Bądź odważny, nie uciekaj przed niczym. Gdziekolwiek
prowadzi cię życie, idź tam. Nie przejmuj się, gdzie cię zaprowadzi. Czasem
będą to manowce, wiem, ale błądzenie też jest częścią życia. Nikt nie może
zawsze mieć racji, a kto chce zawsze mieć rację, umiera niemal absolutnie
przegrany. Nie przejmuj się, że możesz trafić na manowce. Jeśli życie prowadzi
cię tak, idź tam. Idź ochoczo! Energia, która prowadzi cię na manowce,
przyprowadzi cię z powrotem. Pobyt na manowcach może być częścią ostatecznego
rozwoju.
Moje doświadczenie jest takie, że na końcu
człowiek stwierdza, że wszystko pasuje do siebie. Wszystko, co zrobiłeś, dobre
i złe, właściwe i niewłaściwe, moralne i niemoralne. Na końcu uznajesz, że
życie jest naprawdę cudowne, wszystko jest w nim na swoim miejscu. Jeśli
spojrzysz wstecz, nie będziesz chciał niczego zmienić, bo gdybyś zmienił choć
jeden szczegół, całość uległaby zmianie.
Właśnie tym jest akceptacja. Właśnie tym jest
hinduskie nastawienie do losu, czy mahometańskie nastawienie wobec kismet. To
nastawienie jest bardzo proste: cokolwiek się dzieje, traktuj to jako część
swojego przeznaczenia. Wejdź w to. Nie broń się.
I zrób to
totalnie. Do końca! Jeśli musisz zbłądzić, zbłądź, ale totalnie. Jeśli musisz
upaść, upadnij, ale upadnij jak pijak, całkowicie. Nie stawiaj oporu, bo
przegapisz. Jeśli musisz żyć w ciemności, żyj, ale radośnie, w tańcu. Po co być
w niedoli? Jeśli czujesz, że otacza cię piekło, odczuwaj je, ono jest częścią
twojego przeznaczenia, twojego rozwoju.
Oczywiście wiem,
że kiedy przechodzi się przez piekło, jest to bardzo trudne. Chce się wtedy
uciec, chce się być tchórzem.
Żyj bezwarunkowo.
Nie z hamowaniem, nie na pół gwizdka. Jeśli twój głos wewnętrzny mówi ci, żebyś
medytował – medytuj. Jeśli ten głos mówi, abyś się napił alkoholu, - napij się
i upij się. I pamiętaj - bądź totalny.
Tylko dzięki
totalności wykracza się ponad.
Tylko dzięki totalności człowiek doznaje przemiany, bo tylko
wtedy zaczyna rozumieć to, co robi. I co chwila, razem z powracającym wahadłem,
przechodzi przez punkt równowagi.
Na końcu takiego
życia stwierdzisz, że wszystko było na swoim miejscu, wszystko było pomocne.
Wszystko.
Nawet żona, która
stworzyła ci tyle niedoli, dziecko, które tak kochałeś, a umarło przedwcześnie,
interesy, które przyniosły porażkę i zostałeś bez grosza, tak , nawet to.
Wszystko! Porażka i sukces, ból i przyjemność, dobro i zło, błądzenie i
powracanie do domu – wszystko pomaga.
Z tego chaosu
wyłoni się harmonia. To efekt skumulowany. Dlatego ciesz się, bądź wdzięczny za
to, co masz. Odczuwaj głęboką wdzięczność, niech będzie to twoją jedyną modlitwą.
Gdziekolwiek idziesz, idź totalnie. Jeśli idziesz do prostytutki, idź totalnie…..wiem,
że nawet do żony nie idziesz totalnie. A to niepełne życie nie może stać się crescendo,
życie przeżywane fragmentarycznie, nie w pełni, nie stworzy harmonii. Umrzesz jako
chaos.. Dlatego zawsze umierasz, bojąc się śmierci.. Gdy śmierć puka do twoich drzwi, drżysz, bo śmierć
nadeszła, a ty nie osiągnąłeś jeszcze harmonii życia. Nie przeżyłeś życia, a śmierć
nadeszła. Jesteś niedokończony, nie narodziłeś się, a śmierć już przyszła. Drżysz.
Ten, kto
przeżył swoje życie, swoje dni, zawsze pięknie akceptuje śmierć, bo nie zostało
już nic do zrobienia. Zrobił wszystko, przeżył wszystko. Zebrał wszystko, co życie
mogło mu dać. Zebrał miód życia, teraz jest gotów umrzeć. Nie ma nic więcej.
( fragmenty: Tao trzy skarby - Osho)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz