piątek, 31 października 2014

Widmo z Suchej Beskidzkiej

Temat akurat na Zaduszki.

Na krużgankach, korytarzach i dziedzińcu renesansowego zamku w Suchej Beskidzkiej pojawia się widmowa postać damy w czarnym stroju, jaki w osiemnastym stuleciu nosiły owdowiałe matrony wysokiego rodu.
Niewidzialna ręka otwiera drzwi w amfiladzie komnat, daje się przy tym odczuć zimny podmuch, gdy zjawa ma się pojawić.
      Zamkowa opowieść głosi, że jest to widmo Anny Konstancji z Lubomirskich Wielopolskiej secundo voto Małachowskiej, władającej tymi ziemiami w latach 1689 – 1725.
Była ona kolejno żoną dwóch magnatów: - Jana Kazimierza Wielopolskiego, który wkrótce po ślubie odumarł ją, zapisując wielkie dobra zwane „Państwem suskim”.
        Drugi mąż, Stanisław Małachowski uczynił Annę Konstancję jeszcze bogatszą, ale i z nim pozostawała zaledwie trzy lata w stanie małżeńskim.
Ludzie równi jej stanowi posiadania, podziwiali energię i rozsądek, z jakim młoda jeszcze wdowa zarządzała majątkiem. Ale poddani – mieszczanie i chłopi drżeli przed Srogą Panią suskiego zamku. Anna Konstancja miała iście żelazną rękę.
Ustanowiła kodeks praw dla poddanych, w Wieży Zegarowej na zamku sama sprawowała sądy. Nawet za błahe przewinienia wymierzała karę chłosty i skazywała na wtrącenie do lochu.
Nieraz ubrana po męsku wyruszała na czele swoich hajduków na wyprawy przeciw bandom zbójników kryjących się w karpackiej puszczy. Regułą było, że schwytanych skazywano na śmierć. Jedna z takich egzekucji odbyła się w niedalekim Krzeszowie, a Sroga Pani osobiście dozorowała tracenie przestępców.

Anna Konstancja dożyła sędziwego wieku. Pochowano ją z wielką pompą w krypcie miejscowego kościoła. Poddani i służba odetchnęli, ale jeszcze nie wypaliły się znicze na grobowej płycie, kiedy na przykościelnym cmentarzu i w zamkowych krużgankach zaczęło się pojawiać jej widmo.
      Widywano zjawę nawet i wówczas, gdy dobra suskie przeszły na innych właścicieli: – Branickich, a później Tarnowskich.
 Anna Konstancja prześladowała nie tylko pałacowych gości, ale również straż obywatelską istniejącą w Suchej w latach międzywojennych. Zmieniający się co noc wartownicy obchodzący ulice miasteczka, nieraz ku swemu przerażeniu napotykali w pobliżu kościoła, czy obok zamku cień we wdowim welonie.
W czasie okupacji Anna Konstancja ucieszyła mieszkańców Suchej Beskidzkiej, kiedy wywołała panikę wśród niemieckich posterunków kwaterujących na zamku.
Gdy w pierwszych miesiącach okupacji niemieccy żołnierze palili książki z zamkowej bibliotek na dziedzińcu, przez krużganki przesuwać się zaczęła wyniosła postać kobieca w czarnej krynolinie z twarzą zasłoniętą welonem - przesuwała się wolno nieczuła na kule. 
Jeszcze kilka lat po wojnie, jak opowiadają starzy mieszkańcy, na murach można było zobaczyć ślady po pociskach, które ogarnięci przerażeniem niemieccy żołnierze wystrzelili w kierunku zjawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz