Kronika Akashy…takie kosmiczne google, jest precyzyjna.
Wiele readingów Edgara dotyczy tego samego wydarzenia, tj. zjazdu
narodów i narady nad zwalczaniem olbrzymich
zwierząt, które zagrażały egzystencji ludzi. Datę tego wydarzenia Edgar Cayce
podał na rok 50 722 (pięćdziesiąt tysięcy siedemset dwadzieścia dwa) przed Chrystusem, ale nie wiadomo, czy ma to związek z
pierwszym kataklizmem na kontynencie Atlantydy.
Niefortunnie się stało, że nie zapytano Edgara o
poszczególne daty etapów, od pojawienia się człowieka na Ziemi miliony lat
temu, do pierwszego z co najmniej trzech wielkich kataklizmów Atlantydy.
Jest też
druga koncepcja, składania ofiar z ludzi: - Coś wielkiego wydarzyło się na
Ziemi. Przebiegunowanie? Uderzenie meteorytu?
W owym czasie na Ziemi „coś” się wydarzyło na ogromną skalę.
Zgasło słońce – zapanował głód. Trzeba było więc też „coś”
z tym zrobić. Podobne lecz podobnym – wydarzyło się coś wielkiego, - „To
bogowie zażądali wielkiej ofiary z ludzi” – tak orzekli kapłani, bo
musieli coś orzec i dać przerażonym ludziom rozwiązanie – wiarę i szansę
przeżycia.
Za taką
koncepcją przemawiają dwie rzeczy: zgasło słońce, w tym wszystkie legendy są
zgodne i…..staroindiańskie sieci katastralne sprzed tysięcy lat mają odchylenie
od północy o 17 stopni! Odchylenie o 17 stopni na wschód. Hiszpanie zachowali
tę starodawną zasadę, zakładając tu osiedla. Wykazano, że ów „siedemnastostopniowy
system odchylenia” uwzględniał drogi, pola, wsie i monumentalne
budowle.
Tylko, że
nie był to żaden system odchylenia. Kiedyś nie było żadnego odchylenia,
kierunki zgadzały się. Uderzenie sporego meteorytu powoduje zawsze krater i
wyrzucenie wielkiej ilości pyłów w stratosferę. Słońce zgasło. Mogło upłynąć
kilka ładnych lat, zanim pyły opadały. A więc głód. Ten upadek meteorytu mógł
także spowodować przesunięcie kierunków o 17 stopni.
Jest tylko jedna zagadka: Majowie i Aztekowie budowali swoje
miasta, gdy Teotihuacan od dawna leżało w gruzach. Czyli kopiowali poprzedni
system kierunków, sprzed wybuchu – uderzenia?
Teotihuacan.
Droga Zmarłych – oczywiście odchylona o 17 stopni na wschód
– była osią północ, południe i jednocześnie główną arterią miasta. Przy niej
wznoszono najważniejsze budowle. Ta trzykilometrowa ulica biegła obok Cytadeli,
której środek markował położenie Słońca. Następnie wzdłuż strumienia San Juan
będącego odpowiednikiem orbit planetoid, przez zalane asfaltem ruiny,
oznaczające położenie Jowisza. Potem mijała piramidę Słońca, dziwnie zgadzającą
się z położeniem Saturna, a nie Słońca ( Nazwy piramidom nadawali ludzie
przypadkowi) Potem arteria dochodzi do piramidy Księżyca oznaczającej Urana. Na
zboczach Cerro Gordo – na przedłużeniu osi Drogi Zmarłych – znajdowały się
budowle, oznaczające położenie Neptuna i Plutona. Na końcu tej linii odkryto na
szczycie góry prastare indiańskie ryty naskalne. Patrząc teraz na Teotihuacan,
jako wzór – model Układu Słonecznego, możemy stwierdzić, że ci budowniczowie
byli genialni. Mieli co najmniej taką wiedzę, jak my dziś, a wiele faktów
wskazuje, że znacznie większą od naszej.
I jeszcze ta zagadka: Kierunki świata się przesunęły na
skutek „Czegoś”. Teotihuacan legło w gruzach. Minęły tysiące lat i
Majowie zaczęli budować swoje nowe
miasta w wielkiej odległości od Teotihuacan. Choćby Mayapan, czy Chichen
–Itza, leżące w dżungli Jukatanu, oddalone o ponad tysiąc kilometrów w linii
prostej od Teotihacan, a uwzględniali nadal stary system kierunków świata przed
odchyleniem? Może uważali, że kiedyś Ziemia wróci do poprzedniego układu
kierunków? Skąd to wiedzieli? Kto im to powiedział? O co tu chodzi?
