wtorek, 7 listopada 2017

Limerykowy luzik

Prawdziwa popularność limeryków zaczęła się od wiersza "Pewien chłop w Neapolu..." naszej noblistki Wisławy Szymborskiej.
Dawno nie zamieszczałem limeryków, a przecież celna gra słów to humor, to zdrowie...
Zdrowie i luzik...

Mówi pani do chłopca w Tuluzie:
"Czemu rżniesz mnie tak marnie,
łobuzie?"
A on rzecze jej: " Pani,
choć szacunek mam dla niej,
na zbyt wielkim pracuję tu luzie".

Drwal bieszczadzki łupiący metrówkę buka
tak mówił do cepra: - oto jest nauka
trzeba tak siekierą pierdyknąć z rozmachem
aby się w nogę nie palnąć tym ciachem
zamachnął się, żelazo spadło i do tej pory go szuka.

Pewnemu panu ze Słomnik
Sterczał ów narząd jak pomnik.
Wreszcie rzekła żona,
Nieco przerażona:
"Wiesz co, Józiu, kup sobie odgromnik".


Żył raz pewien kołchoźnik w Kuźniecku,
Który żonę swą rżnął na przypiecku.
Lecz, że były usterki,
Kutas wpadł mu w fajerki,
Co się potem odbiło na dziecku.

Raz urzędnik z Nowego Jorku
Na pchlim targu kupił kota w worku.
Rzekła żona: "Ty na wieś
Jak najszybciej go zawieź!
Dziś! Bo jutro to będziesz stał w korku”.
 


Pewien młody kogut w Mikołajkach
Zamiast żony swej siedział na jajkach.
Wzdychały inne kury:
"Co za okaz kultury!
Co za mąż! Tacy to tylko w bajkach”
...

W Białym Domu nasz chargé d'affaire
po kryjomu raz nasrał na skwer
Nikt nie widział, okey,
gdyby nie CIA;
niby nic, ale jednak nie fair.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz