niedziela, 31 maja 2015

Atak WP na Chryszczatą

Amunicja z okopów ponad wsią Rabe. Znajdowałem tu liczne pociski karabinowe rozerwane wybuchem prochu. A więc w tym miejscu musiało się nieźle palić. 
(Kamienny stół w Zbyszkowo-Chryszczata)
  


Komuniści pisali: Po przełamaniu obrony UPA ponad wsią Rabe, wojsko ruszyło w lasy....
      Żeby nie było niedomówień: żadna partyzantka nie może stanąć do równej walki z regularnym wojskiem, nie miałaby szans. Taktyka partyzantów polega na ataku z zaskoczenia, na zasadzkach, na daniu łupnia i odskoku. Trzeba szanować ludzi, nie narażać ich na niepotrzebne straty. Do tego dochodziło korzystanie z kryjówek. Taką taktykę stosował z powodzeniem Chrin.
To on wybierał miejsce i czas potyczki, zanim wojsko polskie nie nauczyło się walczyć w Bieszczadach.
     Po deportacji z 1947 roku, walka UPA straciła sens. Część sotni przebiła się z bronią na Zachód, część przebiła się na Ukrainę, wielu żołnierzy ukryło broń i dołączyło do swoich wywiezionych ziomków na Ziemiach Zachodnich i Mazurach. Część obrońców odsiedziała wieloletnie wyroki w więzieniach, wielu komuniści zamordowali.
Wolność ma swoją słoną cenę.
  

      Atak WP na Chryszczatą.
12 - 15 maja 1947 przeprowadzono kolejną większą operację w "celu zniszczenia Chrina na Chryszczatej".
Do wykonania operacji użyto wielkich sił - cżęść dywizjiKBW, pododdziały 6 i 7 DP, 12 pp z 8 DP, oraz jednostkę WOP z Cisnej. Wsparcia udzielało też lotnictwo.
W pierwszej fazie akcji zablokowano obrzeża masywu Chryszczatej, po czym rozpoczęto "przeszukiwanie" tego kompleksu. Pierwszego dnia "przeszukano" rejon na północny zachód od linii Baligród – Rabe - Wola Michowa.
Następnego dnia, po sforsowaniu linii obrony UPA ponad wsią Rabe, wojsko weszło w lasy...
    

Po sforsowaniu obrony……
Obrońcy podpalili tego dnia las w dolinie Olchowatego i pod osłoną ognia przebili się ( sotnia Stiacha) w kierunku Duszatynia, a potem na terytorium Czechosłowacji.
    
Stiach wrócił po trzech dniach. Włączył się do krótkich potyczek - zasadzek. 18 maja znowu otoczyło go wojsko. Tym razem usadowił swych striłciw na drzewach, w ich koronach. Polska tyraliera przeszła pod drzewami niczego nie zauważając.
Stosowano także ukrywanie mniejszych oddziałów w licznych kryjówkach - w bunkrach podziemnych. Przechodziła tyraliera i po chwili dostawała ogień w plecy.... na Chryszczatej trwała zabawa w krwawą ciuciubabkę.
Chrin walczył bez przerwy od 12 do 15 maja. Wydawało się, że 15 maja sotnia Chrina została otoczona. Wojsko ruszyło z zasadniczą obławą. Nic nie znaleziono. Sotnia rozpłynęła się w powietrzu jak duchy. A najpewniej po rozdzieleniu się, część zapadła w bunkrach, a reszta poszła legendarnym tunelem do cerkwi w Smolniku.
Operacja zakończyła się kompletnym fiaskiem niezależnie od zmyślonych wersji, przedstawiających ją jako wielki suces WP.
Odtrąbiono koniec UPA!

Jednak 25 czerwca sztab 1 Dywizji KBW podjął decyzję ponownego ataku na masyw Chryszczatej,bo pojawiły się znowu "znikąd" sotnie Chrina i Stiacha.
Ponownie użyto ogromnych sił:

- Oddziały zajęły pozycje i do świtu 27 VI. zachowano pełną ciszę i zastosowano zasady maskowania. Zajęto pozycje wyjściowe do ataku. Początek zaplanowano na 4.00, 27 VI.
(Planowanie w Bieszczadach.....Tu rządzi pogoda i każdy plan zostanie zweryfikowany).
Z powodu gęstej mgły czas rozpoczęcia akcji przesunięto na 7.00, potem na 8.00. (Wojskowi lubią równe godziny)....
"Punktualnie o 8.00 trzy samoloty szturmowe IŁ-2, startujące z lotniska w Rzeszowie, dokonały 20 - minutowego nalotu, bombardując i ostrzeliwując z broni pokładowej wybrane cele na Chryszczatej".
(Boże, klasyczny język trepów! Wybrane cele w potężnym, gęstym masywie leśnym?. Przecież nic nie było widać! Zrzucili po prostu bomby gdzie bądź, puścili parę serii i odlecieli)

"Po nalocie do akcji przystąpiło dziewięć plutonów moździerzy kalibru 82 mm. Dokonały one dwukrotnego, po 10 minut, ostrzału masywu".
Przygotowanie ogniowe już było i wtedy do natarcia ruszyła masa wojska. Żołnierze najpierw biegli, po chwili tylko szli zziajani, bo byli na górze obok miejsca gdzie niedawno dostali potężnego łupnia, oraz każdy niósł na sobie ładne parę kilo żelastwa.
Atak szedł gładko, zdobywano coraz więcej terenu" - (zdobywano, bo tam powstańców nie było).

Dalej mamy opisany atak z kierunku Duszatynia: - Wojsko kierowało się na szczyt Chryszczatej poprzez Jeziorka Duszatyńskie. Atak przeprowadzano gęsiego.( bo las był obficie zaminowany)
Po dotarciu wojska na do "określonej linii" - na szczycie utworzono "kocioł". Następnie w jego środek weszły oddziały "likwidacyjne", z zadaniem likwidacji upowców"...
Do "likwidacji" jednak nie doszło. Na Chryszczatej bowiem nikogo nie było. UPA ponownie zniknęła, jakby zapadła się pod ziemię.

Wykryto jedynie bunkry ( te same, które wykryto wielokrotnie wcześniej) maszynę do pisania i materiały piśmienne, dużo książek, a ponadto zaminowaną beczkę ze skórą. Aby zapisać na swoje konto jakikolwiek sukces, napisano, że "zniszczono 12 szałasów".
(Przez tę beczkę zaminowaną zginęło dwóch żołnierzy, bo po co do niej zaglądali? Jeden był ranny, na minach wyleciało dwóch, i trzech było rannych, ale tego już nie napisano)
Tym razem sotnie nie podjęły walki, tylko znowu "zniknęły" Operacja była więc przeprowadzona z dużym hukiem, tylko nie dała żadnych wyników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz