Już
przed samym Młynem Kamieni Reksio wyrwał do przodu!
Nastawiam uszy i słyszę głos Darka:
Reksio!!?
Ty
powsinogo! Gdzie byłeś? Tak się martwiłem o ciebie!!!
W
tym momencie wszedłem na podwórze i widzę, że Darek
przytula Reksia i ma łzy w oczach. Bo gdzie ma mieć te łzy?
Dziecko
wróciło do ojca.
Ależ
rozczulające powitanie! Reksio zlizuje łzy Darka, jakby
przepraszał. I mnie się robi mokro w oczach.
Wrażliwi
mężczyźni potrafią płakać i nie wstydzą się tego. Tylko
niewrażliwi mają oczy bez łez.
Oraz
„każdy potrzebuje odrobiny miłości”.......(Jak mówi
Darek)
Reksio
teraz autentycznie pada. Jego krótkie kundelkowe nóżki przebiegły
co najmniej 60 kilometrów w ciągu 24 godzin.
Wygląda
jak gruba kluska na krótkich nóżkach.
I
dlatego właśnie jest piękny!
Piesek
jest padnięty, bo biegał przecież w przód i na boki, jeszcze
więcej biegał niż Giga w ubiegłym roku.
Darek
Karaluch rozpromieniony, szczęśliwy z powrotu Reksia, mówi: -
Nie zdarzyło się, aby Reksio nie wrócił na noc. Nie mogłem
spać ze zmartwienia. Zakładałem na 99 procent że już jest po
nim, że wilki go dopadły, rozszarpały!
A
tu taka radość! Wrócił cały! A to powsinoga!
Przyprowadziłeś
zgubę!
To
aż do Woli Michowej z tobą poszedł?
A
to urwis! Gdy mówili w lecie, że widzieli Reksia, jak biegał po
Baligrodzie, nie chciałem wierzyć....
Opowiedziałem
Darkowi jak próbowałem Reksia zawrócić do Młyna,
ale Reksio nie chciał wracać. Albo chciał się przejść,
albo mnie pokochał?.
Kupiłem
psią miłość za kaszankę?
Jeśli
masz wątpliwości jak jest, popatrz psu w oczy, tam masz odpowiedź.
I
tu na hasło "kupić miłość" przypominają mi się słowa Stachury:
Do
restauracji w Lozannie wchodzi para: starszy pan w ciemnych okularach
i młoda, ładna blondynka. Trzymają się za ręce. Są zakochani.
On w jej ciele, ona w jego pieniądzach.
I
on to wie.
Jakie
to smutne i schematyczne, nieprawdaż?
A
przecież życie jest wesołe, można wejść w relację damsko-męską
na zasadzie fascynacji drugą osobą, relację całkiem
bezgotówkową, opartą jedynie na szczerości, gdzie różnica wieku
się nie liczy. Bez szczerości ani rusz.
Pogadaliśmy z Darkiem, już jest
jedzenie dla psów. Stoją ugotowane rosołowe kości z kurczaka.
Darek opowiada o szczurze, który grasuje w szatni. Ustalamy jak mamy teraz
obaj wyjść z pomieszczenia, żeby Reksio nie wybiegł, bo on
niby padnięty, ale jednocześnie kontroluje sytuację, jest czujny
nad wyraz . Udało się! Reksio został zamknięty w szatni, wskoczył
na stół i patrzy przez okno jak odchodzę. Z wyrzutem
patrzy.
A moje oczy znowu robią się
mokre..... Proszę Darka,
aby dał mi trzy godziny, żeby wcześniej nie wypuszczał Reksia.
Wtedy będę już daleko za Żebrakiem. Wilczy odcinek na
przełęczy powinien być dla Reksia dostateczną zaporą.
I tym sposobem każdy wraca do
swego domu i kończy się ta wieloodcinkowa, odrobinę łzawa psia opowieść. - Reksio właśnie wrócił do domu
- Zbyszek
odchodzi do Kołyby
- Żubry
ze zdjęcia wracają do lasu.
Zdjęcie
z grudnia 2014.
Idę przez chwilę w smutku, ale zaraz mi przechodzi.
Przecież przyprowadziłem do domu jakby zagubione dziecko. Po raz czwarty zbliżam się do przełęczy.
Pokazuje się nieco błękitów i wpadam w odpowiedni nastrój na wzruszający wiersz ............ Tu pasuje Adam Ziemianin. Niebieski cyrkiel
Na
chwilę mi dałeś
Miejsce
na Twej Ziemi
Cienkie
linie dróg
Cyrklem
wyznaczyłeś
I
wodzisz mnie wciąż
Po
ścieżkach krętych
Gdzie
nawet trawy
Szepczą
Twoje imię
Czasem
hymn śpiewam
Na
Twoją chwałę
Czasem
coś w złości
Syczę
przez zęby
Bo
tyle skrajnych
Dawno
już przekroczonych
I
tyle decyzji
Tak
do końca błędnych
Wciąż
uczę się żyć
Na
własnej skórze
I
płacę jak umiem
Ten
dziwny rachunek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz