Film z mojego życia.
Znowu coś się
dzieje…znowu ciemno, ale nie tak zupełnie.
Jestem w kinie! Stoję na
końcu sali kinowej- dopiero wszedłem.
Nie, nie wszedłem – wprowadzono mnie. Przytłumione oświetlenie, jak było kiedyś
w kinie przed seansem.
Stoję więc u góry sali kinowej, po
lewej stronie. Zejście po stopniach w dół. Stopnie podświetlone zielonkawymi
lampami. W kinie nikogo nie ma. Zupełnie pusto. Coś się dzieje na ekranie, ale
nie kojarzę tego, pamiętam swoje uczucie w tym momencie – byłem zaniepokojony i
usiłowałem skojarzyć co się dzieje.
A więc stoję. Nie mogę
kręcić głową, jestem sztywny w karku, unieruchomiony.
Ale mogę poruszać oczami
na boki, bo skądś wiem, że nie jestem sam. Kieruję oczy w lewo ile się da. Po
lewej stronie stoi ktoś, nie widzę postaci dokładnie, ale natychmiast mam myśl,
że to Opiekun-Anioł. Postać niewyraźna, ale widzę rąbek czegoś białego na jej
plecach. Skrzydła? Ten Anioł trzyma mnie
za łokieć. Stoimy dalej, kieruję wzrok na prawo. To samo. Drugi Anioł. I myśl
odbieram od Nich – nie bój się.
Zaczynamy schodzić pomału po stopniach, ale
tego nie wyczuwam, owszem patrzę pod nogi, ale nie mam nóg, jakoś tak kończę
się w połowie „ciała” i spływam w dół a nie idę.
Spływamy razem na
wysokość pierwszego rzędu i Opiekunowie robią ze mną skręt o 90 stopni w prawo,
tak, że widzę teraz puste rzędy krzeseł, a ekran mam po lewej.
Jednak kino nie jest
puste. Pośrodku pierwszego rzędu siedzi mały chłopiec, ma trzy-cztery lata.
Słyszę w głowie ( byłem w świecie bezdźwięcznym, wszystkie słowa i dźwięki
odbierane były myślą, ale w tym bezdźwięcznym świecie, gdzie uszy nie były
potrzebne to dopiero był prawdziwy świat dźwięków! To dziwne, ale ja te dźwięki
odbierałem też innymi zmysłami – smakiem, dotykiem i zapachem! A także miały
one barwę)
A więc odbieram, jak
jeden z Opiekunów” mówi”: - „przypatrz się temu chłopcu”.
Patrzę zdziwiony i już wiem!
To jestem ja, gdy miałem te trzy-cztery lata.
Słyszę: - „Dobrze!
- a teraz popatrz na ekran”.
I już jestem odwrócony twarzą do
ekranu, na którym „widzę” film, który składa się także z uczuć, zapachów, i
smaków, film, który mnie obejmuje, bo jestem widzem i jednocześnie uczestnikiem
tego filmu.
Warszawa. Park królewski Łazienki.
(Mieszkałem w końcu niedaleko tego parku, może kilometr) Lato, piękny dzień,
piaskownica dla dzieci przed Palmiarnią. Mój ojciec w jasnym garniturze i
kapeluszu siedzi na ławce. I patrzy na mnie tak….po ojcowsku.
( nie mam dobrych
wspomnień z tej dziedziny, mówiłem zawsze, że moje dzieciństwo jest zawarte w
teledysku Maleńczuka – Synu, ja cię poprowadzę)
Jestem w tej piaskownicy.
Naprzeciwko mnie stoi chłopiec w moim chłopięcym wieku i trzyma w ręku kubełek.
Piękny kubełek żółty w czerwone kropki. Kubełek się błyszczy przecudnie w
słońcu. Chcę ten kubełek, Teraz! Już! On go nie używa, a ja tylko babki z
piasku będę stawiał. Potem, jak już się pobawię – oddam. Ale to później, bo
teraz kubełek jest mój!.
Łaps więc za kubełek i ciągnę. Chłopiec
nie puszcza. Ten opór budzi we mnie złość, wręcz nienawiść. Nie wiadomo skąd,
mam w ręku łopatkę i bez wahania uderzam chłopca w głowę, w czoło. Łopatka robi
kreskę na czole chłopca, kreska czerwienieje i…..teraz robi się zwolnione
tempo, akcja idzie w zwolnionych sekwencjach.
Na czole chłopca pokazuje
się kropla krwi. Piękna, zgrabna kropla krwi, takie boskie serduszko–dziewczynka,
maleńka istotka z maleńką buźką. Zupełnie ludzka-żywa istota. Patrzy na mnie z
wyrzutem i słyszę: - i co zrobiłeś?... Ja teraz spadnę na piasek i tam umrę!.
A mnie w środku…i za gardło…taki żal, taki
wstyd.
Kropla odrywa się od
czoła chłopca i kieruje się na piasek. Przez cały czas patrzy na mnie, patrzymy
sobie w oczy nawzajem. Mnie skręca ten wstyd, ta żałość, a te maleńkie oczy
kropli, stają się na długą chwilę oczami sarny ciężarnej, którą postrzelił
leśniczy, to był wypadek na polowaniu, gdy byłem na praktyce z leśnictwa,
Mazury 1967.
(Wiem, że w tym stanie w
którym jestem …Tu gdzie jestem, mam natychmiastowe skojarzenia podobnych faktów
ze swego życia. Te fakty są mi podawane na zasadzie identycznych uczuć, to
uczucia-emocje są hasłem kojarzącym)
Podbiegłem do tej sarny i wtedy zobaczyłem, że
jest ciężarna. Przed chwilą była pełna życia i radości, a teraz umierała. Leżała
na mchu taka piękna i umierała. Popatrzyła na mnie swymi wielkimi gasnącymi oczami
kobiety-matki, i zadała wzrokiem pytanie: - „Dlaczego”?
Pamiętam, jak płakałem
wtedy….
A w tej zwolnionej sekwencji z chłopcem
w piaskownicy, wywaliły we mnie negatywne emocje, od razu to dostrzegłem i
poczułem się mordercą. Mordercą żywej istoty – kropli krwi.
Ten film na ekranie, w którym jestem
aktorem, dalej trwa……Uderzony chłopiec pomalutku układa się do upadku pupą na
piasek….A kropla odłączyła się już od czoła chłopca i zamieniła w bombę atomową
– czarną bombę z lotkami na ogonie. I spada, w całej tej grozie i kompletnej
ciszy, a ja wiem, że gdy zaraz uderzy w piasek, będzie straszy huk. Boję się
tego huku, już mi żołądek do gardła podchodzi. Cały się skręcam. Czy ja
przetrzymam tę eksplozję?
Tak długo to trwa……I wreszcie stało się.
Bomba uderzyła w piasek, zupełnie jak na dzisiejszych filmach reklamowych,
wybijając w górę drobinki piasku w postaci fontanny. Był ogromny wybuch!
Odczułem go wewnątrz brzucha. O mało mi ten wybuch nie rozerwał wnętrzności! Już
po wszystkim. Uff !!!
Dochodzę wolno do siebie. Z żółtego
światła, które naraz znalazło się obok mnie pada pytanie: - „I co
czujesz aniołku”?
To pytanie jest tak pełne
miłości i radości jednocześnie…Nie mam wątpliwości kto pyta.
- I drugie pytanie od razu: - „Zrobił
byś jeszcze raz tak samo”?
A ja…Staję się swym
surowym sędzią i katem jednocześnie. Odpowiadam, że jest mi bardzo wstyd że tak
postąpiłem, wzbiera we mnie wielkie oburzenie za czyn, i proszę, nie, nie
proszę, żądam kary śmierci dla siebie.
Ten „Ktoś” z żółtego światła,
z kim rozmawiam, jest wyraźnie zadowolony z odpowiedzi, a nawet ubawiony nią i
mówi: - „To dobrze, aniołku, że się wstydzisz. Ale oceniasz siebie zbyt ostro,
popatrz dalej”.
I trwa dalej ten film z mojego życia,
są mi pokazywane epizody, z których mam wyciągnąć nauki. Bardzo osobiste
epizody już z dorosłego życia. Pokazano mi na nich dwie strony medalu, awers i
rewers, jak ja postępowałem i jak ta druga bliska osoba postępowała wobec mnie.
Rzeczy wyglądają nieco inaczej niż nam się wydaje…. Ten film wjechał w
przyszłość, pokazano mi, co będzie. Ta przyszłość skończyła się około
dwutysięcznego roku. Potem znalazłem się w szkole….”greckiej”. Pobierałem
nauki przez dwa tygodnie – 14 dni.
Szpital Bielański zanotował ustanie pracy
serca na minutę, a ja byłem „po drugiej stronie” 14 dni. Tam
dowiedziałem się, że czas nie istnieje, że to tylko taki nasz ziemski „konstrukt
– iluzja”. Wszystko dzieje się Teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz