Spotykam
tylu niedowiarków. Ludzie nie wierzą w siebie, ogólnie są
nieufni bardzo. Biegają do kościoła, ale prywatnie często słyszę: ten
nasz ksiądz to pijak, a religia jest pokręcona.
Nie
rozumiem takiego podejścia. Gdy mnie się coś nie podoba, na
przykład chrześcijaństwo, nie biorę w tym udziału i święto
lasu!
Ludzie zastrzegają: nie rób mi zdjęć, ani zdjęć mojego
domu, nic o mnie nie pisz. Ludzie boją się ludzi, bo spotkali się
z nikczemnością bliźnich i to ich powaliło.
To
jest właśnie szczyt upodlenia jaki niesie ze sobą tresura
społeczna. Opinia różnych głupoli robi się najważniejsza.
Przecież
to jest niewola. To jest kaganiec i krótka smycz.
Bardzo czasami
niezwykle krótka smycz.
Ona jest nieraz tak krótka, że wręcz
dusi. Człowiek, który na to pozwala jest ofiarą. To nie jest wina
opinii społecznej, czyli oprawcy. To jest wina ofiary, że na to
pozwala.
Niektórzy
najchętniej by zniknęli, zapadli się pod ziemię. Oni boją się
własnego cienia, lecz to już ich osobista sprawa, ja to szanuję i
sprawa zamknięta.
Spotykam
na szczęście także pasjonatów, ci mają zdecydowaną przewagę.
Bo
tylko wtedy, gdy jest odwaga, oraz kocha się to, co się robi, i
robi się to, co się kocha, można zmienić świat na lepsze.
Nie
każdy ma tyle szczęścia. Nie każdy kocha swoją pracę,
przeważnie jest to obowiązek. Jednak każdy z nas ma coś, co kocha
ponad wszystko. Może to być głód wiedzy, uprawa ogródka, jazda
na rowerze, zbieranie znaczków pocztowych.....
Jeżeli
robimy to, co kochamy, przestajemy myśleć o tym, co mamy, a czego
nie mamy.
Ludzie
wytresowani przez społeczeństwo (reklamy....) najczęściej myślą o
zdobyciu czegoś, czego jeszcze nie mają, pragną tego. Planują i
pracują, pocą się i wytężają siły. Zazdroszczą innym, tym,
którzy według nich więcej osiągnęli, i stają się właścicielami
kolejnego gadżetu.
Kiedy
taki jesteś, twoja przyszłość to coraz szybsza pogoń za
konsumpcją. Nie potępiam, więcej: - w ogóle nie oceniam takiego
życia. Tylko to nie jest już mój świat i tyle.
Reklamy
…... . Zamieszczam urywki z książki Bruno Ballardiniego „Jezus
– jak Kościół wymyślił marketing”.
Łatwo
ulegamy oczarowaniu perspektywą posiadania wielu rzeczy. Od iluż to
par słyszałem, że byli szczęśliwi, gdy byli biedni, a teraz, gdy
mają wszystkiego pod dostatkiem, coś się porobiło z ich
związkiem. Wpadli w jarzmo, niewolę posiadania, i to właśnie
uśmierca ich związek, czy małżeństwo.
Jesteśmy
skazani na wolność, powiedział Jean Paul Sartre.
Jesteśmy
skazani na wolność, a większość tkwi w niewoli konsumpcji?
Kup
nowy, lepszy samochód. Kup jakieś super smarowidło do twarzy i
pleców, wszędzie ci wtedy wyrosną włosy, goń, zdobywaj, walcz, a
gdy cię coś zaboli, weź nasz wynalazek – super pigułkę, po
której może ci kicha pęknąć, więc skonsultuj się z farmaceutą.
Pękła kicha? Nie nasza wina, nie skonsultowałeś się!
Bo
nam chodzi tylko i jedynie o to, aby się nachapać.
Społeczeństwo
konsumpcyjne: - Dąż do tego co ci oferujemy, o niczym innym nie
myśl, kupuj, przyj do przodu, nawet depcząc innych, ale głównie
depcząc siebie ...
Każdy
kto kiedyś popadł w kłopoty finansowe z powodu nadużycia kart
kredytowych, wie o czym piszę.
Gdzie
podziała się przyjemność? Była, kiedy się wszystko zaczynało i
trwała jeszcze przez chwilę, ale gdzie jest teraz?
Dojrzewając
, uczymy się, że zaspokajanie przyjemności trzeba łączyć z
hierarchią wartości. Jeśli tego nie robimy, trzeba za to zapłacić
więcej, niż nam się wydaje.
Wszyscy
znają powiedzenie: - zdrowie najważniejsze.
A
może nie jest tak?
Może
najważniejsza jest dusza-Anioł?
Bo
gdy dusza zdrowa także ciało jest zdrowe?
Gdy
zajmiemy się duszą, zaczynają dziać się cuda. Z początku to
maleńkie cuda, potem wprost trudno zatrzymać proces, gdy krok po
kroku naszym życiem zaczyna kierować wewnętrzny przewodnik.
Czego
się nauczyłem, przez ostatnie kilka lat? Trzeba zapewnić sobie
(czytaj: duszy) wystarczająco dużo czasu na czerpanie radości z
piękna natury. Bo gdy masz czas, możesz siedzieć i myśleć, a gdy
go nie masz, to tylko posiedź.
Tak
piękne są Chwile Odpoczynkowe!
Poddaj
się, zaufaj, daj się prowadzić, nie walcz.
Wu-wei.
Życie bez wysiłku
wydaje się wielu ludziom tylko pięknym słowem. Takie życie jest
dla nich utopią, uważają, że to nierealne.
Zgadza
się: jak myślisz – tak jest.
Niech
się dzieje według wiary twojej!
Gdy
znajdziemy się na rozdrożu, zadajmy sobie pytanie: - za czym
tęsknię? Co lubię robić? Bardzo często zakładamy, że nie uda
nam się robić ulubionych rzeczy zawodowo.
A
może jednak się uda? Co takiego uwielbiam robić?
Już samo
postawienie takiego pytania często wystarcza na dobry początek.
Jeśli
zaczniemy myśleć poważnie o robieniu tego, co kochamy, to będziemy
zaskoczeni, jakich wskazówek dostarczy nam dusza-Anioł.
Prowadzenie
życia, w którym kieruje nami Siła Wyższa, jest bardzo
ryzykowne. Zmusza do wykraczania poza schematy postępowania i
granice zwykłego myślenia o życiu, posiadaniu i pracy. Niektórzy
uważają taką przygodę, za coś cudownego, innych ona przeraża,
jest zbyt niepoukładana.
W
każdym razie, czy chcemy tego, czy nie, dusza-Anioł nas
obserwuje i stara się prowadzić.
Co
trzeba zrobić, aby być w zgodzie z duszą? Czy trzeba nad tym
ciężko pracować?
Ciężka
praca to najprostsza droga na cmentarz!
Gdy
nastąpi otwarcie na Anioła, z łatwością i bez wysiłku
dajemy przejaw pragnieniom swego serca. Nie trzeba już wyznaczać
sobie celów czy napinać się w pracy, aby coś osiągnąć. Jeśli
dostroimy się do duszy-Anioła, to, czego chcemy, bardzo
szybko się staje!
Otwiera
się zdumiewająca natura istnienia. Dostajemy wskazówki, sposoby,
co i jak mamy robić, dokąd iść, to jest niezwykłe i aktywne
kierownictwo. O wiele prościej iść razem z duszą-Aniołem,
niż wysilać się samodzielnie. Rezultaty pojawiają się szybko,
gdy podchodzimy do sprawy na luziczku i bez wysiłku, lecz na pewno
nie wtedy, gdy się zamartwiamy. Trzeba tylko dać szansę
duszy-Aniołowi.
Klucz
do współpracy z duszą-Aniołem nazywa się Zaufaj. Warto współpracować z Aniołem. Taka współpraca, to jest sama przyjemność.
Dusza-Anioł
, to boża iskra w nas. Kiedy pracujemy w zestrojeniu z nią, mijają
długie godziny, a my nie jesteśmy zmęczeni. Taka praca jest bowiem
obdarzona łaską i swobodą, które nadają jej charakter modlitwy.
Mnisi średniowieczni mieli motto: Laborare est orare –
pracować to modlić się.
To
jest właśnie zatracenie się w pracy, każdej pracy, także w
daytradingu, w śledzeniu indeksów giełdowych, a także zatracenie się w pracy, której na imię Nicnierobienie.
Naucz się odpoczywać
- o tym często mówił Osho. Bądź totalny także w chwilach
Nicnierobienia.
Gdy
żyjemy duchowo, odkrywamy, że stajemy się innymi osobami, mamy
odmienne podejście do życia w porównaniu z tłumem. Nasz świat
stał się odmieniony, właściwie żyjemy w innym świecie niż
otaczający nas ludzie, w swoim, autentycznym świecie, zgodnie ze
swoim rytmem.
Czy
są to jakieś pouczenia - rady dla młodych, którzy są w permanentnej pogoni? No nie
wiem.... Przecież ja także goniłem.
I nikt nie ma prawa pouczać drugiego.
W każdym razie są to moje listy do samego siebie.
Ci,
którzy gonią, są spięci, podenerwowani, wypatrują za czymś
nieuchwytnym, są niespokojni z powodu ograniczonego dostępu do dóbr
materialnych, oraz własnego braku energii i czasu, aby je zdobyć, a
to jest marnowanie sił, bo wystarczy po prostu uwierzyć w
obfitość.
Pewni
duchowego wsparcia stajemy zdumieni bogactwem świata, obiema
garściami możemy z niego czerpać przyjemność.
Bowiem
zawsze jest czas na wprowadzenie zmian, lecz kiedy spotkamy się z
Aniołami na tamtym świecie, na wprowadzenie zmian do życia
będzie nieco za późno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz