sobota, 11 listopada 2017

Międzygalaktyczni Konstruktorzy 3

Filozofia Stworzenia

Wróciwszy do domu, znalazł się Trurl-Stwórca w poważnym kłopocie, epilog bowiem dyskusji, co się toczyła u Klapaucjusza, sugerował, jakoby posiadał już gotowy plan działania. A to mijało się nieco z prawdą.
A uczciwie mówiąc, mijało się z prawdą całkowicie.
Nie miał Trurl zielonego pojęcia, od czego zacząć.....

Wziął tedy z bibliotecznych półek gromadę starych dzieł poświęconych opisom niezliczonych społeczności i pochłaniał je z godną podziwu chyżością.
        A że mimo to zbyt wolno zapełniał sobie umysł potrzebnymi faktami, przywlókł z piwnicy osiemset starożytnych pamięci zewnętrznych, każda po tysiąc Terabajtów..

Podłączył je wszystkie kabelkami do swego jestestwa i w ciągu kilku minut załadował sobie jaźń czterema tryliardami bitów samej najlepszej i najbardziej otchłannej informacji, jaką tylko można znaleźć w pomroce gwiazd, na globach, a też na stygnących słońcach, zamieszkałych przez cierpliwych dziejopisów.
       Była to azaliż dawka tak silna, że zatrzęsło nim od stóp do głów. Posiniał, oczy wyszły mu nieco na wierzch, chwycił go nadto szczękościsk i przykurcz ogólny, a też zadygotał, jakby nie historiozofią i historiografią, lecz piorunem został porażony.
Potem jednak zebrał siły, otrząsnął się, otarł czoło, oparł jeszcze drżące kolana o nogi stołu przy którym siedział, i rzekł do siebie: - Widzę, że było i jest jeszcze gorzej, niż myślałem!!!

Przez jakiś czas temperował ołówki, lał inkaust do kałamarzy, stosami układał białe karty, lecz z tych przygotowań nic nie wynikało, więc już nieco zirytowany znowu rzekł do siebie:

 - Muszę niestety przez prostą solidność zapoznać się z pismami pradawnych, archaicznych mędrców, jakkolwiek odkładałem to w mniemaniu, że od tych starych pryków nowożytny konstruktor niczego się nie nauczy.

      Ale teraz niechże już będzie! Niech tam! Przestudiuję i tych na poły jaskiniowych, starozakonnych myślantów, dzięki czemu zabezpieczę się przed docinkami Klapaucjusza, który ich wprawdzie też nigdy nie czytał (a kto ich czyta w ogóle?), lecz ukradkiem wypisuje sobie z ich dzieł po zdaniu, by mnie cytatami gnębić, oskarżając o ignorancję.
       
Po czym, w samej rzeczy, wziął się do studiowania dzieł zbutwiałych i murszejących, chociaż okropnie mu się nie chciało.
         W środku nocy, nieco zmęczony z niewyspania i z niejedzenia podsumował sprawę: - widzę, że przyjdzie mi nie tylko budowę rozumnych istot skorygować, ale i to, co one powymyślały jako Filozofię Stworzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz