wtorek, 10 grudnia 2013

Wegańskie papu



Jeśli coś pokochasz - to coś pokocha ciebie.
(do „coś” zalicza się także człowieka – głównie ty się zaliczasz do „coś”, lecz może być dodatkowo także ktoś inny)
           
         Śpiewane pomidory.

Był sam koniec maja - a więc już całkiem późno, jak na sadzenie pomidorów w szklarni. Jednak lepiej późno, niż wcale, i dopiero wtedy posadziłem pomidory i papryki w szklarni obok Domu na Górze.
     

Sadzonki pochodziły z ręki Kasi i Beatki-przyjaznych dusz, a więc były na samym starcie szczególne, to fakt.
Posadziłem te roślinki z miłością. Podlewałem przez kilka dni wodą naenergetyzowaną w piramidzie i śpiewałem im przy tym podlewaniu: - „rośnijcie aniołki, rośnijcie malutkie!”
        


Po moim wyjeździe śpiewanie przejął Szymuś, kilkuletni wnuk Bożenki. I pewnie Jan, tylko nic nie mówi na ten temat. Jan podwiązywał krzaki, zamykał drzwi szklarni wieczorem i otwierał co rano. Podlewał....
    


Pomidory rozwijały się nad podziw, papryka również. Prześcignęły wzrostem kolegów- inne podobne rośliny z okolicy. Nic dziwnego - sadzonki dostały tyle miłości.      
    Jest przecież telepatia roślin...
Pierwsze owoce z tych krzaków zjadłem w sierpniu, (Smak? Nieziemski!) - gdy w odwiedziny w Bieszczady przyjechał do mnie Jan Gabriel.
Potem we wrześniu mogłem własnoręcznie zrobić zdjęcia dojrzałym owocom.
    Poniżej zdjęcie zrobione po pięciu tygodniach od posadzenia, na początku lipca podczas opisanej już imprezy muzyczno-duchowej.
    


Krzaki pomidorów zostały wręcz osaczone miłością, bo nie tylko podlewanie i śpiewy były – one jeszcze dostawały papu.
      
Wegańskie papu  dla pomidorów – krowiak.
Nie ma bowiem lepszego jedzonka–papu dla pomidorów, niż kupa krowy.
         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz