Amunicja
z okopów ponad wsią Rabe. Znajdowałem tu liczne pociski
karabinowe rozerwane wybuchem prochu. A więc w tym miejscu musiało
się nieźle palić.
(Kamienny stół w Zbyszkowo-Chryszczata)
Komuniści pisali: Po przełamaniu obrony UPA ponad wsią Rabe, wojsko ruszyło
w lasy....
Żeby
nie było niedomówień: żadna partyzantka nie może stanąć do
równej walki z regularnym wojskiem, nie miałaby szans. Taktyka
partyzantów polega na ataku z zaskoczenia, na zasadzkach, na daniu
łupnia i odskoku. Trzeba szanować ludzi, nie narażać ich na
niepotrzebne straty. Do tego dochodziło korzystanie z kryjówek.
Taką taktykę stosował z powodzeniem Chrin.
To
on wybierał miejsce i czas potyczki, zanim wojsko polskie nie
nauczyło się walczyć w Bieszczadach.
Po
deportacji z 1947 roku, walka UPA straciła sens. Część
sotni przebiła się z bronią na Zachód, część przebiła się na
Ukrainę, wielu żołnierzy ukryło broń i dołączyło do
swoich wywiezionych ziomków na Ziemiach Zachodnich i Mazurach.
Część obrońców odsiedziała
wieloletnie wyroki w więzieniach, wielu komuniści zamordowali.
Wolność
ma swoją słoną cenę.
Atak
WP na Chryszczatą.
12
- 15 maja 1947 przeprowadzono kolejną większą operację w "celu
zniszczenia Chrina na Chryszczatej".
Do
wykonania operacji użyto wielkich sił - cżęść dywizjiKBW,
pododdziały 6 i 7 DP, 12 pp z 8 DP, oraz jednostkę WOP z Cisnej.
Wsparcia udzielało też lotnictwo.
W
pierwszej fazie akcji zablokowano obrzeża masywu Chryszczatej,
po czym rozpoczęto "przeszukiwanie" tego kompleksu.
Pierwszego dnia "przeszukano" rejon na północny
zachód od linii Baligród – Rabe - Wola Michowa.
Następnego
dnia, po sforsowaniu linii obrony UPA ponad wsią Rabe,
wojsko weszło w lasy...
Po
sforsowaniu obrony……
Obrońcy
podpalili tego dnia las w dolinie Olchowatego i pod osłoną
ognia przebili się ( sotnia Stiacha) w kierunku Duszatynia,
a potem na terytorium Czechosłowacji.
Stiach
wrócił po trzech dniach. Włączył się do krótkich potyczek -
zasadzek. 18 maja znowu otoczyło go wojsko. Tym razem usadowił
swych striłciw na drzewach, w ich koronach. Polska tyraliera
przeszła pod drzewami niczego nie zauważając.
Stosowano
także ukrywanie mniejszych oddziałów w licznych kryjówkach - w
bunkrach podziemnych. Przechodziła tyraliera i po chwili dostawała
ogień w plecy.... na Chryszczatej trwała zabawa w krwawą
ciuciubabkę.
Chrin
walczył bez przerwy od 12 do 15 maja. Wydawało się, że 15 maja
sotnia Chrina została otoczona. Wojsko ruszyło z zasadniczą
obławą. Nic nie znaleziono. Sotnia rozpłynęła się w powietrzu
jak duchy. A najpewniej po rozdzieleniu się, część zapadła w
bunkrach, a reszta poszła legendarnym tunelem do cerkwi w Smolniku.
Operacja
zakończyła się kompletnym fiaskiem niezależnie od zmyślonych
wersji, przedstawiających ją jako wielki suces WP.
Odtrąbiono
koniec UPA!
Jednak
25 czerwca sztab 1 Dywizji KBW podjął decyzję ponownego ataku na
masyw Chryszczatej,bo pojawiły się znowu "znikąd"
sotnie Chrina i Stiacha.
Ponownie
użyto ogromnych sił:
-
Oddziały zajęły pozycje i do świtu 27 VI. zachowano pełną ciszę
i zastosowano zasady maskowania. Zajęto pozycje wyjściowe do ataku.
Początek zaplanowano na 4.00, 27 VI.
(Planowanie
w Bieszczadach.....Tu rządzi pogoda i każdy plan zostanie
zweryfikowany).
Z
powodu gęstej mgły czas rozpoczęcia akcji przesunięto na 7.00,
potem na 8.00. (Wojskowi lubią równe godziny)....
"Punktualnie
o 8.00 trzy samoloty szturmowe IŁ-2, startujące z lotniska w
Rzeszowie, dokonały 20 - minutowego nalotu, bombardując i
ostrzeliwując z broni pokładowej wybrane cele na Chryszczatej".
(Boże,
klasyczny język trepów! Wybrane cele w potężnym, gęstym masywie
leśnym?. Przecież nic nie było widać! Zrzucili po prostu bomby
gdzie bądź, puścili parę serii i odlecieli)
"Po
nalocie do akcji przystąpiło dziewięć plutonów moździerzy
kalibru 82 mm. Dokonały one dwukrotnego, po 10 minut, ostrzału
masywu".
Przygotowanie
ogniowe już było i wtedy do natarcia ruszyła masa wojska.
Żołnierze najpierw biegli, po chwili tylko szli zziajani, bo byli na górze
obok miejsca gdzie niedawno dostali potężnego łupnia, oraz każdy niósł na sobie ładne parę kilo
żelastwa.
„Atak
szedł gładko, zdobywano coraz więcej terenu" - (zdobywano, bo
tam powstańców nie było).
Dalej
mamy opisany atak z kierunku Duszatynia: - Wojsko kierowało
się na szczyt Chryszczatej poprzez Jeziorka Duszatyńskie.
Atak przeprowadzano gęsiego.( bo las był obficie zaminowany)
Po
dotarciu wojska na do "określonej linii" - na
szczycie utworzono "kocioł". Następnie w jego
środek weszły oddziały "likwidacyjne", z zadaniem
likwidacji upowców"...
Do
"likwidacji" jednak nie doszło. Na Chryszczatej
bowiem nikogo nie było. UPA ponownie zniknęła, jakby zapadła się
pod ziemię.
Wykryto
jedynie bunkry ( te same, które wykryto wielokrotnie wcześniej)
maszynę do pisania i materiały piśmienne, dużo książek, a
ponadto zaminowaną beczkę ze skórą. Aby zapisać na swoje konto
jakikolwiek sukces, napisano, że "zniszczono 12 szałasów".
(Przez
tę beczkę zaminowaną zginęło dwóch żołnierzy, bo po co do
niej zaglądali? Jeden był ranny, na minach wyleciało dwóch, i
trzech było rannych, ale tego już nie napisano)
Tym
razem sotnie nie podjęły walki, tylko znowu "zniknęły"
Operacja była więc przeprowadzona z dużym hukiem, tylko nie dała
żadnych wyników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz