sobota, 30 maja 2015

Pożegnanie z majowym morzem


Poranek. Dziś wyjeżdżam na południe, idę na plażę, pożegnać się z morzem. Idę podziękować Duchowi Zatoki i Duchowi Plaży i Duchowi Wydm, za te cudne chwile majowych wschodów i zachodów, za bursztyny, za malownicze trawy na wydmach, za ciszę i za szum fal, za czyste bezludne plaże. Za łabędzie frunące w kluczch od Mewiej Łachy.
        Dziękuję.
Ostre powietrze. Wieje. Wystawiam twarz na podmuchy kolegi.
Przecież to mój kolega wieje, bo ja także jestem wichrem. I do tego krystalicznym i błękitnym.
       Tylko szum fal i bryza.
Dziękuję jeszcze raz.
Naraz widzę, że na falach unosi się pomarańczowa piłeczka. Zatrzymuję się. Po chwili u moich stóp fala wyrzuca pomarańczę.
Morze wyrzuca różne rzeczy, ale pomarańcza podana pod nogi, gdy jestem w tak mistycznym nastroju?
    


Dają? - Bierz!
Podnoszę. Wygląda zdrowo. Napiszę tak: - być może to sugestia, być może, ale być może to nie sugestia. W każdym razie ta "morska" pomarańcza była wyjątkowo słodka i soczysta. Gryzę pierwszy kawałek i odbieram pytanie: - smakuje? Odpowiadam: - tak! To na zdrowie! - słyszę.
W sercu robi się ciepło i nie mam wątpliwości z kim rozmawiam.
Dziękuję – Ach!

Pożegnanie z majowym Gdańskiem, Pomnik Wypędzonych (Po co ich ojcowie zaczynali wojnę?) Pendolino i „będzie pan zadowolony”.
  



1 komentarz:

  1. Zbyszku! Pomarańcza nad morzem? No przecież to tylko jedno może oznaczać ... Toż to istna Pomarańcza Zmian :-)

    OdpowiedzUsuń