poniedziałek, 16 lutego 2015

Z wykrywaczem po Wyspie Sobieszewskiej


Bądź totalny!
I tak było, opisywałem totalnie dwa bieszczadzkie dni z Reksiem. Opisałem, podzieliłem na odcinki i ….. dłużyło mi się nieco. Pytałem już sam siebie, kiedy skończę? Skróciłem więc zdecydowanie i niezwykle pięknie dobrnąłem do finito.
Wolność jest ważna. Dlatego następuje oczekiwana, gwałtowna zmiana tematu. Jeszcze w środę będzie post o Łupkowie, bo obiecałem. Potem zamilknę. Ponownie odezwę się w marcu. Grafik zaczyna się napinać. Popiszę jeszcze przez część marca, kwiecień i Święto Lasu!

Przecież odpocząć trzeba po tak intensywnym pisaniu!

Wrzesień 2014, Wyspa Sobieszewska. Wnuczek zaszczycił mnie swoim towarzystwem na kilka dni, a potem wyjechał. Tu anegdota:

Pani w szkole: - kochane dzieci, miałyście zadane opisać swój dobry uczynek z weekendu. A najlepiej dwa dobre uczynki. Może Jasio przeczyta swoje pisanie?
Jasiu! Czytaj!
Jasio czyta: - Moje dwa dobre uczynki:
W piątek wieczorem przyjechałem do dziadka. Dziadek bardzo się ucieszył.
W niedzielę wieczorem wyjechałem od dziadka, dziadek ucieszył się jeszcze bardziej!

Od lat na wyspie znajduję różne metalowe przedmioty z czasów wojny i widzę facetów chodzących z wykrywaczami. To i ja pochodzę. Oto osłonka (1943 r.) do szkła maski gazowej, znaleziona wśród skorodowanej góry amunicji karabinowej.
    


Niemiecki Ordnung: oprócz daty oznaczona strona szkła. Na innej osłonce podana ilość dioptrii – w tej osłonce było szkło do maski zamawiane prywatnie przez Niemca – krótkowidza.

I wciągnęło mnie! Pochodziłem z wykrywaczem totalnie! Przez kilka pięknych jesiennych dni od rana do wieczora.....
   

   


Można także szukać na strychu poniemieckiego domu. Oto worek pocztowy z lewa i prawa.
  



1 komentarz:

  1. no muszę przyznać, że ciekawe znaleziska :) bardzo fajna sprawa :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń