środa, 22 listopada 2017

Międzygalaktyczni Konstruktorzy 9

Przerywniki były, możemy wrócić do kuchni Stwórcy.

Motto: - Poszukując prawdy tworzymy nowe połączenia neuronowe w mózgu.

Trurl-Stwórca doszedł do wniosku, że materia biologiczna jest niepewna i dlatego zbuduje człowieka mechanicznego – Homo Mechanicus.
         W kolejnym eksperymencie stworzył trzy tysiące nowych jednostek, tym razem obdarzonych wolną wolą.
Swoje osiągnięcia konsultuje z przyjacielem – oponentem, którym jest Klapaucjusz, także konstruktor - Stwórca.

                                           Pierwsza wojna

Rano Trurl udał się do domu Klapaucjusza, azaliż go nie zastał, czekał więc aż do obiadu.
Potem zawiódł go do siebie, prosto na poligon doświadczalny, do miejsca onego Felicyją zwanego.

Klapaucjusz obejrzał domy, płoty, wieżyczki, napisy, zarząd główny, jego komórki, delegatów, obywateli, porozmawiał z tym i z owym, a w bocznej uliczce spróbował też dać w łeb jednemu mniejszemu.
        Lecz zanim go trzech innych wzięło za hajdawery i wyrzuciło z osady przez bramę łagodnym i zgodnym ruchem, przy śpiewie, a choć baczyli na to, by mu karku nie przetrącić, przecież skrzywdzony był, kiedy wstawał z przydrożnego rowu.
Hm? - zapytał Trurl, udając, że nie dostrzegł wcale Klapaucjuszowego pohańbienia – Cóż powiesz?
Przyjdę jutro – odparł tamten.
Rozumiejąc, że umyka, Trurl uśmiechnął się pobłażliwie.

Nazajutrz koło południa obaj konstruktorzy ponownie weszli w osadę Felicyją zwaną. Zastali w niej spore zmiany.
       Zaraz zostali zatrzymani przez patrol obywatelski, a starszy rangą rzekł do Trurla
 - Co waść tak smutno spozierasz? Pienia ptasząt nie słyszysz? Kwiecia nie widzisz? Głowa do góry!
A drugi, niższy rangą, dodał: - Rześko mi, dziarsko, wesoło się trzymać!
     Trzeci nic nie powiedział, tylko kułakiem pancernym trącił konstruktora w grzbiet, aż chrupnęło, za czym wszyscy zwrócili się do Klapaucjusza, lecz ów, nie czekając, tak się z własnej woli wyprężył, tak należycie okazał radosną tężyznę, że dali mu pokój i oddalili się.
          Scena owa wywarła silne wrażenie na (mimowolnym) twórcy nowego ładu, gdyż z otwartymi ustami gapił się na plac przed zarządem Felicyji, gdzie już uformowane w szyk czworoboki na komendę wydawały okrzyki zachwytu.
                         Bytowi – cześć!
Huczał jakiś starszy, z epoletami, pod buńczukiem.
Odpowiadał mu zaś zgrany chór głosów:
                       Cześć, Radość i Chwała!

Nie zdążył ni słowa pisnąć Trurł, a już znalazł się tęgo zachwycony, w szeregu wraz z przyjacielem i do wieczora obaj wykonywali musztrę, polegającą na tym, iż sobie przykrość, natomiast bliźniemu w rzędzie Dobro należało wyrządzać, wszystko na raz – dwa – trzy.
Przełożeni zaś zwani Felicjantami, czyli Strażnikami Szczęśliwości Ogólnej, których pospolicie mianowano Szczegółami, pilnie o to dbali, żeby każdy z osobna i wszyscy razem dokładnie przejawiali satysfakcję zupełną i ogólny błogostan, co jednak w praktyce okazało się niezmiernie uciążliwe.
         Podczas krótkiej przerwy w manewrach, udało się Trurlowi i Klapaucjuszowi zbiec z szeregu i ukryć za parkanem, za czym, przypadając w rowie, jakby pod ogniem artyleryjskim, dopadli domu Trurlowego i dla większej pewności zaszyli się na samym strychu.
         W sam czas to się stało, bo już i po dalszej okolicy snuły się patrole, przeszukując domostwa w poszukiwaniu nieszczęśliwych, zmartwionych, smutnych, których zaraz na miejscu biegiem dopieszczano.

Trurl, klnąc w żywy kamień, rozważał na strychu sposoby zlikwidowania skutków eksperymentu, co wziął tak niepożądany obrót.
Klapaucjusz zaś śmiał się w kułak.
      Nie wymyśliwszy nic lepszego, wysłał Trurl do osady, jakkolwiek z ciężkim sercem oddział demontażystów, przy czym dla większej pewności, a w najściślejszym sekrecie przed Klapaucjuszem tak ich zaprogramował, by nie mogli pójść na lep pięknych haseł, głoszących Powszechną Życzliwość i nadzwyczaj Spolegliwe Opiekuństwo.
Jakoż starł się ów hufiec ze Szczegółami, aż iskry poszły. W obronie Szczęścia Powszechnego Felicyja walczyła bohatersko, musiał więc Trurl dosłać odwody z dubeltowymi imadłami i rakami.

Walka przerodziła się natenczas w prawdziwy bój, istną wojnę, ogromne bowiem było poświęcenie, jakie wykazywały obie strony, rażąc się już kartaczami i szrapnelami.

Cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz