Rozglądam się – a tu lipiec wokoło! I Łemkowyna w kwiatach cała.
Dostaję smsy od znajomych: - jesteś jeszcze w Bieszczadach?
Odpowiadam: - Jestem jeszcze. Do października planuję być.
Bo gdzie mam być? Przecież dopiero lato się zaczęło, a do miasta nie chcę.
Łemkowyna mi się podoba. Tu jest pięknie, oraz klimaty są.
Jeśli za czymś tęsknię, to za pisaniem postów na blogu. Lubię pisać posty.
Ale ta tęsknota nie jest wielka, przecież mam ze sobą bieszczadzki komputer, czyli zeszyt, w którym pracowicie spisuję myśli codzienne. To mi daje wielką frajdę, łagodzi tęsknotę za blogiem, i na razie mnie bawi. Zobaczymy, jak będzie dalej - przecież życie jest tak dynamiczne, oraz jest tajemnicą.
Boziuniu, jaki zapach! To ta koniczyna czerwona tak upojnie pachnie. Woww!
Szykuje się upał. Dobiorę się do chleba z Ciężkowic. To prawdziwy chleb domowy na zakwasie, od Bożenki dostałem.
Poczułem głód. Kiedy chce ci się jeść - jedz. Drugie śniadanie będzie. Nie, jednak trzecie. Chleb, masło, pomidor, cebula. Nie ma to, jak proste jedzenie.
Niektórzy „preferują” jedzenie obce. I prześcigają się w wymyślaniu niby pięknych wizualnie, a nieraz paskudnych w smaku jedzonek.
Człowiek przecież powinien jeść to, co znajduje się blisko jego domu. Najlepiej to, co rośnie na mojej ziemi, w moim ogrodzie. Tylko takie jedzenie ma wartościowe wibracje. Zdrowe wibracje.
Niektórzy uganiają się za pistacjami z Gwadelupy.....
Czyżby wyszukiwanie egzotycznych potraw było działaniem ego? Jeśli jem rzeczy oryginalne – staję się oryginalny? Może tak być, chociaż niekoniecznie.
No i mięta do popicia - pierwsze ziele w zielniku św. Hildegardy.
Miała szczęście ta święta, że urodziła się w czasach grubo przed Inkwizycją. Została wyniesiona na ołtarze, bo w czasach Inkwizycji niechybnie została by spalona żywcem na stosie jako czarownica.
Jak amen w pacierzu, te stare zgredy zamordowały by taką mądrą, niezwykłą kobietę....
Czytam pana długo ale dopiero teraz po tych wakacjach poznałem motywy odwiedzin kolegi (przyjaciela ?) mojego nieżyjącego taty.Życie toczy się dalej ale klimaty i wspomnienia tych ludzi a jest ich trochę wracają. Pozdrawia pana góral z Dąbrówki Ruskiej
OdpowiedzUsuń