środa, 7 maja 2014

Taka ładna góra





Na kolejnym postoju zacząłem podliczać kilometry w Bieszczadach. Do tysiąca już będzie, ale czy w ilości tajemnica? W zaliczaniu tras? Nie. W życiu tylko jakość się liczy. Suma wrażeń, suma Nieznanego, ilość przygód. To tak samo, jak nie zawsze mądry jest ten, kto jest starszy. Często starszy jest głupi jak ten mój but z odklejoną podeszwą. A jak już zaczyna podkreślać swoje osiągnięcia życiowe, albo  nie daj boże przedstawia się jako inżynier, doktor, pułkownik, możemy być pewni, że to homo mechanicus, z uszkodzonym poczuciem wartości. Taki człowiek wewnątrz jest spięty i smutny, ale w sposób „naukowy” nam każdą rzecz wytłumaczy, bo on wszystko wie o życiu. Dla niego życie nie ma tajemnic.
      A tajemnica polega właśnie na cieszeniu się tym, że samo życie jest tajemnicą. Rzecz polega na tolerancji wobec innych, bo ci inni dają różnorodność.
     Spotykani mądrale są prawdziwym folklorem na drodze życia. Zabawnie ich posłuchać, oni wszystko wiedzą, tylko rura im mięknie gdy zobaczą w trasie nadciągającą burzę z piorunami, usłyszą w nocy krzyk puchacza, zaniepokojonego kozła, ryk niedźwiedzia, lub złapią pierwszego kleszcza.
Tak się czuje ich rozdęte ego, (czytaj: - ukrywaną niezdarnie wyższość…..)
Tu jak ulał pasuje anegdota o profesorze i przewoźniku. Już ją zamieszczałem, ale nie szkodzi powtórzyć.

Profesor i przewoźnik
Pewnego dnia jeden z najsławniejszych profesorów uniwersytetu, kandydat do nagrody Nobla, dotarł nad brzeg jeziora. Poprosił przewoźnika, by go wziął do swej łodzi na przejażdżkę po jeziorze. Milczeli. Przewoźnikowi było z tym dobrze, a profesorowi nie. Zaczął się wiercić. Jego rozdęte ego domagało się pokarmu. Potrzebował podkreślić, jaki jest mądry. Gdy byli już daleko od brzegu, profesor zaczął więc wypytywać przewoźnika:
- Znasz historię ? Nie ? A więc jedna czwarta twego życia stracona.                            
- Znasz astronomię ? Nie? A więc dwie czwarte twego życia poszły na marne.
- Znasz filozofię ? Nie? A więc trzy czwarte twego życia są stracone….  Zadowolony ze swej wielkości profesor nadął się jak balon, jeszcze chwila, a mógłby pęknąć.
Niespodziewanie zerwał się wiatr i rozpoczęła się wielka burza. Łódka na środku jeziora kołysała się jak mała łupinka orzecha. Przewoźnik przekrzykując ryk wiatru zapytał profesora:
- Proszę pana, czy umie pan pływać ?
- Nie! - wykrzyknął profesor.
A zatem całe pańskie życie jest stracone! – podsumował przewoźnik.
 Mam nadzieję, że na Tarnicy zostanę sam…….
(Spisuję swoje myśli z zeszytu i po raz kolejny przekonuję się, jak silnie działa myśl, jaką ma siłę stwórczą. Kilka razy poszła myśl o samotnej nocy na Tarnicy – Anioł tego wysłuchał, potem chciałem odkręcić, ale widocznie nie można tak kręcić Aniołem w lewo, a potem w prawo. Poza tym przecież zaufałem Aniołowi, on mnie prowadzi i wie najlepiej, jakie lekcje mam przerobić)

Mogłem jednak pomyśleć: - być może będą jacyś fajni ludzie odmiennej płci, którzy doceniają zachód i wschód słońca w takim miejscu, oraz gorące noce do spania bez namiotu pod gwiazdami.
   
 Podstawowa zasada przecież:
      - Pomyśl dobrze.
      - Powiedz co pomyślałeś.
      - Wykonaj co powiedziałeś.
                               Zaratustra.

A teraz idę coraz dalej drogą pod dachem nieba i patrzę na Tarnicę jak z każdym krokiem się zmienia. Jest cudnie, a to jest bardzo miłe i tego trzymać się trzeba.
      


1 komentarz: