Są ludzie, którzy żyją z
tego, że szukają w innych „czegoś złego”,
a cały sekret ich rzemiosła polega na tym, aby umieć coś takiego znaleźć. Oni
nie są w stanie zaakceptować cię takim, jakim jesteś.
Dadzą ci ideały, ideologie, przykazania.
Wzbudzą w tobie poczucie winy, chcą byś poczuł się bezwartościowy. Gdy poczujesz się poniżony we
własnych oczach, zapomnisz zupełnie o wolności.
Właściwie zaczniesz się nawet bać tej
wolności, bo pokażą ci, jak bardzo się mylisz, jak rzekomo błądzisz. Nie możesz
więc być wolny, bo mógłbyś zrobić coś złego. Lepiej żebyś za kimś podążał.
Tak
właśnie postępują duchowni i politycy.
Zauważyłeś już, że oni
współdziałają ze sobą?
Mówią
ci, co dobre, a co złe, narzucają ustalone normy, a ty już na zawsze
pozostajesz z poczuciem winy.
Uczą
ciebie moralności i pouczają o cnocie.
Utrzymują
w tobie nieświadomość.
A ty im wierzysz, bo nie
ma ciebie w Tu i Teraz.
Zawsze jesteś w
niewłaściwym pokoju…..
Do Nowego Jorku przyjechał młody chłopak z małej
mieściny w Arkansas, bo jego ojciec chciał, żeby nauczył się zawodu
przedsiębiorcy pogrzebowego, terminując u znanego Franka Campbella.
Kilka
miesięcy później ojciec przyjechał do syna w odwiedziny.
- No i co,
dużo się nauczyłeś? – zapytał.
- O tak,
tato – odpowiedział syn. Nauczyłem się bardzo ciekawych rzeczy.
- A co było
najciekawsze?
Po krótkim milczeniu syn odparł: - Mieliśmy jedno
niesamowite zdarzenie, które było dla mnie ważną lekcją.
- Opowiedz
mi o tym! – poprosił ojciec.
- Pewnego razu zatelefonowali do nas z hotelu „Taft”. Pokojówka sprzątająca pokoje,
natrafiła w jednym z nich na parę, która zmarła podczas snu – leżeli kompletnie
nadzy.
- Jejku! –
wykrzyknął ojciec. - I co zrobił pan Campbell?
- No cóż, włożył frak, mnie też kazał włożyć
frak i pojechaliśmy limuzyną pogrzebową do hotelu. Dyrektor sprawdził numer
pokoju u recepcjonisty i razem pojechaliśmy windą na górę. Nic nie mówiliśmy,
bo pan Campbell wymaga, by w pracy zachowywać się z wielką powagą.
- Wspaniale!
– zawołał ojciec. – I co dalej?
- Na miejscu
pan Campbell pchnął drzwi swoją elegancką laseczką ze złotą gałką. Weszliśmy
cicho do pokoju, dyrektor hotelu, pan Campbell i ja.
Rzeczywiście na łóżku leżała golusieńka para.
- I co dalej?
– dopytywał się ojciec.
- Pan
Campbell spostrzegł pewien problem domagający się natychmiastowego rozwiązania.
Mężczyzna miał potężną erekcję.
- No i co, i
co?
- Pan
Campbell jak zwykle wiedział, co się robi w takich sytuacjach. Zamachnął się tą
elegancką laską i precyzyjnie obalił członek.
- I co
dalej?
- No cóż,
tato, wtedy dopiero rozpętało się piekło, bo widzisz, pomyliliśmy pokoje….
No właśnie, nieustannie
się coś takiego przytrafia, bo ciągle jesteś w niewłaściwym pokoju.
Nieświadomość to inaczej
niewłaściwy pokój.
Jeśli jesteś w przeszłości
lub w przyszłości – to znaczy, że jesteś w umyśle.
A wracając do metafory, to
właśnie umysł jest tym niewłaściwym pokojem.
bardzo wartościowy wpis, jednak w dzisiejszym zabieganym świecie, gdzie każdy ma nad sobą bicz w postaci rachunków do płacenia często przy nieodpowiednich zarobkach, często idący z tym braku czasu oraz presja znajomych,rodziny czy społeczeństwa ciężko jest pozwalać sobie na to, na co ma się prawdziwie akurat ochotę i co podpowiada nam serce.
OdpowiedzUsuń