. Teraz pod prysznic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz