środa, 15 listopada 2017

Miedzygalaktyczni Konstruktorzy 7

                Projektowanie społeczności

Trurl-Stwórca przez osiem dni nie kładł się, nie spał, nie wychodził, jeno studiował dzieła niezmiernie uczone, materię Dobra i Zła rozważające.
W środku ostatniej nocy, otoczony księgami, co otwarte, wachlowały mu kolana, bo strącał je niecierpliwie ze stołu, rzekł: - Oto pokazało się, że podług wielu mędrców najważniejszą rzeczą jest Spolegliwe Opiekuństwo oraz Życzliwość Powszechna.
         Jedno i drugie muszą sobie okazywać istoty rozumne – bez tego nic!
Co prawda, pod tym właśnie hasłem na pale wbijano, płynnym ołowiem pojono, a też ćwiartowano na połcie, rozdzierano kołem i wołem, łamano gnaty, a w ważniejszych historycznie chwilach używano po temu nawet zaprzęgów poszóstnych.
      Także w niezliczonych formach innych tortur bywała życzliwość okazywana historycznie, kiedy ją adresowano do ducha, a nie do ciała.
Sama Intencja więc nie wystarczy! - rzekł sobie Trurl.

A gdybyśmy, powiedzmy, sumienia poumieszczali nie w ich właścicielach, lecz w ich bliźnich, obok, a wymiennie?
        Co by stąd wynikło?
O, bieda! Ponieważ odtąd moje złe uczynki gryzłyby sąsiada mojego, więc jeszcze swobodniej niż dotąd mógłbym się w grzechu nurzać! Trzeba więc wbudować do zwyczajnego sumienia amplifikator zgryzu, czyli sprawić, aby każdy zły uczynek nękał w konsekwencjach tysiąc razy srożej niż dotąd.
        Jednak nie! Bo wtedy każdy z prostej ciekawości zaraz zrobi coś złego, żeby się przekonać, czy to nowe sumienie naprawdę tak diabelnie gryzie – i do końca swych dni będzie gnał jak bura suka, cały pogryziony wyrzutami....
       Może więc urządzić sumienie ze wstecznym biegiem i wycieraczką, ale zaplombowaną? Jeno władza będzie miała kluczyk....
       Nie! I to na nic, bo od czego są wytrychy?
To może przyrządzić transmisję uczuć – jeden czuje za wszystkich, wszyscy za jednego? Ale, prawda, to już było, tak właśnie działa altruizyna...
        To może tak: - każdy ma wprawiony w tułów mały detonatorek z odbiorniczkiem i jeśli mu, w zamian za jego złe i podłe czyny, źle życzy więcej aniżeli dziesięciu bliźnich, od zesumowania się dziesiątka ich intencji na wejściu heterodynowym ten, do którego są adresowane, wylatuje w powietrze?
Co?
Czyby wtedy każdy gorzej od zarazy nie unikał Zła? Pewnie, że unikałby. I to jak jeszcze! Wszelako.... cóż to za szczęśliwy żywot z miną opóźnioną koło żołądka?
          Zresztą mogłyby powstawać tajne spiski przeciwko pewnym osobom, starczyłoby, że się dziesięciu niegodziwców przeciw niewinnemu zmówi i już niewinny w drobny mak....
       No to może odwrócić po prostu znaki? Też na nic.
Cóż to, u licha? 
Mnie, który Galaktyki jak szafy przesuwałem, nie udaje się rozwiązać tej, tak jakoby prostej, konstrukcyjnej kwestii?

Powiedzmy, że każdy obywatel pewnej społeczności jest zażywny, rumiany i wesół, że od rana do nocy śpiewa, podskakuje i chichocze, że czyni innym dobrze, a z takim zapałem, aż trzeszczy wszystko, inni toż samo.
       A zapytany, każdy w głos woła, iż nadzwyczajnie wprost rad jest własnemu i powszechnemu istnieniu....
Byłaby taka społeczność niedokładnie jeszcze uszczęśliwiona?
Żeby tam nie wiedzieć co, nikt nikomu Zła w niej zadać nie może! A czemu nie może? Ponieważ nie chce! A czemuż nie chce? Ponieważ nic mu z tego nie przyjdzie.
Ot! I jest rozwiązanie!

Czyż nie mamże przed sobą świetnego w prostocie planu dla wytwórczości masowej?
Czyż nie oznaczaż to, że wszyscy tam będą na cztery nogi szczęściem kuci?
           Zapytajmy, co wtedy ten cynik-mizantrop, agnostyk sceptyczny – Klapaucjusz – powie? Gdzie wlepi wtedy swą prześmiewkę i drwinę? Niech się bawi w przeszpiegi, niech szuka dziury w całym, skoro każdy drugiemu coraz lepiej i lepiej czyni, że już więcej nie można....

Hmm... a nie zamęcząż się oni, nie zagonią, nie popadają rychło pod gradem i lawiną dobrych uczynków?

No to się zamontuje słabe reduktorki, ewentualnie dławiki jakieś, ścianki szczęścioodporne, kombinezony, ekrany, izolatki.....
Zaraz, zaraz.
Tylko się nie spieszyć, abym zaś znów czegoś nie przegapił !

A więc primo – weseli,
sekundo – życzliwi,
tertio – skaczą,
quarto – rumiani,
quinto – cudnie im,
sexto – spolegliwi.... wystarczy! Można zaczynać!

Cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz