poniedziałek, 18 maja 2015

Polacy na obczyźnie

Pracują, gdzie kto może. 
Na stanowiskach, ale także przy zmywaniu garnków, bo żadna praca nie hańbi. Wysyłają do domu przelewy. Żona spłaca z tego kredyt za dom.
      Piszecie do mnie: prosimy o zdjęcia z Polski. Chcemy oglądać łany zielone, rzepak, morze i co tam nawinie się pod aparat. 
        Znaczy: NOSTALGIA.
Znam to słowo, bo samo uczucie mnie ominęło. Miałem wyjechać i pracować dla Niemca w 1981 roku. Wyjazd miał być w dniu kiedy nastąpił stan wojenny.
Jednak mojego przyjaciela ta Nostalgia złapała. Zdążył wyjechać z żoną i dzieckiem (moim chrześniakiem) przed stanem wojennym. Najpierw obóz przejściowy w Austrii, potem Australia. Chcieli do Ameryki, ale nie wyszło.
W Australii była najpierw bajka. Dwa lata upłynęły, gdy przyjechała do Sydney Violetta Villas i zaśpiewała przed polskim kościołem Ave Maria.
Gula w gardle, łzy się rzuciły. NOSTALGIA. Tęsknota za krajem.
Potem.... stała się rzecz niesłychana, pani zdradziła pana. 
      To tylko taki wiersz, bo było przejrzyście: rozmowa w cztery oczy. Pani poznała „prawdziwego milionera”. Australijskiego milionera, a ten równa się 0,7 amerykańskiego milionera. Bo tak było wtedy z dolarem australijskim.
Mój przyjaciel uważał się za macho, czyli po hiszpańsku samiec, a po polsku prawdziwy mężczyzna.
W każdym razie facet nie wytrzymał ciśnienia i odbiła mu szajba: znaczy zbzikował. Straciłem kontakt z przyjacielem. Jeszcze wymienialiśmy się jakiś czas  listami, gdy był na kuracji w wariatkowie w Port Artur, ale on wyraźnie odpływał w jakiś swój świat, w którym w końcu znikł.
         Nie ma recepty na życie, które dodatkowo jest tajemnicą. 

Często powtarzam: - Będzie pani zadowolona
No bo jeśli pan jest zadowolony, to i na panią przeniesie się to zadowolenie.
Byle było tak, że człowiek bardzo chce,
byle było tak, że się nie powie "nie",
byle było tak - sam jeszcze nie wiem, jak,
że chce się bardzo śmiać, po prostu tak.
Byle były sny zielone, złote dni,
byle była ta, do której mówię "ty",
byle było tak, jak jeszcze nigdy mi
nie było, nigdy nie, nie było tak.

Słoneczko, ciepło, trawa zielona. Siedzą dwie myszki przed norką. Jedna mówi do drugiej: - zobacz jaki tam idzie przystojny myszek!
Druga: - zrobię dwa kółka po podwórku, żeby nie pomyślał, że jestem łatwa i zasuwam do niego!
   



Wyspa Sobieszewska. 
Urzepiający rzepak kwitnie, wiatr przynosi pachnące fale urzepiającego zapachu, płyną ciemne-jasne chmury. To frajda dla łowcy chmur. Stoję wśród pól i zachwycam się plamami słońca, które wędrują po tych żółtych łanach.
    



Zdjęcie w lewo, zdjęcie w prawo. Każdy, kto ma jakąkolwiek pasję – żyje!
A wczoraj wieczorem zrobiłem dwa zdjęcia nad morzem. 
(Komputer się zbuntował i nie chce usunąć zdjęcia dwukrotnie powtórzonego, widocznie tak ma być - puszczam więc wpis)
   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz