czwartek, 9 maja 2013

Po Drugiej Stronie - 2



     Film z mojego życia.
Znowu coś się dzieje…znowu ciemno, ale nie tak zupełnie.
Jestem w kinie! Stoję na końcu sali kinowej-  dopiero wszedłem. Nie, nie wszedłem – wprowadzono mnie. Przytłumione oświetlenie, jak było kiedyś w kinie przed seansem.    
             Stoję więc u góry sali kinowej, po lewej stronie. Zejście po stopniach w dół. Stopnie podświetlone zielonkawymi lampami. W kinie nikogo nie ma. Zupełnie pusto. Coś się dzieje na ekranie, ale nie kojarzę tego, pamiętam swoje uczucie w tym momencie – byłem zaniepokojony i usiłowałem skojarzyć co się dzieje.
A więc stoję. Nie mogę kręcić głową, jestem sztywny w karku, unieruchomiony.
Ale mogę poruszać oczami na boki, bo skądś wiem, że nie jestem sam. Kieruję oczy w lewo ile się da. Po lewej stronie stoi ktoś, nie widzę postaci dokładnie, ale natychmiast mam myśl, że to Opiekun-Anioł. Postać niewyraźna, ale widzę rąbek czegoś białego na jej plecach. Skrzydła? Ten Anioł  trzyma mnie za łokieć. Stoimy dalej, kieruję wzrok na prawo. To samo. Drugi Anioł. I myśl odbieram od Nich – nie bój się.
   Zaczynamy schodzić pomału po stopniach, ale tego nie wyczuwam, owszem patrzę pod nogi, ale nie mam nóg, jakoś tak kończę się w połowie „ciała” i spływam w dół a nie idę.
Spływamy razem na wysokość pierwszego rzędu i Opiekunowie robią ze mną skręt o 90 stopni w prawo, tak, że widzę teraz puste rzędy krzeseł, a ekran mam po lewej.
Jednak kino nie jest puste. Pośrodku pierwszego rzędu siedzi mały chłopiec, ma trzy-cztery lata. Słyszę w głowie ( byłem w świecie bezdźwięcznym, wszystkie słowa i dźwięki odbierane były myślą, ale w tym bezdźwięcznym świecie, gdzie uszy nie były potrzebne to dopiero był prawdziwy świat dźwięków! To dziwne, ale ja te dźwięki odbierałem też innymi zmysłami – smakiem, dotykiem i zapachem! A także miały one barwę)
A więc odbieram, jak jeden z Opiekunów” mówi”: - „przypatrz się temu chłopcu”.
Patrzę zdziwiony i już wiem! To jestem ja, gdy miałem te trzy-cztery lata.
Słyszę: - „Dobrze! - a teraz popatrz na ekran”.
        I już jestem odwrócony twarzą do ekranu, na którym „widzę” film, który składa się także z uczuć, zapachów, i smaków, film, który mnie obejmuje, bo jestem widzem i jednocześnie uczestnikiem tego filmu.
        Warszawa. Park królewski Łazienki. (Mieszkałem w końcu niedaleko tego parku, może kilometr) Lato, piękny dzień, piaskownica dla dzieci przed Palmiarnią. Mój ojciec w jasnym garniturze i kapeluszu siedzi na ławce. I patrzy na mnie tak….po ojcowsku.
( nie mam dobrych wspomnień z tej dziedziny, mówiłem zawsze, że moje dzieciństwo jest zawarte w teledysku Maleńczuka – Synu, ja cię poprowadzę)
Jestem w tej piaskownicy. Naprzeciwko mnie stoi chłopiec w moim chłopięcym wieku i trzyma w ręku kubełek. Piękny kubełek żółty w czerwone kropki. Kubełek się błyszczy przecudnie w słońcu. Chcę ten kubełek, Teraz! Już! On go nie używa, a ja tylko babki z piasku będę stawiał. Potem, jak już się pobawię – oddam. Ale to później, bo teraz kubełek jest mój!.
     Łaps więc za kubełek i ciągnę. Chłopiec nie puszcza. Ten opór budzi we mnie złość, wręcz nienawiść. Nie wiadomo skąd, mam w ręku łopatkę i bez wahania uderzam chłopca w głowę, w czoło. Łopatka robi kreskę na czole chłopca, kreska czerwienieje i…..teraz robi się zwolnione tempo, akcja idzie w zwolnionych sekwencjach.
Na czole chłopca pokazuje się kropla krwi. Piękna, zgrabna kropla krwi, takie boskie serduszko–dziewczynka, maleńka istotka z maleńką buźką. Zupełnie ludzka-żywa istota. Patrzy na mnie z wyrzutem i słyszę: - i co zrobiłeś?... Ja teraz spadnę na piasek i tam umrę!.
          A mnie w środku…i za gardło…taki żal, taki wstyd.
Kropla odrywa się od czoła chłopca i kieruje się na piasek. Przez cały czas patrzy na mnie, patrzymy sobie w oczy nawzajem. Mnie skręca ten wstyd, ta żałość, a te maleńkie oczy kropli, stają się na długą chwilę oczami sarny ciężarnej, którą postrzelił leśniczy, to był wypadek na polowaniu, gdy byłem na praktyce z leśnictwa, Mazury 1967.
(Wiem, że w tym stanie w którym jestem …Tu gdzie jestem, mam natychmiastowe skojarzenia podobnych faktów ze swego życia. Te fakty są mi podawane na zasadzie identycznych uczuć, to uczucia-emocje są hasłem kojarzącym)
       Podbiegłem do tej sarny i wtedy zobaczyłem, że jest ciężarna. Przed chwilą była pełna życia i radości, a teraz umierała. Leżała na mchu taka piękna i umierała. Popatrzyła na mnie swymi wielkimi gasnącymi oczami kobiety-matki, i zadała wzrokiem pytanie: - „Dlaczego”?
Pamiętam, jak płakałem wtedy….
        A w tej zwolnionej sekwencji z chłopcem w piaskownicy, wywaliły we mnie negatywne emocje, od razu to dostrzegłem i poczułem się mordercą. Mordercą żywej istoty – kropli krwi.
       Ten film na ekranie, w którym jestem aktorem, dalej trwa……Uderzony chłopiec pomalutku układa się do upadku pupą na piasek….A kropla odłączyła się już od czoła chłopca i zamieniła w bombę atomową – czarną bombę z lotkami na ogonie. I spada, w całej tej grozie i kompletnej ciszy, a ja wiem, że gdy zaraz uderzy w piasek, będzie straszy huk. Boję się tego huku, już mi żołądek do gardła podchodzi. Cały się skręcam. Czy ja przetrzymam tę eksplozję?
      Tak długo to trwa……I wreszcie stało się. Bomba uderzyła w piasek, zupełnie jak na dzisiejszych filmach reklamowych, wybijając w górę drobinki piasku w postaci fontanny. Był ogromny wybuch! Odczułem go wewnątrz brzucha. O mało mi ten wybuch nie rozerwał wnętrzności! Już po wszystkim. Uff !!!
    Dochodzę wolno do siebie. Z żółtego światła, które naraz znalazło się obok mnie pada pytanie: - „I co czujesz aniołku”?
To pytanie jest tak pełne miłości i radości jednocześnie…Nie mam wątpliwości kto pyta.
     - I drugie pytanie od razu: - „Zrobił byś jeszcze raz tak samo”?
A ja…Staję się swym surowym sędzią i katem jednocześnie. Odpowiadam, że jest mi bardzo wstyd że tak postąpiłem, wzbiera we mnie wielkie oburzenie za czyn, i proszę, nie, nie proszę, żądam kary śmierci dla siebie.
        Ten „Ktoś” z żółtego światła, z kim rozmawiam, jest wyraźnie zadowolony z odpowiedzi, a nawet ubawiony nią i mówi: - „To dobrze, aniołku, że się wstydzisz. Ale oceniasz siebie zbyt ostro, popatrz dalej”.
        I trwa dalej ten film z mojego życia, są mi pokazywane epizody, z których mam wyciągnąć nauki. Bardzo osobiste epizody już z dorosłego życia. Pokazano mi na nich dwie strony medalu, awers i rewers, jak ja postępowałem i jak ta druga bliska osoba postępowała wobec mnie. Rzeczy wyglądają nieco inaczej niż nam się wydaje…. Ten film wjechał w przyszłość, pokazano mi, co będzie. Ta przyszłość skończyła się około dwutysięcznego roku. Potem znalazłem się w szkole….”greckiej”. Pobierałem nauki przez dwa tygodnie – 14 dni.
     Szpital Bielański zanotował ustanie pracy serca na minutę, a ja byłem „po drugiej stronie” 14 dni. Tam dowiedziałem się, że czas nie istnieje, że to tylko taki nasz ziemski „konstrukt – iluzja”. Wszystko dzieje się Teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz