wtorek, 10 lutego 2015

Miłość to jest taka sztuka .....

Szliśmy raźno, towarzyszyły nam błękity
   
   


Na zakręcie, przy starym cmentarzu łemkowskim (komuniści zniszczyli wszystkie groby)
    


dogoniliśmy to małżeństwo z wyżłem. Byłem zaniepokojony znając wyczyny Reksia.
Reksio jest niestety dusicielem żmij.
    
   

Był kilkumiesięcznym szczeniakiem, gdy zawitał do Młyna Kamieni. Szybko oswoił się z nowym miejscem. Wszędzie go było pełno. Biegał bez przerwy, węszył, szukał, jak się to mówi: - szukał nie wiadomo czego, może dziury w całym.
Jest jedna dziedzina, która polega na szukaniu dziury. To miłość.

       Miłość to jest taka sztuka, która w całym dziury szuka – J.Sztaudynger.

Reksio nie szukał guru, uczył się świata na własnych doświadczeniach.
A to szczura upolował, a to zaskrońca przyniósł.
Kiedy miał już blisko rok i dalej zbierał nauki, ukąsiła go żmija zygzakowata. W Bieszczadach jeszcze niedawno, gdy ktoś zachorował na przykład w zimie, kiedy nie było dojazdu, to miał dwa wyjścia: - albo wyzdrowiał, albo umarł. Poza tym leczenie kosztuje..... No i zdarzyło się zachorowanie Reksiowi. Nie było to w zimie, lecz Reksio nie był także człowiekiem.
       A więc Reksio zaniemógł po ukąszeniu i leżał w budzie ciężko dysząc: czekał na wyrok od losu. Co pewien czas zwlekał się z derki rzuconej na podłogę budy i czołgał do miski z wodą, którą Darek wstawił mu do budy.
Po dwóch dniach wyczołgał się z budy i w cieniu za nią wygrzebał nieco ziemi, taki dołek zrobił, gdzie na dnie była wilgoć i tu się położył. Nic nie jadł przez tydzień, tylko wstawał aby się napić. Wychudł.
      Po tygodniu stanął na drżących nogach – organizm uporał się z trucizną. Szybko wracał do sił i trzeciego dnia po tym ożyciu Darek zobaczył następującą scenę: Reksio stał wyprężony patrząc na coś na ziemi. To była żmija zygzakowata, która pełzła blisko budy.
Reksio stał długą chwilę bez najmniejszego ruchu, aby w pewnym momencie skoczyć jak błyskawica na żmiję. Chwycił ją zębami za głowę, szczęki się zwarły i było po wszystkim.
Od tej pory nie przepuścił żadnej żmii, którą dostrzegł. Nie ruszał padalców i zaskrońców, polował tylko na żmije zygzakowate, które po uśmierceniu kładł koło budy, a Darek je wyrzucał.
Jak to było kiedyś w religii chrześcijańskiej?
         Oko za oko, ząb za ząb, noga za nogę, ręka za rękę.
(Apokryfy Starego Testamentu – rzecz nie ujęta w kanonie, Biblioteka Prymasowska)

Dopiero z czasem, pod wpływem nauk Jezusa zmieniono to na: nadstaw drugi policzek.
Postępowanie Reksia oznacza, że nie preferuje on nadstawiania drugiego policzka, czyli nie zapoznał się ze zmianą zapisu w doktrynie religii chrześcijańskiej. Postępuje po zwierzęcemu, nie potrafi przebaczyć, mści się. A przecież żmija ma tylko zęby jadowe do obrony. No jeszcze syczy.
Reksio łamie więc zwierzęce przykazanie: - nie zabijaj bez potrzeby. Oraz nie ma w nim miłosierdzia. Lecz we mnie jest miłosierdzie, dlatego wybaczam Reksiowi.
 
Przychodzi wieśniak do proboszcza, żeby się poskarżyć: - Co ksiądz opowiada memu synowi, że jeśli go ktoś uderzy w jeden policzek, to ma nadstawić drugi? Gdy tak zrobi wyrośnie na popychle!!!
Duchowny broni się: - tak jest napisane w Ewangelii.

Na to chłop, który i tak nie lubi proboszcza, chlast go w jeden i drugi policzek.
 Proboszcz – postawny mężczyzna, odpłaca chłopu tym samym, stwierdzając: - Napisano: - jaką miarą mierzysz, taką ci oddadzą. Pełną i utrzęsioną.
I dodaje jeszcze kilka policzków.

Zwabiony hałasem nadchodzi policjant i pyta: - co to za awantura?

Proboszcz: to nie awantura, my tłumaczymy sobie sens Pisma Świętego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz