sobota, 22 listopada 2014

Bystre - Kwiatoń


Wypiłem piwo z zielonej butelki, pomoczyłem nogi, dochodzę na przystanek w Bystrem. Ponad wiatą przystanku, wysoko, wysoko krąży para orłów, słychać ich charakterystyczne ostre zawołania.
  


Zajeżdża autobus francja – elegancja ( pośpieszny do Krakowa) Podrzemuję nieco i komfortowo ląduję w Tarnowie.
Na dworcu w Tarnowie sprzedają smaczne ciastka. Mam ponad godzinę na następne połączenie do Gorlic.
Jem ciastko i dowcip mi się przypomina:

Wchodzi hydraulik do cukierni po ciastko.
Jakie panu podać?
Może być rurka....

Z Tarnowa przesiadka do Gorlic, tam jeszcze jedna przesiadka na ostatni odcinek autobusowy do Uścia Gorlickiego. W ubiegłym roku szedłem trasą Wysowa – Żdynia, w tym wypróbuję trasę Uście Gorlickie – Żdynia.
       Bilet do Uścia kosztuje 5,50 zł. Na nim wypisano także odległość: - 26 km, czyli dwa razy po 13. W Kabale 26 oznacza modlitwę (albo dwie dłonie) a 13 to miłość (albo dłoń).
Znajoma liczba 55 oznacza: - Jestem z tobą Zbyszku w twej pielgrzymce do Żdyni Anioł.
Każdy człowiek ma osobiste sygnały od swego Anioła: - trzeba tylko nauczyć się je odczytywać. Jak to zrobić? Wystarczy nieco zwolnić codzienną gonitwę, może nawet na chwilę zatrzymać się. I już widzimy znak na poboczu drogi życia.

Cerkiew w Kwiatoniu.

Jest 18.00. Jadę. Pasażerów niewielu. Ściemnia się wyraźnie, bo zbiera się na poważną burzę, widać już dalekie błyski. Cudne, groźne, granatowe kłębowisko chmur. Zaraz wysiadam, to zrobię zdjęcie – odzywa się we mnie łowca chmur.
Wysiadam w Uściu Gorlickim obok cerkwi, lecz jest już za późno na ciekawe zdjęcie chmur – zrobiły się jednolite, poszarzało, zdążyłem tylko cyknąć cerkiew w Uściu i lunęło na całego.
   


 Zjem więc kolację. Wymieniam kilka zdań z mężczyzną z Uścia, który nie wziął parasolki, więc czeka razem ze mną pod wiatą przystanku.
- Ale leje!
- No właśnie.
- Ciekawe kiedy przejdzie.
- Za pół godziny.
- Skąd pan wie?
- Tyle potrzebuję na zjedzenie, a potem idę dalej.
- No nie wiem, ale może tak i będzie.....
Tu rozmowa się urywa. Przeżuwam niespiesznie patrząc na ścianę deszczu.
Po pół godzinie przestało padać, burza odeszła w stronę Gorlic, i facet poszedł. Pojadłem, zarzucam plecak wystudiowanym ruchem, jeszcze zdjęcie cerkwi w Uściu Gorlickim i wio do Kwiatonia.
       Potrzebuję zrobić zdjęcie tej cudem zachowanej zgrabniutkiej cerkwi w Kwiatoniu.
I światło bym chciał ciekawe, niepowtarzalne, kolorowy zachód słońca by się przydał......Aniele....
             Maszeruję.
Parno, bardzo ciepło, burza krąży za mną i pomrukuje.
Jest kawałek drogi do Kwiatonia z Uścia Gorlickiego. Teraz to już naprawdę się zmierzcha, pewnie nici będą ze zdjęć.
         Nie poddawaj się jednak człowieku, ufaj.
Właśnie minąłem tablicę z napisem Kwiatoń, już widać cerkiew z daleka, stoi akurat w całkiem ciekawym świetle.
    

Gdy obszedłem cerkiew z drugiej strony..... no słońce nie wychodzi, ale na niebie pojawiają się rzeczywiście niepowtarzalne kolory.

        Aparat mam w plecaku, już po niego nie sięgam, wystarczy telefon.
Ale co ja tu będę się rozpisywał, niech każdy sam zobaczy!
  
  
 
 

I zaprawdę powiadam wam, w tym szczególnym miejscu, o samym zmierzchu, Anioł odsłonił nieco nieba i zabarwił chmury po anielsku!.
Dziękczynienie i ponownie spontaniczna Wdzięczność - Ach!!!.... Niby tylko westchnienie, lecz..... płynące z głębi!

Powtórzę w tym miejscu opowieść sufich „Modlitwa”

Pewien Arab biegł do meczetu na nabożeństwo, ale zanim dobiegł, modlitwy się skończyły.
Po drodze spotkał mężczyznę wracającego ze świątyni.
      - Modlitwy już skończone? – zapytał.
      - Tak – odrzekł tamten.
Słysząc to biegnący tylko westchnął:
      - Ach!
Wówczas jego rozmówca zaproponował:
      - Oddałbyś mi moc twego westchnienia w zamian za moc moich modlitw?
Mężczyzna się zgodził i dobili targu.

W nocy ten prosty człowiek ujrzał we śnie Proroka, który go zganił za tę zamianę, ponieważ to jedno westchnienie było więcej warte niż wszystkie wyuczone modlitwy całego życia.
To westchnienie pochodziło bowiem z głębi serca.

1 komentarz:

  1. Zbyszku, jak zapatrujesz się na wskazania cyklu Bennera-Fibonacciego wskazującego cykliczność dołków koniunktury co 16-18-20 lat od 1933 roku (1949-1967-1987-2003-2021) oraz takim samą cyklicznością od powiedzmy 1941 roku (1957-1975-1995-2011-2029), natomiast szczytów koniunktury w interwale 8-9-10lat -od 1929-1937-1946-1956-1964-1973-1983-1991-2000-2010-2018.
    ku W takim układzie szczyt koniunktury giełdowej gdzieś max. w 2018 roku zgodnie z cyklem Bennera. Trzeba też pamiętać że wysokie wskaźniki C/Z oraz deflacja a także odwrócona krzywa dochodowości obligacji (rentowność krótkoterminowych obligacji większa od rentowności długoterminowych) to wskaźniki bessy Zweiga. Coś takiego wystapiło w 1928-1929 roku. Czy jest szansa na mocniejsze schłodzenie gospodarki świata do 2021 roku i zakończenie "zimy Kondratiewa" trwającej powiedzmy od 2000 roku? Sumy 8-9-10 są równe lub różnią się o 1 od liczb Fibo..

    OdpowiedzUsuń