poniedziałek, 6 maja 2013

Niedziela w poniedzialek



Piszą do mnie czytelnicy: stało się coś? Dlaczego nie piszesz?
Nie w ilości tajemnica, ale w jakości.
Uważaj, może uzależniłeś - uzależniłaś ode mnie? Przecież to Ty sam -sama, jesteś dla siebie Bogiem.
         Nie piszę, bo dziś dla mnie niedziela. W poniedziałek  jest dla mnie niedziela!
 Bosko się czuję i od jakiegoś czasu robię to, co chcę. Sam siebie zaskakuję. Bo nie wiem co zrobię. A co robię, to tak miało być! Znowu dziś nie gram na Daxie.
Alleluja dla DAXA!
Kocham go. Bo daje adrenalinę. I zarobić daje.
           Tak samo, adrenalinę dawało mi wchodzenie do Tuneli, i poszukiwanie skarbów ukrytych przez III Rzeszę. Już lata nie te. Ale głównie chodzi o klaustrofobię.
I balansowanie na granicy życia i śmierci. Mam kontakt z grupą poszukującą Złotego Pociągu. Złoto Breslau. Grupa konkurencji pokazała Grubemu…kiedyś …..wejście przez szyb wentylacyjny. Pociąg już był wtedy prawie pusty.
No..może trochę inaczej: najcenniejszych rzeczy już w nim nie było. Ja więcej nie powiem, bo więcej nie wiem. I niech tak zostanie. Wolę świętować życie. Tu i Teraz się liczy. Przeszłość odeszła.
          Kiedyś Polska dawała mi adrenalinę. Miałem już warsztat na Pradze w Warszawie. Spłaciłem dług wujkowi cinkciarzowi ( walutą handlował pod Pewexem)  i miałem azymut na wybudowanie domu w Sulejówku ( już działkę kupiłem ) gdy pierwsza  żona powiedziała mi: -    
        - ja na wieś się nie wyprowadzę! I świń w lesie paść nie będę!  Wiedziała, ile zarabiam. Palma odbiła całkiem. (potrzebowała jeszcze dwa futra, dziesięć par butów i nowy samochód, bo stary miał już dwa lata)
  Sulejówek…..15 km od Pałacu Kultury, i wieś!
I zabiła mnie. Tak to wtedy odbierałem. Bo ja wieś kochałem od zawsze. Ludzie tam inni i powietrze czystsze.  Zagubiłem się. Złożyłem wniosek o wyjazd do RFN. 13 grudnia 1981 roku miałem się zgłosić po wizę. Stan wojenny wypadł tego dnia.  
          Bóg przypadkami zapodaje. Moja pierwsza nie żyje. Jej brat, który zachłystywał się tymi Niemcami nie żyje. A ja…żyję. I tak młodo się czuję. Zakochałem się chyba…Nie podam imienia.
Jeśli Bóg nie chce się podpisać – wysyła do ciebie przypadek.
  Zostałem w Polsce. I nadaję do Was, Młode i Młodzi, żebyście się uczyli nie na moich błędach, bo uczenie się na czyichś błędach do dupy jest, czyli bez wartości.
Każdy ma swoją drogę, czyli nie ma recepty na życie.
                    
                         Więc powiedz tylko co ważne jest!
   
To mówię: chcesz zmiany? Nie boisz się nieznanego?

                      - wszystko z myśli się bierze.
                      - pomyśl dobrze.
                      - Powiedz to, co pomyślałeś – SPAL MOSTY, zamknij sobie odwrót.
                      - wykonaj to.
Jak już zaczniesz PALIĆ MOSTY….nie ma odwrotu. Niech to do ciebie dotrze.
Jeśli masz lęk, boisz się, zastopuj, jeszcze nie teraz, nie pal mostów, poczekaj, niech ciebie walnie więcej cierpienia, bo za mało dostałeś.
Musi się ulać…..
Każdy dzień bez kobiety, którą kocham, jest dniem straconym……
Ale może być też: samotność jest boska!
          Wybieraj…..Lewo – Prawo.
A może tylko Popraweczki, w tym co jest? Wtedy jest OK.
Aby tylko to nie Pogorszeczki były, w tym co jest. Wtedy dupa blada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz