Lubię
chodzić, to chodzę. Proste ma być.
Często chodzę po Warszawie w
godzinach bardzo rannych, ale także wieczorem, albo w południe. Przecież mam czas. Chodzę nie
tylko po warszawskich ogrodach, także chodzę tam, gdzie oczy
poniosą. I trafiam w niepowtarzalne zakątki. Dziś zamieszczam
murale, namalowane na filarach zjazdu na most Łazienkowski.
Maj 2015.
Młodzi
ludzie, którzy mają w sobie pasję, od lat malują tu swoje wizje.
Wielu z nich nie przebije się "do góry" ze swoim talentem, bo może
nie mają zamiaru rozpychać się łokciami, lub utytułowany tatuś
jakiejś miernoty zatrzaśnie przed nimi drzwi do świata blichtru.
Jednak
w tym miejscu zaistnieli. Przykro, że jest tu parking. Piękne
murale są zasłonięte samochodami. Trzeba czekać na moment, gdy
samochodu nie ma. To wstyd dla miasta stołecznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz