piątek, 26 października 2012

Jutro sobota - wiersz o sokole




Na poczekaniu wam odpierdolę
wiersz jak się patrzy,  wiersz o sokole
Więc był ten sokół,  miał skrzydła, szpony,
wszystko miał ekstra, lecz nie miał żony.
Latał on sobie, tu las tu skała
i szukał cnoty, co by go chciała.
Spotkań miał sporo o różnych porach:
sowa w gaiku, wytrzeszcz w amorach,
Stukał pustułkę na łące czasem,
potem dla sportu brał ją pod lasem.
Z wilgą się szlajał bez entuzjazmu,
choć była miła, nie miał orgazmów.
Jeszcze z innymi były współprace,
lecz ciągle myślał: - Ja tu czas tracę!
Żadna ptaszyna w tej okolicy,
oprzeć nie mogła się jego chcicy.
Ale nasz sokół szukał w obłędzie,
takiej co strzegła swej cnoty będzie.
Szukał i pukał, pukał i szukał,
co znalazł jedną, to se postukał.
Latał zawzięcie, a w okolicy,
wkrótce nie było żadnej dziewicy. 
Z tego wierszyka morał wypływa – szukaj ptaszyny, która cnotliwa. 

1 komentarz: