wtorek, 18 lutego 2014

Po deszczu



Gorący jak z pieca wiatr wysuszył łąkę. Jest 19.00 a temperatura wynosi 28 stopni Celsjusza.
     
   

Chłonę każdą chwilę tego co wokół. Jest fantastyczne światło, jakby leciutka mgiełka.
Jutro wybywam stąd. Telefon już umilkł - siadła bateria. Jeszcze trochę prądu jest w aparacie. Jedzenie się kończy, akurat będzie na śniadanie.




   

Dalej rozumuję kategoriami "cywilizacji". Gotowe "ludzkie" jedzenie: - płatki owsiane, kasza manna, kakao i odrobina cukru zostaje na jutro. A przecież tu jedzenia jest tyle na wyciągnięcie ręki: - można egzystować na samych grzybach, jagodach, i jeżynach, które właśnie się zaczęły na dobre.
    
Mam pewne plany, co do jadłospisu na następną rundę w Boskim Hotelu. Jednocześnie bardzo mi się zachciało roweru, a także potrzebuję iść na połoniny. Ale nie zaprzątam sobie tym teraz głowy. Wszystko się ułoży samo. Intencja.... i poszło! Dość planów.
Jestem taki szczęśliwy, jak....jak świnia utarzana w błocie!
Lepiej wyruszę na fotołowy.
   



                  "Życie to coś, co dzieje się obok nas, gdy jesteśmy zajęci układaniem planów."
(John Lennon, 1940-1980) 

 Lennon też wiedział o Tu i Teraz. Nic dziwnego, był w Indiach, w aśramie Osho w Punie.

      W oczekiwaniu na kolorowy zachód kręcę się po okolicy.

   

Orkiestra świerszczy nie gra już, tylko grzmi po tym dzisiejszym deszczu. Od tego jednostajnego dźwięku aż w głowie pulsuje. Niby jest cisza, bo po tylu dniach już nie zauważam, nie słyszę w ciągu dnia świerszczy, i zastanawiam się, czy grają, czy nie. Właściwie tak się czuję jakbym był oszołomiony ciszą. Jednak lepsze określenie to upojenie ciszą.

      

 Ale mną bujnęło! Łemkowska Watra to morze ludzi, wrażeń i dźwięków, w tym niezłe decybele nocnej dyskoteki, a tu w samotni kompletna zmiana.
Także moc wrażeń, ale nieporównywalnie, zupełnie innych. 
        Pamiętam jedną z pierwszych nocy w Bieszczadach. Obudziłem się z niepokojem w sercu.
Nie wiedziałem długo co się dzieje. Tylko niepokój. Dopiero po pewnym czasie dotarło do mnie, że nic się nie dzieje - to tylko głęboka, kompletna cisza. A człowiek przecież żyje w ciągłym hałasie.
Niepokój z powodu braku hałasu! Ale cywilizacja nam dowala.
   Po postawieniu tej diagnozy wrócił wtedy spokój i zaraz usnąłem.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz