wtorek, 7 maja 2013

Rylko legendy? 9



S    Astrologia.
S    Sumerowie i Babilończycy wierzyli, że wolę bogów w odniesieniu do człowieka i jego
      spraw, można poznać, obserwując ruchy gwiazd i planet, oraz, że baczni obserwatorzy mogą na podstawie tych ruchów i różnych aspektów ciał niebieskich wyciągnąć wnioski dotyczące przyszłych szczęśliwych i nieszczęśliwych wydarzeń.
Dlatego prowadzili obserwacje i zapisywali ich wyniki na tabliczkach. Interpretowali je z magicznego, a nie astronomicznego punktu widzenia. Obserwacje, komentarze do nich i ich interpretacje stały się podstawą astrologii używanej przez ostatnich 5000 lat.
      Według starożytnych tradycji przekazywanych przez greckich autorów, Babilończycy prowadzili takie obserwacje przez setki tysięcy lat. Obserwacje  nieba prowadzono na setki tysięcy lat, przed pojawieniem się cywilizacji Sumeru i Egiptu!
Okazuje się, że sumeryjska i egipska wiedza astrologiczna była spuścizną – i to zdegenerowaną spuścizną, kultury znacznie starszej i znacznie bardziej zaawansowanej.
Należy zadać sobie proste pytanie: - dlaczego astrologia odgrywała tak ogromną rolę we wszystkich kulturach starożytności – sumeryjskiej, egipskiej, wedyjskiej i hinduskiej, u Majów, Azteków i Inków?
Tradycyjni badacze od dziesięcioleci wyjaśniają to tak; - starożytni potrzebowali wiedzieć, kiedy siać i zbierać plony, czuli lęk i podziw wobec mocy, które ich żywiły i ubierały, a niekiedy również niszczyły. Wszystko to zawarli w wiedzy astrologicznej, jaką znamy dzisiaj. Być może najdoskonalszy przykład takiego toku rozumowania jest w klasycznym dziele: „Młyn Hamleta” - de Santillany i von Dechend.
     Czyli mamy tu powtórzenie starego paradygmatu głoszącego, iż starożytni byli prymitywni i zabobonni. Przedstawiciele tradycyjnej nauki uważają, że nie ma potrzeby zastanawiać się, czy ta wiedza jest pozostałością dużo starszej nauki, nie rozumianej przez ich spadkobierców. Zatem nie można wierzyć także zapewnieniom samych starożytnych, że byli spadkobiercami znacznie wyżej rozwiniętej kultury.      
      Lecz mamy tu także niezmiernie intrygującą informację – Babiloński zodiak został „ustawiony przez Marduka” po pokonaniu Tiamat i że jego znaki były „inne od starych, które zarzucił”.
Autorzy przedstawiają nawet poprzedni zodiak używany przez Tiamat, Kingu i ich sojuszników przed wojną, która doprowadziła do ich zagłady!
    Innymi słowy: - oprócz tego, co wiemy z Enuma Elisz – że po wojnie i eksplozji planety Tiamat, Marduk „wymierzył strukturę Głębi”, został również wprowadzony nowy zodiak, i to właśnie on jest „nowym pomiarem struktury Głębi”.
A więc na Tablicach Przeznaczenia były zapisane informacje astronomiczno-astrologiczne.
     Starożytna wiedza astrologiczna to wyższa szkoła jazdy. Nic dziwnego że była to „nauka królów” – przeznaczona dla wybrańców, dobrze wykształconych ludzi wyższych sfer średniowiecza. Minęły wieki i astrologia  – obniżyła poziom, zawędrowała do gazet adresowanych do larw-wielbłądów, zaistniały „horoskopy” rozdawane za darmo w supermarketach. Z tego powodu większość ludzi, a większość jest wielbłądami, uważa, że astrologia dotyczy wyłącznie wpływu gwiazd i planet na życie ludzkie. Starożytni wiedzieli jednak znacznie więcej. Mamy na przykład wywodzący się z tradycji „setek tysięcy lat obserwacji nieba”....
 Element kojarzenia krystalicznych kamieni z planetami.
Saturn jest kojarzony z kamieniami czarnymi: Onyksem, dżetem, obsydianem, diamentem i czarnym koralem .
Jowisz ma związek z kamieniami niebieskimi – ametystem, turkusem, szafirem, jaspisem, błękitnym diamentem….itd
Nauka o kamieniach i ich związkach z planetami, jest więc częścią „nauki bogów”.
Wracamy tu znowu do wojny pomiędzy Ninurtą a Anzu i bardzo drobiazgowej inwentaryzacji „kamieni” Anzu po zwycięstwie. Niektóre kamienie zostały przeznaczone „na złomowanie” – do zniszczenia, niektóre do innych zastosowań, niektóre ukryto w świątyniach, gdzie mogły być wykorzystywane rytualnie ( Alatuir zawędrował do słowiańskiej świątyni na Łysą Górę)
       Przypomnijmy sobie też skojarzenie „Kamienia Wygnania” – klejnotu z korony archanioła Lucyfera, który utracił on w momencie upadku.
    De Santillana i von Dechend wspominają o bardzo dziwnym fakcie związanym z wojną pomiędzy Mardukiem a Tiamat: - dwie spośród gwiazd konstelacji Skorpiona służyły mu jako broń.
   Według Zecharii Sitchina-  Anzu, jako ten, który wie” , a to oznacza kogoś biegłego w jakiejś dziedzinie wiedzy, a więc Anzu –„Ten, który zna niebo” – zerwał komunikację między bogami na Ziemi i w innych częściach wszechświata.  
Sitchin twierdzi, że kradzież Tablic przerwała komunikację między „portem kosmicznym”, z którego pojazdy regularnie kursowały między Ziemią, a „Ojczystą planetą” bogów – Nibiru.  Kradzież Tablic zerwała komunikację między Ziemią, a „gdzie indziej”.
     W każdym razie, Tablice Przeznaczenia wyglądają na zbiór informacji, obejmujących geometrię nieba, właściwości ciał niebieskich, ich wzajemne wpływy.
    W tym kontekście wszystko zaczyna się kojarzyć z tablicami innego blisko-wschodniego boga mądrości Thota. I nie chodzi tu tylko o podobieństwo Księgi Thota do Tablic Przeznaczenia, ale także o podobieństwo Thota do Ninurty.
     Egipski Thot, czyli  grecki Hermes Trismegistos, to jedna i ta sama osoba. Autor słów: -„Co na górze – to na dole”. Ta postać miała pierwszoplanowe znaczenie dla masonów, ponieważ Thot był autorem masońskich rytuałów inicjacyjnych, opisał je bowiem w misteriach. Masoni, jak pisałem, to „wtajemniczeni” – wysoka szkoła jazdy, oświeceni, wiedzący, iluminaci – czy to się komuś podoba czy nie. Bo jeśli się komuś nie podoba – niewiele wie.
     W tradycji masońskiej dodatkowo podkreślona jest identyfikacja Thota z Hiramem Abifem, postacią ogromnie ważną w rytuałach śmierci i zmartwychwstania pierwszych trzech masońskich stopni wtajemniczenia. Tradycja przypisuje tę identyfikację tak zwanej Szmaragdowej Tablicy Thota.
     Według niektórych relacji „wtajemniczeni” zabrali z Biblioteki Aleksandryjskiej, zanim spłonęła podpalona przez chrześcijan, 42 tomy jego dzieł i dla bezpieczeństwa ukryli je na pustyni. Co stało się dalej z tymi dziełami? Są dwie wersje: jedna mówi, że znalazły się one w końcu w piwnicach Watykanu, druga, że są w posiadaniu angielskich lóż masońskich.
     Tradycja masońska głosi, że jeszcze kiedy Thot – Hermes chodził po ziemi z ludźmi, powierzył swym następcom Księgę.  Dzieło to opisywało procesy, dzięki którym miała się dokonać regeneracja ludzkości, a także stanowiło klucz do jego wcześniejszych dzieł.
     Księga ta stanowiła najprawdopodobniej łącznik między kosmosem a człowiekiem, na co wskazywało prawo analogii:
      I odnośnik do lotów Apollo: - Joseph P. Farrell pisze w swej książce, że skoki astronautów na Księżycu miały cel zarówno naukowy, jak i rytualny. (Skakali niżej, niż by wynikało to z siły przyciągania Księżyca, bo tylko na 46 centymetrów, a powinni skakać na jeden metr osiemdziesiąt)
Wielu spośród astronautów biorących udział w projekcie Apollo było masonami. Zabierali ze sobą masońskie stroje na wyprawy księżycowe, aby odprawiać masońskie rytuały na powierzchni Księżyca. Oczywiście nigdy nie było to pokazane publicznie. Ponadto, jak zwraca uwagę Richard C. Hoagland (Znany z propagowania koncepcji „twarzy na Marsie”) wiele wypraw kosmicznych NASA odbywało się w terminach uzasadnionych astrologicznie.
     Tak więc, dziwne jest nie tylko zachowanie Księżyca, ale także zachowanie astronautów na Księżycu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz