Król
Troglodyk
Pod
Krzyżem Południowym znajduje się państwo króla Troglodyka
– rzekł Klapaucjusz.
Ów lubi krajobrazy
szpikowane szubienicami, skrywając atoli tę predylekcję za
twierdzeniem, że nędznikami, jakimi są jego poddani, nie można
inaczej rządzić.
Chciał
się też do mnie wziąć tuż po mym przybyciu, ale zmiarkował, że
mogę go zetrzeć w proch, więc się przeląkł, uważał bowiem za
rzecz naturalną, że jeśli on mnie nie zdoła – ja jego
zatłamszę.
Więc
żeby mnie inaczej usposobić, wezwał zaraz swą uczoną radę, od
której usłyszałem moralną doktrynę władzy, wykoncypowaną na
takie właśnie okazje.
Płatni
ci mędrcy powiedzieli mi, że: - „Im jest gorzej, tym
bardziej łaknie się polepszenia, więc ten, kto tak działa, że
już wytrzymać nie można, nadzwyczaj przyspiesza rychłą poprawę
rzeczy”.
Król
Troglodyk był rad z ich oracji, bo wyszło na to, że nikt
jak on, nie działa na rzecz przyszłego Dobra, skoro podnieca
odpowiednimi antybodźcami myśl meliorystyczną do czynu. Więc twoi
szczęśliwcy powinni Troglodykowi pomniki wystawiać, a ty
jesteś winien wdzięczność jemu podobnym, nieprawdaż?
-
Szpetna i cyniczna przypowieść! - wypalił dotknięty do żywego
Trurl.
Myślałem, że przyłączysz
się do mnie, ale widzę, że wydzielasz tylko jady sceptycyzmu i
sofizmatami obracasz wniwecz szlachetność mych planów.
A
przecież one są zbawicielskie w kosmicznej skali!
-
Ach, więc ty chcesz zostać Zbawicielem Kosmosu? - zauważył
Klapaucjusz – Trurlu, powinienem wziąć cię w dyby i
wrzucić do loszku, abyś miał czas się opamiętać.
Obawiam
się jeno, że to by zbyt długo trwało. Dlatego powiem tylko: - Nie
czyń szczęścia zbyt gwałtownie! Nie udoskonalaj bytu galopem!
A
gdybyś nawet gdzieś stworzył szczęśliwe istoty (w co wątpię)
pozostaną nadal ci inni, dojdzie tedy do zawiści, tarć, napięć,
i kto wie, czy nie staniesz przed dylematem – chyba niemiłym: -
albo twoi szczęśliwcy dadzą się zawistnikom, albo zmuszeni będą
owych przykrych ułomnych i natrętnych co do nogi wytłuc. A to dla
uzyskania pełnej harmonii.
Trurl
powstał na równe nogi, ale opamiętawszy się, rozluźnił pięści,
bo uruchomienie ich nie byłoby najwłaściwszym zapoczątkowaniem
Ery Zupełnego Szczęścia, którą już twardo
postanowił sporządzić.
Żegnaj – oświadczył jeno lodowato - lichy agnostyku, niedowiarku, zdający się niewolniczo na flukta przyrodzonego biegu rzeczy!
Nie
będę z tobą dyskutował słowami, lecz czynem!
Dalibóg!
Po owocach moich prac poznasz z czasem, że miałem słuszność!
Cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz