czwartek, 30 listopada 2017

Czerwcowe Ciężkowice.

Odwiedzam Dom na Górze.
Pusto i smutno jest bez Jana.

Rozmawiamy z Bożenką o tym i owym, stary zegar szlachetnym dźwiękiem jakoś uroczyście wybija godziny.
Na pierwszym zdjęciu widać Funię – to ostatni piesek Jana i Bożenki.
A poza tym.... Cisza, spokój, i przyroda po stokroć szczęśliwa - jak to na wsi.




Wszystko jest względne.

Tu na wsi słychać przeraźliwą ciszę,
nie skaleczoną zgiełkiem informacji,
Wolno mi w nic nie wierzyć, wymownie przemawiać milczeniem,
Mnie, który widziałem cuda w niedomknięciu powiek,
który widziałem anioła nad strumieniem,
jego dłoń promienistą w powietrzu,
znak najoczywistszej zagłady.

To samo grząskie pole,
łopuchy, pełno mokrego zielska,
zamachowiec oddał trzy strzały do prezydenta
lekko go tylko raniąc,
odetchnij, Ameryko,
Jedynie brzoza nieświadoma faktów
ocieka w deszczu rzadkimi kroplami,
po trawie łażą owady
i nic nie wiedzą o niczym
zadowolone
czy niezadowolone

Przyroda po stokroć szczęśliwa,
bo niedoinformowana.

                                              Jalu Kurek


1 komentarz:

  1. Przepiękne krajobrazy.. chciałbym kiedyś mieć domek w takim zakątku ;-)

    OdpowiedzUsuń