wtorek, 20 maja 2014

Noc przy świecach

A więc jestem w uroczym miejscu, w uroczym domu i z uroczymi ludźmi.
Poznaję gospodarza – Henryka Bieszczadnika, oraz młodą parę, właścicieli samochodu. Okazuje się, że Henryk był na czyichś imieninach w Cisnej i stanął w nocy może sto metrów przede mną, aby załapać się na podwiezienie.
        Młoda para zatrzymała się najpierw przy nim, a po stu metrach przy mnie. Kiedy Henryk zaproponował nocleg, młodzi spojrzeli na siebie, bo mogło tak być, że dwóch facetów umówiło się, że staną na szosie w pewnej odległości od siebie, udadzą, że się nie znają, a gdy wsiądą do samochodu, w odludnym miejscu o jakie tu nietrudno, okradną i być może zamordują młodych.
      Taka myśl przebiegła młodej parze po głowie, dlatego popatrzyli na siebie, ale mieli dość odwagi, by nie tylko jechać dalej, ale i przyjąć propozycję noclegu na jakimś zadupiu niebywałym.
Mówiąc krótko przyznali się, że mieli niezłego stracha.
Dopiero gdy zobaczyli dom, wyluzowali......
   



W domu Henryka nie ma prądu. Bo po co prąd? Żeby oglądać głupoty w telewizji? Gospodarz lubi za to siedzieć przy świecach.  Atmosfera  jest niepowtarzalna, a to mi się bardzo podoba...... 
    

Posiedzieliśmy aż do brzasku, tocząc nocne Polaków rozmowy.
   

1 komentarz:

  1. Zibi zabierz mnie ze sobą w taką podróż gdzie wszystko jest zagadką.

    OdpowiedzUsuń