Odpowiadam
na komentarze bez adresu, przysłane na bloga:
-
Dla mnie liczba 16 to 7. Jeden plus sześć. To szczęśliwa liczba.
Ten, kto pyta niech szuka w numerologii.
- Wiszące grona na SMA 18 w książce Sukces na giełdzie pokazałem na Wigu 20, natomiast taki sam układ świec, ale oparty na SMA 55 widoczny na blogu ww wpisie z soboty, dotyczy Germany 30. Można powiedzieć, że każdy rynek ma swoją specyfikę. Rynek niemiecki jest bardziej agresywny. Gdy gram na kontraktach terminowych, mam także otwarte dodatkowe dwa okna: Wig 20 i Niemcy. W Polsce nieco wyraźniej widać fale. I nie ma takiego zrywania stopów jak w Niemczech. Często sygnał z Polski chwilę wcześniej przekłada się na ruch Daxa. Albo odwrotnie i wtedy zdążymy zareagować.O czym piszę? O zdrowiu. Psychicznym i fizycznym.Jedzenie ma wpływ ma zdrowie. Każdy żyje po swojemu, a większość w ramach tresury społecznej jada to samo, co rodzice. I myśli tak samo jak rodzice. A przecież w tej dziedzinie można szaleńczo poeksperymentować.
Celebrowanie
posiłku.
Na biwaku nie zawsze jest pogoda, gdy leje, nie mamy
wielkiej możliwości aby rozwinąć skrzydła.
W słońcu jest już
komfortowo.
Sobie nie dogadzać? Na zdjęciach widać granatowe
serwetki, a więc jest czerwiec.
W
warunkach biwaku rzecz polega na uzupełnianiu jedzenia naturą,
braniu z natury tego, co ona daje: czerwiec poziomki i grzyby,
lipiec: grzyby, poziomki, jagody, sierpień: grzyby, jeżyny,
wrzesień: grzyby, jeżyny, orzechy laskowe.
Twórczość: zodiakalny znak barana na bułkach. Jestem z tego znaku.
Piszę
także terapii, która staje się modna, a polega na tym, że grupa
osób wycofuje się na pewien czas (np. dziewięć dni) ze świata i
zadaje sobie trzy pytania:
1
- Skąd przychodzę?
2
- Kim jestem?
3
- Dokąd zmierzam?
Inne
pytania nie są tam dozwolone. Tylko te trzy pytania. Chodzi tu o
trzy poziomy:
poziom
1 – poziom inkarnacji, oraz winy,
poziom
2 – poznaj siebie,
poziom
3 – uzdrowienie, zaakceptuj siebie, a potem pokochaj.
Okazuje
się, że byłem w takiej terapii i to nie w grupie osób.
I
w tej terapii spisałem całkiem sporo refleksji.
Więc
anegdota o terapii.
Egzamin
na uczelni. Profesor chodzi po auli pilnując, aby studenci nie
ściągali. W pewnym momencie mówi: - słyszę jakieś szepty..... Z
końca sali ktoś się odzywa: - ja też tak mam, ale ja się
leczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz