Wiara w Sierotę Absolutną
Gdy
wyszli na dwór o młodym księżycu, pobojowisko przedstawiało
żałosny widok.
W
okopconej dymami osadzie ledwie tu i tam jakiś Felicyjant, w
pośpiechu nie do końca rozkręcony, wyrażał w mechanicznej agonii
słabym głosem swoje nadzwyczajne i niczym nie przeparte
przywiązanie do idei Dobra Powszechnego.
Nie
dbając o zachowanie twarzy, Trurl wybuchnął gniewem i
rozpaczą, nie rozumiał bowiem wcale, gdzie popełnił błąd, który
życzliwców mordodzierżcami uczynił.
-
Dyrektywa Wszechżyczliwości, mój drogi, jeśli
nazbyt generalna, rozmaite może rodzić owoce – wyjaśnił mu
Klapaucjusz przystępnie.
- Ten, komu
lubo, chce rychło, aby innym też się lubo stało, a krnąbrnych
zaczyna wnet w szczęśliwość łomem popychać.
- A więc Dobro może rodzić Zło!
O! Jakże perfidną jest Natura Rzeczy! - zakrzyknął Trurl.
Wypowiadam
tedy bój Naturze onej samej! Żegnaj, Klapaucjuszu! Widzisz
mnie chwilowo pokonanym, lecz jedna bitwa o wyniku wojny nie stanowi!
Co
powiedziawszy, Trurl oddalił się, po czym, w samotności zasiadł
czym prędzej do ksiąg uczonych i szpargałów, chmurny, lecz tym
bardziej zacięty.
Rozum podpowiadał, że nieźle byłoby przed
następnymi doświadczeniami otoczyć domostwo murami, a przez ich
otwory wystawić gardziele armatnie, lecz nie mógł wszak żadną
miarą od tego rozpoczynać budowy Życzliwości Powszechnej.
Toteż
postanowił tworzyć odtąd już tylko modele redukcyjne, w skali
1:100 000, w ramach eksperymentalnej socjologii
zmikrominiaturyzowanej.
Dla
lepszej pamięci, aby je zawsze mieć na oku, zawiesił na ścianach
pracowni wykaligrafowane hasła,
jako to: - Wytyczne.
1.
Dobrowolność Miła
2.
Łagodność Perswazyjna
3. Życzliwość
Delikatna
4.Opiekuństwo Subtelne I zabrał się Trurl–Stwórca do przekładania onych haseł na byt praktyczny. Na początek zmontował tysiąc elektroludzików pod mikroskopem, obdarzywszy ich niewielkim rozumkiem i niewiele większym umiłowaniem Dobra, bo się już w tym zakresie lękał fanatyzmu.
Elektroludziki
krążyły tedy dosyć ospale w szkatułeczce przydanej im na
mieszkanie, a podobnej, przez ów ruch miarowy i monotonny, do
zegarowego mechanizmu.
Poddał
im nieco mądrości, przykręcając śrubkę myślnika, i zaraz
żwawiej się zaruszali, a zrobiwszy z opiłków instrumenciki, jęli
nimi podważać ściany i wieczko. Zwiększył z kolei potencjał
Dobra; - zaraz ofiarą zrobiła się cała społeczność......
Każdy
w niej leciał pędem przed siebie, żywo rozglądając się za
takimi, których dolę wypada polepszyć, a specjalny był popyt na
wdowy i sieroty, szczególnie po ociemniałych.
Ujętych, takimi atencjami otaczano, takie im świadczono
dusery, że poniektóre biedactwa chroniły się za mosiężnym
zawiaskiem puzdra.
To była już istna cywilizacyjna zawierucha. Niedobór sierot oraz nędzarzy spowodował bowiem kryzys: - nie mogąc na tym padole, to jest w pudełku, znaleźć obiektów zasługujących na wyjątkowo aktywną życzliwość, mikrolud po osiemnastu generacjach wytworzył wiarę w Sierotę Absolutną, której do końca odsierocić, ani doszczęśliwić w ogóle nie można
Furtką
takiej nieskończoności uchodził w transcendencję nadmiar
życzliwości, na metafizykę przerobionej. Patrząc w zaświat,
społeczeństwo zaludniło go obficie – pośród istot czczonych
pojawiła się Dziwowdowa, a także Pan Niebios,
też zasługujący na wyjątkowe współczucie.
Tym samym świat doczesny silnie zaniedbano i organizacje zakonne pochłonęły większość świeckich.
Tym samym świat doczesny silnie zaniedbano i organizacje zakonne pochłonęły większość świeckich.
Cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz