W
dalekim kraju żyło dwoje młodych ludzi. Byli w sobie bardzo
zakochani i planowali, że zaraz po ślubie będą mieć dziecko.
Niestety,
tuż przed weselem wybuchła wojna i mężczyzna poszedł walczyć o
sprawy, których nie rozumiał.
Zginął
w wielkiej bitwie razem z tysiącami innych młodych ludzi. Ważny
generał za wygraną bitwę dostał medal. Król przypiął mu go na
plecach, bo na froncie munduru nie było już miejsca na kolejny....
Młoda
kobieta marzyła o dzieciątku i co wieczór żarliwie modliła się
o ten jeden maleńki cud.
Bóg,
zajęty ważnymi sprawami wojen, huraganów i potopów, nie zwracał
uwagi na błagalne modły niewiele znaczącej istoty z małego
miasteczka na peryferiach królestwa.
Pewnej
nocy płacz kobiety usłyszał żeglujący po niebie księżyc.
Wzruszył się jej modlitwą, a gdy zasnęła, srebrnym promieniem
otworzył okno do jej sypialni i delikatnie wsunął się pod puchatą
kołdrę....
Obudziła
się przed świtem, dziwnie zrelaksowana i szczęśliwa. Zza pół
zasłoniętych firanek, na blednącym porannym niebie, uśmiechał
się szeroko sierp księżyca.
Następnego
wieczoru, pierwszy raz od wielu miesięcy, nie płakała i nie
modliła się do odległego Boga. Kiedy wszyscy zasnęli, wyszła
przed dom, usiadła na krześle i jak zaczarowana zwróciła oczy ku
niebu. Z góry milionami gwiazd spływał na nią cudowny spokój.
Księżyc był tak blisko, że mogła wygodnie oprzeć bose stopy na
jego diamentowym łuku.
Powtarzała
ten magiczny rytuał co wieczór.
Sierp
księżyca za każdym następnym spotkaniem stawał się szerszy i po
kilku tygodniach nie mogła już opierać na nim stóp.
W
miarę, jak jego kształt okrąglał, zaokrąglał się również jej
brzuch. Któregoś wieczoru był już tak duży, że nie miała siły
wyjść przed dom i została w łóżku. Otwarte szeroko okno
wypełniła brylantowa tarcza i rozświetliła srebrnym blaskiem jej
sypialnię.....
Nad
ranem obudził ją płacz noworodka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz