Film: „Niebezpieczna metoda” Davida Cronenberga. Jest to film, który mógłby wielu ludzi znużyć i gotowi byliby nazwać go przegadanym. Ja jednak jestem daleko od tego. Obejrzałem go z najwyższą uwagą i zainteresowaniem. Przedstawia on relacje młodszego lekarza – badacza Carla Junga ze starszym – Zygmuntem Freudem. Dużą rolę w znajomości dwóch psychiatrów odegrała pacjentka doktora Junga, młoda i atrakcyjna rosyjska żydówka Sabina. Jung poddał ją leczeniu metodą Freuda. Z dobrym skutkiem. Mimo to, pozostawał on wobec niej nieufny i był przekonany, że nie można jej zastosować w przypadku wszystkich pacjentów. Na tym tle dochodzi do zainicjowania znajomości między obu lekarzami, a później licznych rozmów i listów. W późniejszym etapie niezgodności przybierają formę sporu. Jung mocno zaangażował się w badanie zjawisk związanych z relacjami myśli i materialnej rzeczywistości, czego nie popierał jego konserwatywny mentor. Według mnie ta konfrontacja stanowi główna oś filmu, dlatego przybliżę nad czym głównie pracował Jung. Przeanalizował on setki dziwnych przypadków, które występowały jako niepojęte zbieżności, nie uwarunkowane przez widoczne przyczyny. Jung określił takie zbieżności terminem „synchronistyczności". W wykładzie „0 synchronistyczności" przywołuje jeden klasyczny przykład ze swojej praktyki:
1 kwietnia, 1949 r, rano, wpisałem do dziennika notatkę zawierającą obraz pół-ryby, pół-człowieka. Na śniadanie podano mi rybę. W rozmowie ktoś wspomniał o zwyczaju robienia z kogoś „kwietniowej ryby". W ciągu dnia jedna z moich byłych pacjentek, której nie widziałem od kilku miesięcy, pokazała mi kilka sugestywnych obrazów z wizerunkami ryb. Wieczorem zademonstrowano mi kawałek gobelinu z morskimi potworami i rybami. Następnego ranka spotkałem byłą pacjentkę, która ostatnio była u mnie dziesięć lat temu. Tej nocy przyśniła jej się ryba. Po kilku miesiącach, kiedy włączyłem ten przypadek do jednego ze swoich opracowań i akurat zakończyłem jego opis, wyszedłem z domu nad jezioro do miejsca, gdzie już kilka razy byłem w ciągu tego ranka. Tym razem odkryłem na falochronie rybę długości 30 centymetrów. Ponieważ w pobliżu nikogo nie było, nie miałem pojęcia, w jaki sposób się ona tutaj dostała.
Podobnych przykładów istnieje całe mnóstwo. Jednak Jung nie śpieszy z ostatecznymi wnioskami co do tego, co posłużyło jako przyczyna zbieżności: same myśli ukształtowały wypadki, czy też myśli powstały w rezultacie nieświadomego przeczucia zdarzeń. Z jednej strony, mówi on, że „myśli stworzyły podstawę dla serii przypadkowych zdarzeń", a z drugiej - „czasem trudno pozbyć się wrażenia, że ma miejsce przeczucie serii określonych zdarzeń".
W swojej pracy „Synchronistyczność: koincydencja akauzalna (1960 r.)" Jung definiuje synchronistyczność jako „jednoczesne zajście określonego stanu psychicznego i jednego lub kilku zdarzeń świata zewnętrznego, mających istotne odniesienie do subiektywnego stanu w danym momencie". Jung długo nie ważył się opublikować swojego dzieła, ponieważ zjawisko synchronistyczności nie mieściło się w ramach tradycyjnego naukowego myślenia. Swoje znaczenie odegrała też z pewnością negatywna opinia Freuda.
Jung wyciąga nieokreślony, lecz dość śmiały według miar tradycyjnej nauki wniosek:„Synchronistyczne fenomeny dowodzą możliwości jednoczesnej sensowej równoważności różno-rodnych, nie związanych przyczynowo procesów; innymi słowy udowadniają, że postrzegana przez obserwatora zawartość może być jednocześnie reprezentowana przez jakieś zewnętrzne zdarzenie, przy czym bez jakiegokolwiek związku przyczynowego. Z tego wynika, że albo psyche znajduje się poza przestrzenią, albo przestrzeń jest pokrewna (związana z) psyche".
Uważam, że film jest w dużej mierze bardzo osobisty dla reżysera. Powszechnie można spotkać się zarzutem wobec Cronenberga, że zrobił za grzeczny jak na niego film, że za mało w nim tych jego dziwactw. Podejrzewam jednak, że tak wielkie zainteresowanie reżysera filmu przedmiotem badań Junga jest próbą zrozumienia, co siedziało w jego głowie, gdy kręcił choćby film „Nagi lunch”. Uważam, że ten kierunek poszukiwań wprowadzi człowieka na nowy etap rozwoju cywilizacyjnego, na którym nauczymy się lepiej posługiwać potężnym narzędziem, jakim dysponujemy, czyli mózgiem. Będziemy go używać do komunikacji bez słów, do stwarzania swojej rzeczywistości, do postrzegania pozazmysłowego. Pewne twierdzenie z fizyki kwantowej, autorstwa Johna Bella brzmi następująco:
„Nie istnieją odizolowane systemy; każda cząstka Wszechświata znajduje się w «błyskawicznym (przekraczającym prędkość światła)» związku z wszystkimi pozostałymi cząstkami. Cały System, nawet jeżeli jego części dzielą ogromne odległości, funkcjonuje jak Spójny System".
Przybliża nas to do zaakceptowania tego że proces przekazywania informacji w ogóle nie ma nic wspólnego z energią i dlatego może przebiegać szybciej od prędkości światła. Otwiera to wiele niezbadanych możliwości i rodzi radosne przypuszczenie, że jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które nie śniły się filozofom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz