Projektowanie
społeczności
Trurl-Stwórca
przez osiem dni nie kładł się, nie spał, nie wychodził, jeno
studiował dzieła niezmiernie uczone, materię Dobra i Zła
rozważające.
W
środku ostatniej nocy, otoczony księgami, co otwarte, wachlowały
mu kolana, bo strącał je niecierpliwie ze stołu, rzekł: - Oto
pokazało się, że podług wielu mędrców najważniejszą rzeczą
jest Spolegliwe Opiekuństwo oraz Życzliwość
Powszechna.
Jedno
i drugie muszą sobie okazywać istoty rozumne – bez tego nic!
Co
prawda, pod tym właśnie hasłem na pale wbijano, płynnym ołowiem
pojono, a też ćwiartowano na połcie, rozdzierano kołem i wołem,
łamano gnaty, a w ważniejszych historycznie chwilach używano po
temu nawet zaprzęgów poszóstnych.
Także
w niezliczonych formach innych tortur bywała życzliwość okazywana
historycznie, kiedy ją adresowano do ducha, a nie do ciała.
Sama
Intencja więc nie wystarczy! - rzekł sobie Trurl.
A
gdybyśmy, powiedzmy, sumienia poumieszczali nie w ich właścicielach,
lecz w ich bliźnich, obok, a wymiennie?
Co
by stąd wynikło?
O,
bieda! Ponieważ odtąd moje złe uczynki gryzłyby sąsiada mojego,
więc jeszcze swobodniej niż dotąd mógłbym się w grzechu nurzać!
Trzeba więc wbudować do zwyczajnego sumienia amplifikator zgryzu,
czyli sprawić, aby każdy zły uczynek nękał w konsekwencjach
tysiąc razy srożej niż dotąd.
Jednak
nie! Bo wtedy każdy z prostej ciekawości zaraz zrobi coś złego,
żeby się przekonać, czy to nowe sumienie naprawdę tak diabelnie
gryzie – i do końca swych dni będzie gnał jak bura suka, cały
pogryziony wyrzutami....
Może
więc urządzić sumienie ze wstecznym biegiem i wycieraczką, ale
zaplombowaną? Jeno władza będzie miała kluczyk....
Nie!
I to na nic, bo od czego są wytrychy?
To
może przyrządzić transmisję uczuć – jeden czuje za wszystkich,
wszyscy za jednego? Ale, prawda, to już było, tak właśnie działa
altruizyna...
To
może tak: - każdy ma wprawiony w tułów mały detonatorek z
odbiorniczkiem i jeśli mu, w zamian za jego złe i podłe czyny, źle
życzy więcej aniżeli dziesięciu bliźnich, od zesumowania się
dziesiątka ich intencji na wejściu heterodynowym ten, do którego
są adresowane, wylatuje w powietrze?
Co?
Czyby
wtedy każdy gorzej od zarazy nie unikał Zła? Pewnie, że unikałby.
I to jak jeszcze! Wszelako.... cóż to za szczęśliwy żywot z miną
opóźnioną koło żołądka?
Zresztą
mogłyby powstawać tajne spiski przeciwko pewnym osobom,
starczyłoby, że się dziesięciu niegodziwców przeciw niewinnemu
zmówi i już niewinny w drobny mak....
No
to może odwrócić po prostu znaki? Też na nic.
Cóż
to, u licha?
Mnie, który Galaktyki jak szafy przesuwałem, nie udaje
się rozwiązać tej, tak jakoby prostej, konstrukcyjnej kwestii?
Powiedzmy,
że każdy obywatel pewnej społeczności jest zażywny, rumiany i
wesół, że od rana do nocy śpiewa, podskakuje i chichocze, że
czyni innym dobrze, a z takim zapałem, aż trzeszczy wszystko, inni
toż samo.
A
zapytany, każdy w głos woła, iż nadzwyczajnie wprost rad jest
własnemu i powszechnemu istnieniu....
Byłaby
taka społeczność niedokładnie jeszcze uszczęśliwiona?
Żeby
tam nie wiedzieć co, nikt nikomu Zła w niej zadać nie może!
A czemu nie może? Ponieważ nie chce! A czemuż nie chce?
Ponieważ nic mu z tego nie przyjdzie.
Ot!
I jest rozwiązanie!
Czyż
nie mamże przed sobą świetnego w prostocie planu dla wytwórczości
masowej?
Czyż
nie oznaczaż to, że wszyscy tam będą na cztery nogi szczęściem
kuci?
Zapytajmy,
co wtedy ten cynik-mizantrop, agnostyk sceptyczny – Klapaucjusz
– powie? Gdzie wlepi wtedy swą prześmiewkę i drwinę? Niech
się bawi w przeszpiegi, niech szuka dziury w całym, skoro każdy
drugiemu coraz lepiej i lepiej czyni, że już więcej nie można....
Hmm...
a nie zamęcząż się oni, nie zagonią, nie popadają rychło pod
gradem i lawiną dobrych uczynków?
No
to się zamontuje słabe reduktorki, ewentualnie dławiki jakieś,
ścianki szczęścioodporne, kombinezony, ekrany, izolatki.....
Zaraz,
zaraz.
Tylko
się nie spieszyć, abym zaś znów czegoś nie przegapił !
A więc primo – weseli,
A więc primo – weseli,
sekundo
– życzliwi,
tertio
– skaczą,
quarto
– rumiani,
quinto
– cudnie im,
sexto
– spolegliwi.... wystarczy! Można zaczynać!
Cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz