A więc jestem w uroczym miejscu, w uroczym domu i z uroczymi ludźmi.
Poznaję
gospodarza – Henryka Bieszczadnika, oraz młodą parę, właścicieli
samochodu. Okazuje się, że Henryk był na czyichś imieninach w Cisnej i
stanął w nocy może sto metrów przede mną, aby załapać się na
podwiezienie.
Młoda
para zatrzymała się najpierw przy nim, a po stu metrach przy mnie.
Kiedy Henryk zaproponował nocleg, młodzi spojrzeli na siebie, bo mogło
tak być, że dwóch facetów umówiło się, że staną na szosie w pewnej
odległości od siebie, udadzą, że się nie znają, a gdy wsiądą do
samochodu, w odludnym miejscu o jakie tu nietrudno, okradną i być może
zamordują młodych.
Taka
myśl przebiegła młodej parze po głowie, dlatego popatrzyli na siebie,
ale mieli dość odwagi, by nie tylko jechać dalej, ale i przyjąć
propozycję noclegu na jakimś zadupiu niebywałym.
Mówiąc krótko przyznali się, że mieli niezłego stracha.
Dopiero gdy zobaczyli dom, wyluzowali......
W domu Henryka nie ma prądu. Bo po co prąd? Żeby oglądać głupoty w telewizji? Gospodarz lubi za to siedzieć przy świecach. Atmosfera jest niepowtarzalna, a to mi się bardzo podoba......
Posiedzieliśmy aż do brzasku, tocząc nocne Polaków rozmowy.
Zibi zabierz mnie ze sobą w taką podróż gdzie wszystko jest zagadką.
OdpowiedzUsuń