Przygotowałem
wpisy na kilka dni naprzód i dobrze się stało. Życie jest
tajemnicą.
Wyjadę
za niedługo na urlop, ponieważ dawno na urlopie nie byłem. Wpisy
ustaną na jakiś czas. To jeszcze nie wakacje, ono nadchodzą wolno
i w tym jest ich piękno. Piszę więc w niedzielę kalendarzową,
jakby nadrabiam i życzę Czytelnikom, żeby każdy dzień był dla
Was niedzielą. Wiadomo gdzie mnie ciągnie. To myśl poparta
uczuciem tak działa.
Na
zdjęciu drogowskaz na stacji w Nowym Łupkowie.
Cierpienie.
Człowiek
współczesny cierpi z powodu przeszłych uwarunkowań, indoktrynacji
społecznej, która ma za zadanie zamienić każdego w niewolnika.
Nie cierpimy z powodu swych własnych grzechów, jak próbują
przekonywać tak zwani religijni kaznodzieje.
Na
cierpienie nie jesteśmy skazani, ono tylko coś ma pokazać. Ono
uwrażliwia, jak mówią: uszlachetnia. Cierpienie może spowodować
przemianę, otwarcie na głos duszy i w końcu wyzwolenie od
cierpienia. Cierpienie jest więc listem poleconym od duszy do nas.
Cierpienie to posłaniec.
Są
dwa wyjścia:
- Kiedyś cierpienie musi się ulać, wtedy „coś” ustawi nas szybciutko na właściwym torze.
- Albo to cierpienie nas zabije.
-
Co ciebie nie wzmocni, to ciebie zabije.
Drogi
ucieczki nie widzimy, bo szukamy nie tam, gdzie trzeba. Nie możemy
otworzyć drzwi, są zamknięte? Spróbuj je pociągnąć do siebie,
nie pchaj ….. Te drzwi nigdy nie były zamknięte, niepotrzebnie
szukałeś klucza.
Szukamy
wyjścia w świecie zewnętrznym, a wyjście jest wewnątrz nas. To
jest ten skok kwantowy do wnętrza, o którym ciągle mówił Osho,
Einstein, a teraz mówi o nim Nassim Haramein.
Suszy
się kora bukowa. To na niej będzie napis Zbyszkowo –
Chryszczata.
Żeby
stworzyć warunki do spotkania z duszą należy niewątpliwie coś
zrobić. Co?
Gdzieś
wyjechać, pobyć w samotności, wyciszyć się. Z pewnością dobrze
jest, gdy otoczenie jest inne niż zwykle.
I
należy zrozumieć różnicę pomiędzy zdrową samotnością, a
chorobą osamotnienia. Żeby nie było jak w poniższej sentencji:
Niejeden
tonący w osamotnieniu chwyta się obroży myśląc, że to koło
ratunkowe.
Nie
możesz sobie Czytelniku pozwolić na wyjazd, utknąłeś na amen?
To
napiszę inaczej: Teraz wiem, że nie trzeba nigdzie wyjeżdżać,
chodzi o to, żeby osiągnąć synchronizację obu półkul
mózgowych, chodzi o relaks mózgu, wprowadzenie go w odpowiedni
stan. Tylko wtedy osiągamy nasz twórczy potencjał. Ten stan można
osiągnąć na wiele sposobów, tylko jednym z nich jest Samotnia.
Jedno
jest konieczne: należy przemienić się w obserwatora – zobaczyć
siebie z zewnątrz i być świadomym swoich myśli.
Miej
świadomość tego o czym myślisz....
Kiedy
raz tego spróbujesz, zaczniesz się budzić. Stopniowo radość z
bycia świadkiem będzie tak ogromna, tak nieziemska, że będziesz
chciał zagłębiać się w nią coraz bardziej. Będziesz chciał to
robić w każdej wolnej chwili.
To
nie ma nic wspólnego z przybieraniem jakiejś pozy, to nie kwestia
świątyni, kościoła czy synagogi. Siedząc w autobusie czy w
pociągu, gdy nie masz nic do roboty, zamknij oczy. To je ochroni od
zmęczenia spowodowanego patrzeniem na zewnętrzny świat i da ci
wystarczająco dużo czasu abyś mógł poobserwować siebie. Takie
chwile staną się chwilami najpiękniejszych doświadczeń.
Trwaj
w zadowoleniu, rozkoszuj się czasem obecnym
i
pozostaw daleko od siebie nieprzyjemności.
Horacy
Czy
nie jest to zaproszenie do bycia w Tu i Teraz? Czy nie jest tu mowa o
porzuceniu przeszłości?
Powoli,
wraz z pojawianiem się świadomości, twoja osobowość zacznie się
zmieniać. Przemiana od nieświadomości do świadomości to
największa z możliwych zmian.
Aktywna
młoda kobieta wykazywała oznaki stresu. Lekarz przepisał jej
środki uspokajające i poprosił, żeby zgłosiła się do niego za
parę tygodni.
Kiedy
przyszła ponownie, zapytał, czy czuje jakąś zmianę. Powiedziała:
- Anthony de Mello
Nie,
ja nie czuję, ale zauważyłam, że inni ludzie wydają się o
wiele bardziej odprężeni.
Październikowy
widok na Wołosań z łąki Henryka Bieszczadnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz