Wstaje
kolejny dzień
Następuje
kontemplacja przed śniadaniem, czyli chwila sławnego
nicnierobienia.
Na
śniadanie budyń czekoladowy (woda, płatki owsiane, kasza manna, kakao,
łyżka masła, cukier )
Gdy po przyjściu na tę górę postawiłem namiot i pierwszy raz przyszedłem na szczyt, tak wyglądał krzyż.
Przekrzywiony
krzyż.
Oczywiście
poprawiłem, aby stał tak, jak w ubiegłym roku, w lekkim ukłonie
tylko, aby dalej oddawał cześć temu, co tu się wydarzyło trzy i
pół pokolenia wcześniej.
Dlaczego samotnia - 7
Wpisy
na blogu, czyli listy do samego siebie, trafiają celnie do osób
dojrzałych, które coś przeżyły i wiedzą o konieczności
przebudzenia. Do młodych to nie trafia, bo oni muszą swoje przejść,
pobyć wystarczająco długo w pogoni za własnym ogonem. Każdy
idzie podobną drogą, więc każdy przez taką pogoń przechodzi.
Niektórzy
z tej pogoni, z tego uśpienia nie wychodzą do końca swych dni,
gromadząc bez ustanku gadżety. Ale to są zwykli Kowalscy, i nie do
nich jest skierowany ten blog.
Piszę
do ludzi, którzy mają chęć się obudzić, albo już się
obudzili.
Są
dwie drogi wyjścia z uśpienia – obie niebezpieczne, lecz łatwe,
możliwe do wykonania właściwie natychmiast. Bo całkiem bezpieczni
będziemy tylko w grobie, tam już nic zaskakującego nas nie spotka.
Proszę
pana, ale ja szukam bezpieczeństwa! - Nie raz to słyszę od pań.
Czy
pani chce być nie tylko bezpieczna, ale i piękna jednocześnie?
Jeśli
tak, oto recepta:
Żyj
krótko, umrzyj młodo, będziesz pięknym trupem – graffiti.
Życie
natomiast ma dopiero smak, gdy jest niebezpieczne. Bo gdy jest
bezpieczne staje się rutyną, wszystko w nim znasz, wszystko
przewidzisz, czujesz się pewnie, jesteś zadowolony, tylko nie
zdajesz sobie sprawy że stałeś się maszyną, powoli umierasz.
Dopada ciebie nuda. Szukasz więc jakiegoś zajęcia.
Tu
przytoczę słowa Osho: - Gdy się nudzisz, jest z tobą coś
nie tak. A gdy musisz coś robić, szukasz zajęcia, uciekasz od
siebie do ludzi, patrzysz w telewizor aby „jakoś zabić czas”,
dowiedz się, że podpowiada ci diabeł. Boisz się bowiem samego
siebie.
Zwolnij,
a nawet zatrzymaj się.
Kiedy
się zatrzymamy, by wsłuchać się w to, co ma nam do powiedzenia
znudzenie, odczytamy, że nadszedł czas, aby się z czymś
pożegnać. To odnosi się zwłaszcza do naszych relacji z ludźmi.
Problem ze znudzeniem polega na tym, że zakrada się ono stopniowo i
jest ostatnią rzeczą, jaką zauważamy.
Kiedy
nie możemy ruszyć z życiem do przodu, odczuwamy także lęk. Boimy
się stracić to, co już mamy, boimy się, że nie dostaniemy tego,
co chcemy dostać, boimy się co pomyślą o nas inni, boimy się
sukcesu, boimy się porażki.
Po
jakimś czasie boimy się własnego cienia.
Lęk sprawia, że
trzymamy się rutyny, schematu. A przecież kto żyje schematem –
rutyną, ten sam siebie uśmierca.
Boimy
się zerwania z rutyną, więc trzymamy się jej i …... powoli
umieramy.
Powtarzając
wzorce zachowań i nawyków, stajemy się coraz bardziej przygnębieni
sytuacją, Mamy wrażenie, że pracujemy wystarczająco dużo, coraz
więcej wręcz, a niczego nie osiągamy. Wydaje nam się, że nie
osiągamy swoich celów, a inni robią to z łatwością. Zaczynamy
winić innych, coraz łatwiej ranią nas słowa lub uczynki
otaczających ludzi, życie robi się niesprawiedliwe, wydaje się,
że wszyscy się na nas uwzięli.
Uznajemy
życie za bezcelowe i nie wiemy dokąd się zwrócić. Rozpaczliwie
szukamy swego bezpiecznego portu albo nieba i zaczynamy popełniać
głupstwa...... Chwytamy się rzeczy albo ludzi, którzy nie są z
naszej bajki.
Niektórzy
ludzie niestety nie są z naszej bajki.
Nie
mamy dokąd pójść, nie ma wyjścia, nie ma ucieczki. Co gorsze nie
widzimy sensu w dążeniu do czegokolwiek – małymi krokami
nadchodzi apatia a za nią depresja.
Może
nastąpić wyparcie.
Nie
chcemy dostrzec, że znaleźliśmy się w ślepej uliczce. "To tylko
stan przejściowy" – mówimy, bo nie chcemy zmienić wzorców
postępowania.
I w ten oto sposób wpadliśmy w wyjeżdżoną koleinę.
I
to tak wpadliśmy w tę koleinę że aż cmoknęło i zassało nas
całkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz