sobota, 14 lutego 2015

Każdy wraca do domu?

    

Już przed samym Młynem Kamieni Reksio wyrwał do przodu! 
        Nastawiam uszy i słyszę głos Darka:
Reksio!!?
Ty powsinogo! Gdzie byłeś? Tak się martwiłem o ciebie!!!

W tym momencie wszedłem na podwórze i widzę, że Darek przytula Reksia i ma łzy w oczach. Bo gdzie ma mieć te łzy?
Dziecko wróciło do ojca.
Ależ rozczulające powitanie! Reksio zlizuje łzy Darka, jakby przepraszał. I mnie się robi mokro w oczach.
Wrażliwi mężczyźni potrafią płakać i nie wstydzą się tego. Tylko niewrażliwi mają oczy bez łez.
Oraz „każdy potrzebuje odrobiny miłości”.......(Jak mówi Darek)

Reksio teraz autentycznie pada. Jego krótkie kundelkowe nóżki przebiegły co najmniej 60 kilometrów w ciągu 24 godzin.
Wygląda jak gruba kluska na krótkich nóżkach.
  


I dlatego właśnie jest piękny!
Piesek jest padnięty, bo biegał przecież w przód i na boki, jeszcze więcej biegał niż Giga w ubiegłym roku.
Darek Karaluch rozpromieniony, szczęśliwy z powrotu Reksia, mówi: - Nie zdarzyło się, aby Reksio nie wrócił na noc. Nie mogłem spać ze zmartwienia. Zakładałem na 99 procent że już jest po nim, że wilki go dopadły, rozszarpały!
        A tu taka radość! Wrócił cały! A to powsinoga!
        Przyprowadziłeś zgubę!
       To aż do Woli Michowej z tobą poszedł?
       A to urwis! Gdy mówili w lecie, że widzieli Reksia, jak biegał po Baligrodzie, nie chciałem wierzyć....
Opowiedziałem Darkowi jak próbowałem Reksia zawrócić do Młyna, ale Reksio nie chciał wracać. Albo chciał się przejść, albo mnie pokochał?.
Kupiłem psią miłość za kaszankę?
Jeśli masz wątpliwości jak jest, popatrz psu w oczy, tam masz odpowiedź.

      I tu na hasło "kupić miłość" przypominają mi się słowa Stachury:
Do restauracji w Lozannie wchodzi para: starszy pan w ciemnych okularach i młoda, ładna blondynka. Trzymają się za ręce. Są zakochani. On w jej ciele, ona w jego pieniądzach.
I on to wie.

Jakie to smutne i schematyczne, nieprawdaż?
A przecież życie jest wesołe, można wejść w relację damsko-męską na zasadzie fascynacji drugą osobą, relację całkiem bezgotówkową, opartą jedynie na szczerości, gdzie różnica wieku się nie liczy. Bez szczerości ani rusz.
        Pogadaliśmy z Darkiem, już jest jedzenie dla psów. Stoją ugotowane rosołowe kości z kurczaka. Darek opowiada o szczurze, który grasuje w szatni. Ustalamy jak mamy teraz obaj wyjść z pomieszczenia, żeby Reksio nie wybiegł, bo on niby padnięty, ale jednocześnie kontroluje sytuację, jest czujny nad wyraz .                                                                                                                                                             Udało się!                                                                                                                                               Reksio został zamknięty w szatni, wskoczył na stół i patrzy przez okno jak odchodzę.                   Z wyrzutem patrzy.                                                                                                                                     A moje oczy znowu robią się mokre..... Proszę Darka, aby dał mi trzy godziny, żeby wcześniej nie wypuszczał Reksia. Wtedy będę już daleko za Żebrakiem. Wilczy odcinek na przełęczy powinien być dla Reksia dostateczną zaporą.
                                                                                     I tym sposobem każdy wraca do swego domu i kończy się ta wieloodcinkowa, odrobinę łzawa psia opowieść.                                             - Reksio właśnie wrócił do domu
- Zbyszek odchodzi do Kołyby
- Żubry ze zdjęcia wracają do lasu. 


    Zdjęcie z grudnia 2014.                                                                                                                       Idę przez chwilę w smutku, ale zaraz mi przechodzi. Przecież przyprowadziłem do domu jakby zagubione dziecko. Po raz czwarty zbliżam się do przełęczy.    

                 Pokazuje się nieco błękitów i wpadam w odpowiedni nastrój na wzruszający wiersz ............                                                                                                                                                    Tu pasuje Adam Ziemianin.                                                                                                                                Niebieski cyrkiel

                                                                                                                                                            

Na chwilę mi dałeś
Miejsce na Twej Ziemi
Cienkie linie dróg
Cyrklem wyznaczyłeś

I wodzisz mnie wciąż
Po ścieżkach krętych
Gdzie nawet trawy
Szepczą Twoje imię

Czasem hymn śpiewam
Na Twoją chwałę
Czasem coś w złości
Syczę przez zęby

Bo tyle skrajnych
Dawno już przekroczonych
I tyle decyzji
Tak do końca błędnych

Wciąż uczę się żyć
Na własnej skórze
I płacę jak umiem
Ten dziwny rachunek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz