wtorek, 7 maja 2013

Tylko legendy? 4



Inny wyraźny wątek wojen bogów, które przejściowo wywołały ciemność na Ziemi, zasłoniły Słońce pyłami powstałymi z wybuchów, mamy także w legendach Majów i Azteków.
        W lipcu 1520 roku Cortes, zdobywca Meksyku, przeżył wraz ze swoim oddziałem liczącym 438 żołnierzy noche triste – smutną noc – pobity, upokorzony i ranny uciekał ze stolicy Azteków Tenochtitlan. Umknął do Otumby leżącej 40 km dalej. Ale w kilka dni później musiał znów stanąć na czele swojej bandy naprzeciw dwustutysięcznej armii Azteków.
      
Ze wzniesień, znajdujących się 2 km na południe od Otumby, na pewno zauważył niezwykle równomierny układ wzgórz. Nie wspomina o tym wprawdzie żadna z kronik, możliwe jednak, że Cortes jechał między tymi pagórkami nie przeczuwając, co kryje ziemia pod kopytami jego konia. Wiedzieli o tym Aztekowie. Oni nazywali tę okolicę teotihuacan, czyli: -„ miejsce, gdzie zostaje się bogiem”. Nie wiadomo kim byli Teotihuakanie i skąd przybyli.
       
Już za czasów azteckich Teotihuacan leżało w gruzach, porośniętych bujną trawą, mchem i krzakami. Najstarsza legenda pisana mówi, że było to miejsce pochówku ich dawnych bogów, olbrzymich istot. Ci bogowie zebrali się –„W czas nocy, gdy coś się stało ze słońcem, gdy nie było dnia, tylko noc. Wówczas bogowie zebrali się na naradę, w miejscu, które nazywano Teotihuacan i przemawiali do siebie słowami: - Przybądźcie, o bogowie! Kto się tym zajmie, kto weźmie to na siebie i sprawi, żeby zajaśniało słońce, żeby stał się dzień?”.
       W boskiej naradzie w Teotihuacan wzieli udział między innymi: - Citlalincue – bogini gwiezdnego nieba, i czerwony Tezcatlipoca, - bóg w gwiezdnej szacie. Wedle innej legendy na to spotkanie przybył także sam Quetzalcoatl – Wąż Ozdobiony Zielonymi Piórami (Pierzasty Wąż) bóg Księżyca i Gwiazdy Zarannej. Dwóch bogów z tego zgromadzenia, Tecuciztecatl i Nanauatzin, oświadczyli, że są gotowi podołać niezwykłemu zadaniu: polecą do nieba przywrócić słońce.
      Śmiałkowie przez cztery dni oddawali się pokucie, następnie wykąpali się w świętym stawie, a wreszcie natarto ich kredą i odziano w kosztowne szaty zdobione piórami.
Tymczasem ich boscy koledzy przepalali „boski piec”, rozniecając potężny ogień – żeby wrzucić do środka obu bohaterów wypucowanych i wystrojonych z okazji całego przedsięwzięcia.
Wśród ognia i dymu bogowie zniknęli na firmamencie”.

Etnograf Karl Kahlenberg widzi w tej legendzie, jak w mitycznych opowieściach miesza się skutek i przyczynę. Według Kahlenberga opis ten to countdown przed startem pojazdu w kosmos. Najpierw bogowie poczuli się winni za znikniecie słońca, do czego przyczynił się wybuch planety X , bądź jakiejś dużej planetoidy. Potem uradzili, jak naprawić nieszczęście. Rozważali, czy odłam ciała niebieskiego da się przesunąć na inną orbitę, lub rozdrobnić. Do tej ingerencji wybrali dwuosobową załogę. Pozostali doprowadzali „boski piec” do gotowości startowej. Ochotnicy pojawili się w kosztownych ubraniach (skafandrach kosmicznych) i  wśród dymu i ognia zniknęli w kosmosie.
       I tu spotykamy słowa, które idealnie trafiają w koncepcje Josepha P. Farrela o wojnach bogów.
Według azteckiej legendy, bogowie zaczęli mieć problemy z „przywracaniem słońca”.
        W dzienniku pokładowym (!), który prowadzili bogowie, napisano, że „Strzała obcego gwiezdnego boga trafiła w czoło jednego z ziemskich bogów, który runął w dziewięciokrotny prąd, w morze Zachodu”.
Do nieba polecieli następni bogowie „aby poświęcić swoją krew, bo tylko ich krew mogła obdarzyć słońce siłą i życiem”
I to właśnie te przeinaczone fakty ze starych mitów, doprowadziły Azteków do składania straszliwych ofiar z ludzi.
           
Przed podbiciem Tenochtitlan, Cortes utrzymujący jeszcze przyjacielskie stosunki z władcą Azteków, Montezumą, poprosił go o pozwolenie  na wejście do największej świątyni znajdującej się w centrum miasta. Cortes był wstrząśnięty tym, co tam zobaczył.
Ściany świątyni były pokryte zakrzepłą ludzką krwią, na jednym z kamiennych ołtarzy leżały trzy ludzkie serca. W przejściach cuchnęło gorzej niż w rzeźni, gorzej niż cuchnie tysiąc gnijących zwłok. Kiedy Cortes schodził ze swoją świtą po schodach świątyni, ujrzał na jednym ze wzniesień duży drewniany budynek. Wszedłszy do środka, Hiszpanie dokonali makabrycznego odkrycia: - Od podłogi do sufitu poukładano tam ludzkie czaszki. Doliczono się 136 tysięcy reliktów straszliwych masakr, jakich dopuszczano się w królestwie Azteków. Informację potwierdza Historia królestw Colhuacan i Meksyku:
    Tymi, których poświecono na ofiarę, byli jeńcy. Umarło Indian:
Tzapteca            -    16 000
Tlappaneca        -    24 000
Huexotzinca      -    16 000
Tziuhcohuaca    -    24 400

Lecz co wspólnego miały ofiary składane z ludzi przez Azteków, z upadkiem Teotihuacan, które nigdy przecież nie było Azteckie?
W Teotihuacan bogowie dla ratowania ludzi złożyli ofiarę z siebie. Własną krwią zapłacili za to, żeby znowu zaświeciło słońce. I żeby przebudziła się ziemia.(Wojny bogów?)
Ludzie zawsze i wszędzie szukali ideałów – popełniając przy tym błędy. Także w tym przypadku wszystko im się poplątało. Składając ofiary bogom, chcieli ich tylko naśladować.
       To jedna koncepcja. Zobaczmy, co na ten temat mówił Śpiący Prorok, czyli Kronika Akashy:
-„…..Następnie zaczął się okres, kiedy na kontynent nastąpiła inwazja tych z królestwa zwierząt. Nakłoniło to narodowości tego świata do znalezienia sposobu na pozbycie się ich, zdecydowano, że należy do tego użyć siły. Inwazja tych zwierząt spowodowała rozwój sił zbrojnych (sił niszczących). Udoskonalono więc środki wybuchowe, które zostały przez ludzi użyte do niszczenia bestii (hybryd) rozplenionych w wielu miejscach na ziemi.. Wtedy to ówczesne siły zbrojne wprowadziły płomienny ołtarz, na którym składano ofiary z pojmanych ludzi, i tak zaczęło się rytualne zabijanie ludzi. Wówczas miała miejsce pierwsza ucieczka ludzi do Pirenejów. Później nastąpiło odejście innych do ziemi czarnych albo ich mieszańców, co stało się początkiem dynastii egipskiej.. Potem odeszli do OG ci ludzie, którzy później stanowili zalążek plemienia Inków albo OHUM. Dzięki zastosowaniu tych samych sił, które zostały wynalezione, budowali oni w górach mury. W innych zaś krainach przy użyciu tych sił wybudowano pierwsze piramidy”.
                    Edgar Cayce (364 – 4)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz