Luty
2015.
Idziemy
do Balnicy. A właściwie do Wojtka Judy i Luny, bo dla
mnie Balnica= Wojtek Juda+ Luna.
Gdy
wychodzimy jest mgła i nieciekawie, lecz w Bieszczadach pogoda
zmienia się dość szybko. Już na trzy kilometry przed Balnicą
robi się słonecznie,a droga przez las jest tak samo białośnieżna,
jak ta przez przełęcz na Żebraku, bo tu także jest wysoko.
Las świetlno-ośnieżony..... no bajkowo!
Nie
ma co prawda tych Wygwizduszek Śnieżnych na gałązkach, ale
może to i dobrze, co za często, to niezdrowo, one mogłyby
spowszednieć.
Kilka
zdjęć zrobiłem, bo lubię robić zdjęcia i mam czas...... Tak
samo lubi robić zdjęcia Staszek i Henryk Bieszczadnik. Podobne
przyciąga podobne.
Balnica
tonie w czystym śniegu. Tak biały śnieg bywa w mieście tylko
zaraz po opadzie. Jedynie na torach śnieg jest przybrudzony - przecież przyjeżdża tu czarny parowóz.
Odgarnięte
tory bieszczadzkiej kolejki.
Potem
nastąpiło kilkanaście ciekawych zdjęć w domu Wojtka,
chociaż Wojtka nie było. Poszedł fotografować resztkę
sarny, czy jelenia, którego dopadły wilki. W domu Wojtka były
za to miłe osoby płci przeciwnej i zostaliśmy uherbatkowani pyszną
herbatką z siana. Wypluwałem źdźbła ukradkiem, bo spluwać
oficjalnie byłoby nietaktem. To samo robili moi niezwykle kulturalni
koledzy.
W
trakcie niezauważalnego plucia sianem, toczyła się niespieszna
rozmowa o tym i owym. Po wypiciu podziękowaliśmy bardzo całkiem
nieszczerze, bo wiemy co to tresura społeczna, i należy tak robić,
żeby ludziom było przyjemnie, chociaż to wszystko kłamstwa.
Ale
to już temat na inną okazję. Dziś tylko fotografie dotyczące
kolejki.
A
więc fotografujemy co kto chce i niespiesznie wracamy. Odeszliśmy
już dobre kilkaset metrów, gdy zatrąbił parowóz, bo parowóz
gwiżdże, kiedy ma gwizdek, lecz ten miał trąbę. To my fruu z
powrotem!
I
już jesteśmy z Czajnikiem w
łączności zdjęciowej.
Parowóz
manewruje, jest atrakcją turystyczną. Kolejka jeździ pomiędzy
Majdanem obok Cisnej, a Balnicą.
W
ostatnim wagonie płonie ten sam piecyk-koza, który ogrzewał
Stachurę z Juniorem.
Wsiada kilku pasażerów, na których czekał maszynista.
Jeden pasażer nie pozwalał się fotografować.
Nagle świst, nagle gwizd, para buch, koła w ruch. Ruszyła maszyna po szynach ospale, jak żółw ociężale....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz