Anna Karwańska - Bajlak "Roma”.
Łączniczka
OUN. Wspomnienia z tomu "Wo imia
twoje".
W sidłach
UB część III
Zostaw mi swój język
Polki na Zamku Lubomirskich.
Wśród uwięzionych było ich niemało.
Nazwisk wszystkich, z którymi się tutaj
spotykałam, dziś już sobie
nie przypomnę. Czernikowa,
Hanuszowa, Stacha (sympatia Rząsy), który
zresztą na zamku czekał na swoją
kolejkę w rozpatrzeniu sprawy - to
moi znajomi jeszcze z ubeckich
kazamatów. Inglot była siostrą
wesołej nauczycielki z Francji,
Jadwigi Terleckiej. Netkę
Stojałowską - córkę profesorki
muzyki z Rzeszowa, poznałam dopiero
tutaj.
Dyskusję, która wybuchła wieczorem
po rozporządzeniach w sprawie
pralni, zaczęła Netka Stojałowska:
- Jak śmiałyście się buntować?
Jak śmiałyśmy... Czy ta młoda
kobieta była świadoma tego, ile
mentalnego kalectwa zawarła w kilku
słowach krótkiego pytania? Czy
wiedziała, ile pokaleczonego,
polskiego myślenia na temat Ukraińców
dostała w spadku od tych, którzy w
ciągu stuleci, poniżając Ukrainę,
wymagali od niej pokory, a kiedy jej
naród buntował się, najeźdźca
zawsze pytał: Jak śmieliście się
buntować? Nie, tego nie rozumiała,
albo nie chciała wiedzieć. W jej
świadomości zakodowało się, że
kiedy Ukrainiec broni się - jest
winny, ponieważ nie ma prawa do
obrony.
Usłyszawszy pytanie Netki, nie
mogłam się powstrzymać od powiedzenia
całej prawdy. Powoli, momentami
dosadnie, uświadomiłam jej, że wina
nie leży po naszej stronie. Że
Kazimierz Wielki i jego wyczyny - to
dla nas niszcząca agresja,
zaborczość, zniewolenie narodu. Że
zwycięstwa Polaków na Ukrainie,
gloryfikacją których przepełnione są
podręczniki historii Polski, to
najczęściej zbrodnie przeciw
narodowi ukraińskiemu. Że patrzenie
Polaków w przeszłość przez
pryzmat trylogii Sienkiewicza - to
fałszywe wychwalanie własnej
historii.
- Oczywiście powinniście poznać
swoje dzieje, ale jednocześnie uczyć
się historii sąsiednich narodów -
mówiłam szybko, ale spokojnie –
Powinniście emocje, historyczne
stereotypy konfrontować z faktami, z
wiedzą, którą posiedliście. Im
głębsza będzie, tym bardziej
zrozumiałe stanie się, iż w waszym
stosunku do Ukrainy przeważała
agresja. Zaborczość Bolesława
Chrobrego, który, wedle waszej
legendy, wyszczerbił miecz na
bramie kijowskiej. Do dziś
przechowujecie ten miecz jak
relikwię, dumę polskiego oręża. A dla
Ukraińców jest to przestroga, znak
zaborczości zachodniego sąsiada.
Tak dużo w waszym zachowaniu
wściekłości, nienasyconej agresji, a
tak mało humanizmu i tolerancji.
Słuchali. Netka wspomniała coś o powstaniu
Chmielnickiego,
oczywiście, jak o zjawisku
negatywnym. Spytałam wtedy, czy wie,
dlaczego wybuchła ta wojna narodu
ukraińskiego z Polakami. Milczała.
Nie potrafiła lub nie chciała
odpowiedzieć na proste pytanie.
Przypomniałam jej wtedy zupełnie niedawną historię. Oto rok 1938,
kiedy Polacy z Węgrami podali sobie
ręce i zdławili powstanie
ukraińskie, iskrę niezależności
ukraińskiej na Zakarpaciu. A polskie
pacyfikacje wsi ukraińskich,
przysiółków, chutorów, a rujnowanie
cerkwi?
- Czy słyszała o tym? Jeżeli nie,
to niech zapyta obecne w celi
kobiety. Pamiętają. A Wołyń,
wzajemna wojna bratobójcza - to nie
przypadek. To musiało nastąpić.
Uzbierało się zanadto obelg i
cierpienia. Nic nie dzieje się bez
przyczyny...
Mówiłam i rozumiałam, że nie
godzin, ale lat nauki potrzeba dla
choćby częściowej zmiany poglądów
ludzi podobnych do Netki. Dlatego
skorzystałam z przykładu, wobec
którego nie pozostaje obojętny żaden
Polak. Rozbiory Polski: czy w
historii Polski uważane są za dobro,
czy też zło? Pytanie było
retoryczne. Wtedy także przypominałam, że
każdy Polak-patriota dążył do
wyzwolenia, starał się wywalczyć dla
swej Ojczyzny wolność,
niezależność, samodzielność. Dlaczego więc
właśnie Polakom tak trudno
zrozumieć, że także inne narody mają
boskie i naturalne prawo do takiej
samej niezależności? Nikt nie
każe Polakom kochać sąsiada, innego
narodu, ale szanować jego
podstawowe prawa muszą koniecznie
się nauczyć. W przeciwnym razie
nikt ich nie będzie szanować. Czy
właśnie tego chcą?
W celi zapanowało milczenie i
cisza. Nauczycielka Sokulska, która
podczas naszej rozmowy to wstawała,
to siadała na pryczy, zacierając
przy tym ręce, teraz z zadowoleniem
uśmiechnęła się.
Wiadomo, że nie wszystko zdołałam
tu przytoczyć z tej naszej z Netką
więziennej dyskusji. Czas wypłukał
detale, niuanse. Pamiętam, że
emocjonalnie przeżyłam to bardzo
głęboko. Czułam się wyczerpana i
psychicznie, i fizycznie.
Następnego dnia nie byłam w stanie się
podnieść. Z prawej strony
odczuwałam ostry ból. Od pracy?
Dostrzegła to Netka. Podeszła do
mnie i powiedziała:
-
Jak będziesz umierać, zostaw mi swój język!
- I twojemu nic nie brakuje. To po
pierwsze. A po drugie, nie
zbieram się jeszcze umierać. Nie
ciesz się.
Po mojej odpowiedzi na moment
strwożyła się, ale potem podeszła
bliżej, wyciągnęła w moją stronę
rękę i cicho powiedziała:
- Przebacz.
Minęły dwa dni. Moje zdrowie
wróciło do więziennej normy. Zaczęłam
znowu chodzić z naszymi do pracy.
Do celi zawitała atmosfera
przyjaźni. Pani Hanuszowa i Czernikowa
przypomniały sobie zwyczaj z
ubeckiej celi. Kiedy nadchodził
wieczór, prosiły, żeby nakręcić im
włosy. Rano natomiast, żeby je
zaczesać. Nie odmawiałam. Do
rozprawy, do wyroku, takie
koleżeńskie wzajemne usługi były
dozwolone w więziennym regulaminie.
Obie panie swój aktualny do nas
stosunek demonstrowały także w
innych sprawach. Kiedy otrzymywały
paczki z jedzeniem, robiły małe
paczuszki i przekazywały je mnie.
Nie odmawiałam, dziękowałam i
darowanym sprawiedliwie, po równo
dzieliłam się z innymi.
-----------------------------------
Uczucie,
którym przepełniała mnie cela śmierci, ciężko nazwać. Był
to strach zmieszany ze współczuciem,
protestem wobec okrucieństwa
losu i wiarą w niezniszczalność
idei wolności. Teraz w tej celi
zamykali naszych chłopców. To, kogo
tutaj zamkną, można było
przewidzieć. Stworzony przez
komunistyczną Polskę mechanizm
wyniszczania narodu ukraińskiego
żywił się z góry ustalonymi
wyrokami śmierci. Określone ofiary
należało znaleźć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz