wtorek, 6 maja 2014

TARNICA



Zbliżam się do Tarnicy. To oczywiste, że na niej spędzę pod gwiazdami kolejną noc. Oczekiwanie na zmierzch, gdy już wszyscy sobie pójdą, jest niepowtarzalne.
       Obie baterie już mi siadają, oraz lewy but stał się rozmowny – odkleiła się podeszwa. Jak dotąd te buty wytrzymały pięćset kilometrów, ale tu wszystko szybciej się niszczy. Błoto natychmiastowe po deszczu, i wielokrotnie wracałem w całkiem przemoczonych butach. W wilczych przesmykach za buty łapią pędy jeżyn, a rano silna rosa na trawach w dolinach, po kilkuset metrach buty robią się mokre – gdy tylko mogę nie chodzę przecież drogami, nie chodzę nawet ścieżkami, gdy się da.
Gdy trawy wyschną, wysychają także buty i taka huśtawka bardzo skraca ich żywot.
     W bazie – w strażnicy na przełęczy Łupkowskiej mam następne nowe buty. To trzecia para będzie. One powinny mnie już doprowadzić do końca bieszczadzkich wakacji.
Bateria w telefonie trzyma w normie – dziś trzeci dzień bez ładowania. ( następnego dnia problem się rozwiązał, już nie miałem tego telefonu)
Aparatem cyknąłem trzysta zdjęć, po powrocie zrobię niezły przesiew, bo za dużo tego.
Jak pisałem, zdjęcia robię na najmniejszej przesłonie i czas krótszy, niż optimum – takie eksperymenty ze światłem. A w ogóle to mogę cały dzień chodzić z aparatem i czatować na odpowiednie światło i ujęcie. Na dobrą sprawę wszystkie eksperymenty lubię, w każdej dziedzinie, chociaż piosenka mówi:- „Eksperymentów zaprzestać, bo wyjdzie zero i nul, czy na plan własny nas nie stać? Bo my są ziemi tej sól”.
A świat wokół mnie Tu i Teraz jak wygląda?
Jest cudnie! Wręcz bajkowo! Zobaczcie sami.

Dziś tylko jedno zdjęcie Tarnicy w pełni dnia.
    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz