piątek, 6 lutego 2015

Wataha

      Godzina 12:12 – piątek. Synchroniczność.
      Siedzę przy komputerze i piszę. Piszę, bo mam czas. Gdybym czasu nie miał, tobym tylko siedział.....
Kiedy wracaliśmy z kolegami ze Schroniska nad Smolnikiem


    


      
     

zaszliśmy do sklepu. Nie trzeba wymieniać do którego, bo tu jest tylko jeden sklep, tak samo jak w Nowym Łupkowie. Kupiłem piwo dla Darka i jedzenie dla jego psów. Cztery kaszanki.
Sklep w bieszczadzkiej wsi jest centralnym punktem spotkań i wymiany informacji.
         Przyszli właśnie robotnicy leśni i mówią: - Panowie! Wilki chodzą watahami! Ponad Smolnikiem widzieliśmy ich ze dwadzieścia! Ale to nic w porównaniu z Jasielem, gdzie widziano stado około osiemdziesiąt sztuk! Szły ze Słowacji, tam strzelają do nich, a u nas nie strzelają, dlatego tu przyszły. Biegły zboczem i wyglądały jak szybko przemieszczające się stado owiec!

Te ilości. No przesada lekka, ludzie lubią opowiadać pierdoły różne. Wataha to rodzina właściwie. Liczy 5 – 7 sztuk. Zdarza się, że złączą się dwie spokrewnione watahy, wtedy wilków jest kilkanaście.
Basior – przywódca, może ważyć do sześćdziesięciu kilogramów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz