Pierwszy spacer
Najedzony, zadowolony, wchodzę
na nasyp i idę na spacer torami kolejowymi. Jeszcze tylko przypominają mi się słowa
z piosenki zespołu Dobre Stare Małżeństwo: - „Już kukułka kuka całkiem diskopolowo i podrzuca ukradkiem jaja na
twardo”.
Za mną wielka wczorajsza przyjemność
niespiesznego rozstawiania namiotu i wydawało mi się tylko: - porządnego
układania wyposażenia.
Ordnung muss sein!
Jednak życie namiotowe ma
swoje prawa i szukanie potrzebnej w danym momencie rzeczy towarzyszyło mi odtąd
wielokrotnie, aż doszedłem do wprawy. Ćwiczenie czyni mistrza.
Czuję silnie, że czas się rozciągnął jak
guma w majtkach: - jest ranek, w południe miną dopiero 24 godziny od lądowania
Zbyszka w Bieszczadach, a tyle wrażeń już!
Tak działa uważna
obecność.
A więc idę po torach, bo wiem, że
pociągi nie jeżdżą. W tle dach budynku obok którego mam namiot.
Oto przejazd pod torami,
odległy o 200 m.
od „Chleba Domowego”. Ta kamienna
obudowa z obu stron przejazdu, to dzieło rąk małżeństwa u których się
zatrzymałem. Tylko 50 ton kamieni trzeba było wmurować…
Przechodzę obok budynku
dawnego dworca kolejowego Nowy Łupków.
Potem zaglądam do tunelu
pod torami, za stacją..
Za tym tunelem jest
prywatny teren. Przed nim tabliczka: - Zły pies, a właściciel jeszcze gorszy.
Potem cała kolekcja dwujęzycznych tablic – ostrzeżeń. Cisza! Nie wchodzić! Itd.
Może tu mieszka gość
dowcipny i to takie żarty tylko, a jeśli rzeczywiście mieszka tu świr? Lepiej
nie podchodzić bliżej, jeśli ktoś ostrzega warczeniem.
Dalej kilometr torami i
wspinam się na górę.
Jest coraz piękniej….
Przemieszczam się w zachwycie, w uniesieniu, w
ciszy, w pachnącym powietrzu, idę w górę po łące, chłonę widoki. Zachwycam się
otoczeniem, bo jest czym…
Dziękuję Boziuniu! Dziękuję!
Dziękuję za to, co czuję i widzę! Dziękuję za to, że tu jestem! Jest przefantastycznie!!!
A cisza jest taka…wszystko
zamarło, jakby owad leciał w kropli bursztynu, jakbym biegł nie poruszając się
ani o włos. Jakbym był w Wielkim Telewizorze, w którym Ktoś wcisnął stop klatkę
i wyłączył dźwięk na zawsze….
Przestrzeń! Widać po horyzont! Ani śladu
człowieka. Dziewicza Pustka - Space, space…Wokół przecież Łemkowyna!
Śpiewnie wzleci
dumka stara na obłoczek
Potem czardasz
wiatrem w oknie zafurkocze
Spłyną z ikon, jak
prawdziwi, Matka Boża, Chrystus Pan
Bzem zapachnie
Łemkowyna cała z złocie...
I nie stanie się, co
miało stać się potem
I nie pryśnie sen
utkany szczerym złotem
W dłoni dziecka się
nie zwiniesz i nie wciśniesz w ciasny kąt
Nie oderwiesz się
kraino, by odlecieć stąd.
Staną sioła, wzejdą
lasy ogorzałe
Buchną sady malowane
kwiatem białym
Spłyną z ikon, jak
prawdziwi, Matka Boża, Chrystus Pan,
Bzem zapachnie
Łemkowyna w złocie cała.
(
słowa piosenki zespołu „Latający Dywan”).
Dziękuję za zdjęcia,dziękuję za najpiękniejsze kwiaty świata,w których jest Życie.Moja mama oglądając Pana zdjęcia miała łzy w oczach.Ech te historie...
OdpowiedzUsuńW następnym roku jadę w Bieszczady. Danuta