Same pytania….
Rytuały
ofiarne Majów i Azteków osiągnęły niewyobrażalne rozmiary. Ludy Mezoameryki,
obszaru, na którym rozwinęła się wysoka kultura meksykańska, prowadziły wojny,
żeby „przygotować dostateczny zapas
ludzkiej krwi”. Żeby nie wyczerpywać rezerw ludzkich własnego
plemienia. Wierzyli, że słońce musi być
karmione ludzką krwią.
Kapłan wycinał
serce z ciała ofiary, za pomocą obsydianowego, bogato zdobionego noża. Następnie wyciągał - wyszarpywał to
pulsujące jeszcze serce i unosił wysoko ponad głowę ku słońcu – niczym trofeum
Przy
szczególnych okazjach z mordowanego ściągano skórę, którą następnie
przywdziewał kapłan, żeby odtańczyć w niej obrzędowy taniec.
Ofiary sądziły, że oddają swoją krew za życie słońca. Część
ofiar była pod wpływem halucynogenów i nie wiedziała, co się z nimi dzieje.
W tej Świętej
Studni Majów, o której pisałem, do której wrzucano w ofierze dziewczyny,
przypominam wizję tego rytuału…
W tej Świętej Studni
przeprowadzano we wczesnych latach pięćdziesiątych „wykopaliska” – rabunek.
Antykwariusze z Ameryki opłacili urzędników i dostali pozwolenie. Sprawa była
przemyślana. Na wodę spuszczono tratwę-platformę z gęstą siatką, na dno poszła
gruba rura, która jak odkurzacz zasysała wodę z mułem z bardzo głębokiego dna,
to wylatywało pióropuszem na drucianą siatkę na platformie i wszystkie
przedmioty ze złota, z wyłączeniem tych najmniejszych, osadzały się na siatce.
Świętą Studnię
eksploatowano w ten barbarzyński sposób przez miesiąc. Po tym okresie podniosły
się protesty i władze zakazały takich „wykopalisk”. Ale wcześniej zgodziły
się na nie, czyli korupcja, jak się patrzy. Wydobyto ponad 4 tony złotych
figurek. W większości trafiły one do prywatnych zbiorów, czyli zostały
rozgrabione, czyli nie zobaczymy ich nigdy.
Jednak dzięki tym barbarzyńskim „wykopaliskom” mogliśmy
też coś niecoś zobaczyć.
Oto te sławne
noże Majów-Azteków z obsydianu, do
rytualnego wycinania serc ludzkich.
Z pewnością każdy z tych noży ma na sumieniu dziesiątki
tysięcy ofiar……
Bóg Vota, opowiedział Indianom Chivim historię wieży Babel, mówiąc o „wielkim mieście, gdzie była
budowana wielka świątynia, która miała dosięgnąć nieba, lecz nie została
dokończona z powodu pomieszania języków”.
Votana kojarzono z uzdrawianiem. Zanim odszedł, spisał w języku
quiche księgę o swych podróżach i
ukrytych skarbach. Księga ta została spalona przez biskupa Nuneza de la Vegę
w 1691 roku.
Tu należy przytoczyć
wątek o malowanych na czerwono ludziach.
(Lewis Spence-The
History of Atlantis) Przedstawiciele kultury „archaicznej morskiej” 5500 lat p.n.e. zawdzięczali swój przydomek
praktyce posypywania się czerwoną ochrą ( powszechnie występującą w Egipcie)
Ten kolor jest
niezwykle ważny. Wiąże on wiele kultur z całego świata. Także naszą Słowiańską Chrobację z jej starożytnymi kopalniami
ochry w okolicy Łysej Góry. Jest to
wspomnienie Czerwonego Miasta naszych
przodków.
Na czerwono
ubierały się do walki Walkirie, jak i Sachmet, którą „Ojciec
Strachu”, Re, wysłał ze swoim okiem, by spaliła ludzką rasę.
Co zaś jeszcze ważniejsze, Sachmet nosiła czerwień,
ponieważ był to kolor jej ojczyzny.
Re
jest „Ojcem Strachu”, a to określenie łączy go ze Sfinksem w Gizie, którego arabska
tradycja nazywa Abu-al -Hul, Ojciec Strachu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz