poniedziałek, 17 listopada 2014

Każdy jest Adamem - Ewą

Dlaczego samotnia 13

Po tym wpisie nastąpi kilkudniowa przerwa.

Przyszedłem tu na górę, żeby poczuć się znowu dzieckiem natury, przypomnieć sobie co to znaczy bezwarunkowa radość. Poczuć się dzieckiem natury to jest godne i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, oraz niezwykle przyjemne, ale nieczęste niestety.
       
     
Każdy człowiek bowiem od wczesnego dzieciństwa jest warunkowany tak, by mógł funkcjonować i przeżyć w świecie nastawionym na rywalizację, na osiągnięcia. Ludzie dają się wciągnąć w walkę o pieniądze, sukcesy, sławę, władzę, status.
       Dziecko przyjmuje wartości oraz cele rodziców, kapłanów, nauczycieli, polityków, zupełnie ich nie kwestionując. W ten sposób traci pierwotną niewinność, traci umiejętność przeżywania bezwarunkowej radości, umiejętność twórczej zabawy. Młoda osoba zostaje odcięta od radości życia. Młody chłopak traci dostęp do tkwiących w jego wnętrzu kobiecych cech – uczuciowości, delikatności, intuicji. Zamyka się w sobie, staje się pozbawionym uczuć robotem.
       Społeczeństwo uczy chłopców, aby stali się „silnymi mężczyznami”. A to oznacza stłumienie kobiecych cech: miękkości, wrażliwości, miłości. Ta półświadoma część męskiej psychiki była tłumiona przez tysiące lat. Nikt nie jest tylko Adamem ani jedynie Ewą, każdy z nas jest Adamem – Ewą i jest to jedno z najważniejszych odkryć.

W ubiegłym roku pochodziłem nieco po Bieszczadach zwracając uwagę na to, co czuję w danym miejscu. A byłem w wielu miejscach, które nadają się do pomieszkania w namiocie: byłem na górze poziomkowej i malinowej ponad Łupkowem
   

Byłem na górach ponad Zubeńskiem, i Maniowem, na łąkach ponad Komańczą
   

w Solince pod Hyrlatą, na deptaku połoninowym, widoki cudne, ale tam odbierałem tylko energie nijakie albo negatywne. Przystawałem w wielu miejscach i pytałem siebie: - Co czujesz?
I zaraz miałem odpowiedź: - Och, jak dobrze, jak dobrze! Ale szukaj dalej. Znaczy: Niedobrze.
         Uczucia nie kłamią. Czułem się jakoś obco.
Niby była pustka wszędzie na dwa, trzy kilometry, ale jednak to mi nie wystarczało, było za blisko ludzi. Codziennie można było kogoś spotkać, i być zmuszonym do rozmowy słowami. Bo można także rozmawiać bez słów, z własnej woli, ze sobą na przykład.
       Postanowiłem stać się świadkiem, obserwatorem. Wtedy nie ma ego, ale trzeba wykroczyć poza język. Język jest barierą. Język jest potrzebny do komunikacji z innymi; nie potrzeba go do komunikacji z samym sobą. Jest on przydatnym narzędziem - najprzydatniejszym. Człowiek był w stanie stworzyć społeczeństwo, świat tylko dzięki niemu.
      Ale również przez język człowiek zapomniał o sobie.
A więc namiot w samotności był mi potrzebny, aby mocniej oderwać się od wszystkich śmieci tego świata. Pobyć w ciszy, tylko z naturą, przeprowadzić wiele wspaniałych dyskusji myślowych z kimś mądrym, czyli samym sobą. Celebrować życie. W samotności przejrzeć jeszcze raz idee, które zafundowało mi społeczeństwo i zastanowić się, co jeszcze jest fałszem. Bo takie rozpoznanie wystarczy, aby dana idea pękła jak bańka mydlana – puff!
Przyszedłem tu wreszcie, aby pobyć w miłości do natury i w miłości natury do mnie.

O miłości się nie mówi. Miłość się wyraża. Słowem również, ale to jest tylko jedna z rozlicznych manifestacji, manifestacja słowna, i nie powiedziałbym, że najlepsza.

                  Edward Stachura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz