Powrót
z Rotundy prosto na śniadanie.
Nie
narzekam na brak apetytu po tym spacerku porannym do Rotundy. I takie
jem i siakie.....
Jest
już gorąco, a po jedzeniu robi się w człowieku sennie, czyli
bardzo miło, oraz niezwykle przyjemnie. Przysypiam. Przemoczone buty
już wyschły, są bardzo wygodne, bo schodzone, więc zakładam je
do marszu.
Oto
stanowisko do przeglądu konia od spodu.
Opuszczam
chwilową przystań w Regietowie.
Południe.
Upał jak się patrzy. Jejku! Jaki jestem wypoczęty! Śpiewam w
głos. Plecak lekki, nie ma w nim ani odrobiny jedzenia czy picia.
Teraz trzy kilometry do Skwirtnego,
tam jest sklep. Żyję! Żyję!
Grzyby
rosną na samym skraju lasu, o mało na jednego nie nasikałem.
Łemkowska
Watra coraz bliżej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz