Następuje
przerywnik z powodu Powszechnej Życzliwości dla
Czytelników jako też dla autora bloga.
Nie
byłoby bowiem wskazane, abyśmy poczuli się znużeni ciągłym
zaglądaniem do kuchni Stwórcy.
Łąki bieszczadzkie pasują jak ulał na miły przerywnik.
Patrzę
na zdjęcia i przypominam sobie, jak spędzałem czas w animuszu i
beztrosce. Chodziłem po łąkach i byłem wesoły, rumiany,
podskakiwałem, a w chwilach onych rozpierała mnie potrzeba
Opiekuństwa Spolegliwego.
Zaprawdę,
powiadam wam, potrzeba ona, była tak wszechogarniająca, że nie
mogłem usiedzieć na przyzbie namiotu.
Kroczyłem
ci ja więc po tych bieszczadzkich zielonościach niewysłowionych, a
baczyłem pilnie, czy nie zoczę niewiasty jakowejś, z którą
mógłbym wdać się w obłapkę i tym sposobem okazać Opiekuństwo i Życzliwość.
Czas
mijał, lubość niezmierna ogarniała moje członki, dlatego
pomyślałem ci ja, że niewiasta takowa, nie musiała by azaliż być
nawet
zbyt zacnego rodu, jednakowoż baczenie miała, aby nie było jak w
przysłowiu: -”staropolskim
zwyczajem choroby weneryczne rozdajem”.
Dalibóg
niestety: - okolica była bezludna, nie tylko występował w niej
brak niewiast skorych do obłapki, ale takoż jakichkolwiek innych
byle jakich nawet człowieków.
Atoli
fakt ten wywoływał moją lekką deliberację, jednakowoż nie aż
tak wielką, aby się tym zbytnio frasować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz