poniedziałek, 11 maja 2015

Dwa drzewa

Pośrodku rozległej równiny rosły dwa drzewa. Jedno miało koronę w kształcie stożka, drugie idealnej kuli. Od dziesiątków lat nikt nie odpoczywał w ich cieniu, a w gałęziach od dawna ptaki nie wiły gniazd.
Drzewa stały samotnie naprzeciwko siebie, podziwiając się wzajemnie.
        - Ach, jak bardzo pragnę być taką piękną zieloną sferą; to musi być cudownie posiadać kształt słońca i pełni księżyca, być uwielbianym przez chmury i plejady gwiazd! - szeptało tysiącami liści stożkowate drzewo.
       Drzewo o kulistej koronie marzyło o byciu stożkiem skierowanym w bezkres kosmosu, ku labiryntom galaktyk i złotym deszczom komet. Błagalne modlitwy liści obydwu drzew nie uszły uwagi potężnego Boga, który oryginalnie je stworzył. Zlitował się nad nimi i pewnej nocy zamienił ich zielone korony, zabierając im również pamięć przeszłości.
       
Następnego dnia, jak przez niezliczone różańce poprzednich dni, drzewa patrzyły na siebie z zazdrością, kontemplując kształt sąsiada. Pierwotną formę zachowały tylko korzenie, ale te, należąc do świata ciemności, nie były dla nikogo widoczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz